źródło: www.matras.pl |
Tytuł oryginalny: The Scorch Trials
Autor: James Dashner
Ilość stron: 411
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2013
Ocena: 7/10
Opis książki: (źródło: www.matras.pl)
“Próby ognia” to druga część trylogii ‘Więzień Labiryntu”, autorstwa Jamesa Dashnera. Książka ta klimatem przypomina bestsellerowe “Igrzyska Śmierci” - dla fanów tego gatunku to kolejna okazja na przeżycie wspaniałej przygody. Po znalezieniu wyjścia z Labiryntu Streferzy byli przekonani, że to koniec ich ucieczki oraz że odzyskają wszystko, co utracili. Nie wiedzą jednak, że na zewnątrz czeka na nich znacznie groźniejsze zadanie oraz wiele niebezpieczeństw. Wydostanie się z Labiryntu było bowiem początkiem ich drogi - teraz muszą oni przedostać się przez najbardziej spaloną część świata i nie stracić przy tym życia…
"Więzień labiryntu" podobał mi się bardzo, więc podczas lektury drugiego tomu oczekiwałam takiego samego "efektu wow", jak i w przypadku poprzednika. Niestety, troszeczkę się zawiodłam.
Pierwszą rzeczą, jaką chcę wytknąć "Próbom..." jest tzw. syndrom "Niezgodnej". Żartobliwie nazwałam tak trylogię, w której pierwsza część zaskakuje niesamowitymi zwrotami akcji, a druga pod tym względem odrobinkę kuleje, jak było w przypadku serii Veroniki Roth. W "Więźniu..." nie mogłam doczekać się, co będzie na następnej stronie, natomiast tu akcja znacznie przystopowała i po pewnym czasie po prostu zaczęłam się nudzić. Mam nadzieję, że kolejna część, czyli "Lek na śmierć" nadrobi zaległości i kompletnie wciśnie mnie w fotel :)
Po lekturze "Prób ognia" mam mieszane uczucia, i w stosunku do Teresy, i do wszystkich innych, ponieważ ta książka odrobinę zmieniła nastawienie do niektórych postaci. Myślę, że dodanie do fabuły nowych charakterów, takich jak mieszkańcy zarażonego wirusem miasta dobrze zrobiło trylogii, ponieważ ich osobowości są tak odmienne, że aż trudno nie pokochać tych Poparzeńców. Brenda chwyciła mnie za serce od pierwszego wejrzenia, polubiłam ją o wiele bardziej niż Teresę. Wydała mi się dziewczyną z charakterem, które zawsze lubię w tego typu książkach, i mam nadzieję, że jej wątek nie zakończy się na "Próbach ognia". Thomas za to zmienił się, niestety na gorsze. Jego dosyć zimna krew w poprzedniej części została zastąpiona przez rozlazłość i "gdzie jest Teresa? co z nią się dzieje? olać wszystkich, idę jej szukać" i tym podobne rozmyślania. Wątek iście 'teresowy' przeciągał się i przeciągał, aż w końcu zaczynałam mieć go dość.
Pustynia, Poparzeńcy, palące słońce i bezpieczna przystań 160 kilometrów stąd były jednak odrobinę mniej interesujące od Labiryntu. Brakowało mi tej nutki adrenaliny, ciekawości, co się stanie dalej, zaskakujących zwrotów akcji... Śmierci bohaterów nie robiły na mnie takiego wrażenia - po prostu: idą, giną, do widzenia, goodbye. Realia, które miały się chyba wydać przerażające i megadystopijne, wydały się nudne i bezpłciowe.
Okładka "Prób", choć wielu osobom się nie podobała, mi przypadła do gustu i choć niekoniecznie oddawała klimat powieści pasowała mi i do tytułu i doskonale wpasowywała się w oprawę graficzną.
Ogólnie książka mi się podobała, ale jak na możliwości tego autora wypadła raczej słabo. Wiem, że pana Dashnera stać na więcej i liczę na coś lepszego w "Leku na śmierć". Serdecznie polecam wszystkim, którym podobał się "Więzień labiryntu"!
Patty