piątek, 17 czerwca 2016

"Korona" - Kiera Cass

Przyszedł czas zakończyć Eliminacje. Eadlyn musi podjąć decyzję, która zaważy na jej dalszym życiu - to od niej będzie zależało, komu postanowi oddać miejsce u swojego boku. Trzydziestu pięciu kandydatów, a jedno serce... czy ktokolwiek zasłuży sobie na to, by je zdobyć? Co okaże się ważniejsze w wyborze przyszłej władczyni?
Zwieńczenie bestsellerowej serii "Rywalki" nigdy nie było tak gorączkowo wyczekiwane przez światową publiczność. 

Ta powieść jest jednocześnie słodka i gorzka. Słodka - bo tutaj wszystko się nareszcie rozwiązuje. Eliminacje dobiegają końca, Eadlyn odnajduje swój cel w życiu, a jeden z trzydziestu pięciu kandydatów doczekuje się spokojnego i szczęśliwego losu u boku przyszłej królowej. Gorzka - bo to nasze ostatnie spotkanie z Illeą, wspaniałą rodziną królewską i wszystkim, co wiąże się z niegdyś pokochanym przez nas światem. To brutalne zderzenie z rzeczywistością, która pragnie nam powiedzieć, że po wielu wspólnych wspomnieniach nadszedł czas pożegnania. A Kiera Cass rozpaczliwie pragnie, aby właśnie to pożegnanie utkwiło nam w pamięci jako jedno z najboleśniejszych w naszym życiu. Jednak... czy jej się to udało?
Tym razem, o dziwo, obejdzie się bez większych zachwytów. Koleżanka, która pożyczyła mi "Koronę" zapowiadała, że to zdecydowanie najlepsza część z całej serii, gdzie na każdej stronie znajdę niesamowite wydarzenia i świetnie uknute intrygi. I owszem, muszę przyznać, że w pewnym sensie fabuła była pełna zaskoczeń, a nie raz po prostu nie mogłam uwierzyć w to, co dzieje się na kartach tej powieści - ale żeby być z Wami szczera, poza tymi krótkimi momentami akcja wlokła się tak bardzo, że niemożliwością stało się niespoglądanie na zegarek i odliczanie czasu do końca. Może odrobinę przesadzam, ale w porównaniu do poprzednich tomów, gdzie Kiera Cass była w stanie trzymać nas na brzegu fotela od pierwszej do ostatniej strony, "Korona" wypada najzwyczajniej w świecie blado. Słabo wykreowany wątek fabularny,  dosyć zagmatwane zakończenie i bezsensowne lanie wody przez bite trzysta stron... to tylko z niektórych wad, jakich się doszukałam podczas końcowej przygody z Eadlyn, a uwierzcie mi, że od zwieńczenia serii spodziewałam się istnego efektu wow. Czy go dostałam? Nie. Czy jestem jednak zawiedziona? Ciężko powiedzieć. 
Pierwszą rzeczą, o której muszę wspomnieć, jest wykreowanie bohaterów. Z pewnością dobrze pamiętacie, z jak dużymi kontrowersjami spotkała się postać Eadlyn z "Następczyni" - w niejednej recenzji możemy znaleźć istne poematy opisujące jej agresję, chłód i obojętność wobec swoich poddanych. Tutaj, w "Koronie"... przechodzi ogromną przemianę. Posiada wszystkie cechy, jakie powinna mieć prawdziwa, szlachetna królowa i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że te zmiany zachodzą praktycznie natychmiast. Kiera Cass odebrała nam możliwość obserwowania powolnego rozwoju charakteru Eadlyn, towarzyszenia jej w momencie, w którym osobowość i sposób myślenia księżniczki diametralnie się zmienia. I wiem, że taki obrót sprawy wielu osobom się spodobał, ale mnie widok uczynnej, pełnej poświęceń i wrodzonej troskliwości Eadlyn już od pierwszej strony po prostu zniechęcił.
Inną sprawą jest zaś przedstawienie kandydatów, którzy pozostali w zamku, by dalej walczyć o rękę księżniczki. W "Następczyni" naprawdę ciężko było mi się do nich przekonać, a ich wygląd i charaktery zlewały się w jedno, nie pozwalając się od siebie odróżnić - teraz, gdy było ich zdecydowanie mniej, Kiera Cass postarała się i stworzyła dla każdego odrębną historię, odrębne cechy, za które bezwarunkowo ich polubiłam. Jednak samego wątku Eliminacji w "Koronie" było akurat bardzo mało - autorka skupiła naszą uwagę przede wszystkich na sprawach rodzinnych państwa Schreave oraz przygotowaniach do przejęcia przez Eadlyn nowej, całkowicie nieznanej dotąd roli.
Ciężko kończy się serię, która niegdyś tyle razy złamała nasze serce. Ciężko pożegnać się z bohaterami i pozwolić im odpłynąć gdzieś daleko na półkę "czytałam i pokochałam", wiedząc, że już nigdy więcej nie dowiemy się, co było dalej. Ciężko też stwierdzić, że koniec końców zwieńczenie serii "Rywalki" nie było tak dobre, jak sobie wyobrażałam. Ale wiedzcie, że mimo to z całego serca będę polecać Wam twórczość Kiery Cass, nieważne, jakich wymówek użyjecie przeciwko temu. Myślę, że warto poznać jej magię.

Ocena - 7/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

16 komentarzy:

  1. O.o Nie wierzę! To ostatnia część tej serii? Wybacz złośliwość, ale byłam przekonana, że po skończeniu przygód z córką Ameryki niedługo będziemy mogli poznać losy jej wnuczki ;)
    A teraz na serio. Swoją przygodę z tym cyklem skończyłam na "Elicie" i wiem mniej więcej co się dzieje dalej tylko dzięki mojej koleżance, która mi szczegółowo wszystko opowiedziała. Prawdę mówiąc, w ogóle mnie nie ciągnie do zapoznania się z następnymi tomami i wątpię bym kiedyś to zrobiła, zwłaszcza, że już znam większość fabuły :/

    Pozdrawiam
    Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się złożyło! U mnie też dziś pojawi się recenzja tej książki :D
    Zgadzam się z Tobą - to było słodko gorzkie pożegnanie z tą serią :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że "świetnie uknute intrygi i niesamowite wydarzenia" to nie są określenie, których użyłabym do jakiejkolwiek części serii, bo jest na to za prosta. Ale i tak ją lubię, własnie za tę prostotę i lekkość. Z pewnością niedługo przeczytam "Koronę", zobaczymy jak mi się spodoba. Wiele z tego, co opisałaś w tej recenzji dostrzegałam już we wcześniejszych tomach, ale nie miało to dla mnie znaczenia, bo nie tego szukam w książkach Cass, wystarczy mi najprostsza rozrywka i fakt, że nie wymaga myślenia. To zwykle znajduję, a jak zaczynam się nad serią zastanawiać, to faktycznie rozpada się w szwach. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Selekcja ma w sobie magię, zdecydowanie <3 Uwielbiam klimat panujący w tych powieściach, achh ^_^ Korona ciągle przede mną, jestem strasznie ciekawa, kogo wybierze Eadlyn! :D I przykro mi słyszeć (czytać? xD), że jej przemiana nie była zbyt dobrze opisana :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam tej części, ale oczywiście mam zamiar! Najbardziej ubolewam nad tym, że nie mam żadnej części "Selekcji" na półce :( /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam trzy pierwsze tomy tej serii i absolutnie je pokochałam. I gdy dowiedziałam się, że Kiera Cass planuje jeszcze dwa tomy umieszczone kilkanaście lat wprzód - naprawdę chciałam je przeczytać. Jednak było mi z nimi trochę nie po drodze. Potem stwierdziłam, że wystarczy mi, że znam historię Eliminacji, w których udział brała Ami, ale gdzieś z tyłu ciągle miałam te dwa kolejne tomy i chęć by je poznać. Niedawno jednak, pewna zaufana mi osoba przeczytała czwarty tom i po jej opinii jestem już raczej pewna, że nie sięgnę po dwie ostatnie części...
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpierw muszę sięgnąć po pozostałe tomy! :D
    Pozdrawiam i zapraszam na nową recenzję,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna recenzja, a ostatnie zdania niesamowicie utknęły mi w pamięci, doskonała puenta. :)
    Jakoś od zawsze twierdziłam, że ta seria powinna zakończyć się na trzecim tomie, który był przełomem jeśli chodzi o ilość intryg, przemiany bohaterów i emocje, które wtedy mną targały. Jednak z drugiej strony doskonale wiem jak to jest, kiedy kochasz dane pozycje tak bardzo, że wydłużenie trylogii o następne dwa tomy, które opisują losy córki pary, którą shippowałaś przez cały ten czas... och, tak, doskonale to rozumiem! :D I może nawet moja ochota na powrót do tego magicznego świata, który sprawił, że moje marzenia o zostaniu księżniczką ponownie zmaterializowały się po tylu latach, powróciła. Może nawet dokupię te dwie części, chociaż byłam przekonana, że na "Jedynej" mi wystarczy, że zakończenie mnie usatysfakcjonowało, a wątek Eadlyn to jakiś żart. W każdym razie dziękuję - w moich oczach nadałaś pani Cass jakiegoś nowego wdzięku i sprawiłaś, że naprawdę mam ochotę doświadczyć tych wszystkich uczuć ponownie. ♥
    Pozdrawiam,
    The heartlines books

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię "Selekcję", więc z pewnością przeczytam całą serię. Aktualnie zmierzam do przeczytania "Następczyni" ;)
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jak na razie skończyłam swoją przygodę z tą serią na "Elicie" ale w wakacje planuję nadrobićwszystkie moje książkowe zaległości, więc dalsze losy Ameriki i jej córki poznam na pewno :D
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie najsłabszą częścią serii pozostanie "Następczyni" i chociaż "Korona" zachwyciła mnie wieloma aspektami, to i tak Eadlyn nie jest w stanie zastąpić mi Ami. Rzeczywiście w tej części łatwiej było się zapoznać z poszczególnymi kandydatami, gdyż w tej poprzedniej było ich po prostu za dużo. Autorka mogłaby nam wprawdzie przybliżyć ich sylwetki jeszcze dokładniej, ale szczerze powiedziawszy, to nawet nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi podczas czytania. Jak zwykle byłam oczarowana bajkowym klimatem i mimo, iż trudno jest się pożegnać z tą magiczną serią, to cieszę się, że autorka nie będzie jej już kontynuować, ponieważ wtedy z pewnością kolejne części straciłyby na uroku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tej serii czytałam tylko "Rywalki", ale jak najdzie mnie poczucie przeczytania, czegokolwiek lekkiego, to zabieram się za drugą część:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajna recenzja:) ja czytam dopiero koronę, ale cała seria bardzo mi się podobała;)
    Buziaki, books--my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam pochłonęłam "Koronę" w jeden dzień i bardzo mi się podobała. Co prawda wolałam Eadlyn jako wredną, a nie milutką.
    Ale intryg to tam dużo nie poznałam.

    Pozdrawiam,
    Alicja, recenzje-by-my.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam wszystkie dotychczas wydane tomy oprócz tej właśnie "Korony". Jakoś niespecjalnie ciągnie mnie do przeczytania tej pozycji, ale jak trafi się promocja to chętnie włożę do koszyka.
    Pozdrawiam ciepło.
    krainamoliksiazkowych. blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja przeczytałam każdy dotychczas wydany tom prócz tej właśnie "Korony".
    Jakoś specjalnie nie ciągnie mnie do zapoznania się z nią, ale jak trafi się jakaś przecena to z chęcią wrzucę tę pozycję do koszyka, chociażby z uwagi na piękną okładkę :P
    Pozdrawiam z całego serduszka.
    krainamoliksiazkowych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń