Sloane i Emily. Emily i Sloane. Jedna z nich jest towarzyska, odważna i popularna, druga - raczej podpiera ściany, a propozycja zagadania do kogoś nieznajomego może wywołać u niej jedynie niekontrolowany napad paniki i mdłości. Emily od chwili, gdy poznała swoją najlepszą przyjaciółkę Sloane, nie odważyła się na nic, co wykroczyłoby poza nudne bariery codzienności. Czy lista trzynastu wyzwań, jakie przesyła jej zaginiona przyjaciółka, pomoże wyrwać się z otchłani, w jakiej żyje?
1. Weź do ręki tę książkę (jeśli jej nie masz, leć do księgarni, biblioteki, kup e-booka... cokolwiek)
2. Otwórz na pierwszej stronie, zastanów się, czego oczekujesz od tej historii, postaw siebie w roli Emily lub Sloane, pozachwycaj się cudownym wydaniem i zacznij czytać.
3. Przerzucaj strony coraz szybciej, weź głęboki oddech, skarć Emily ostrym spojrzeniem za każdym razem, jak wywinie jakiś niechwalebny numer i obserwuj, jak na Twojej twarzy wykwita szeroki uśmiech.
4. Wróć tutaj i podziel się swoimi wrażeniami. Pozwól, by kierowały Tobą prawdziwe odczucia, zwierz się, jak bardzo utożsamiłeś się z przedstawionymi tutaj problemami.
I zmień swoje życie na lepsze. Tu. Teraz. Uśmiechnij się, staw czoło swym słabościom i patrz, jak stają się śmiechu warte, nieważne, coraz bardziej błahe. Wiedz, że nie trzeba robić czegoś wielkiego, by wykazać się odwagą. Te drobne gesty są najtrudniejsze.
Wiem, to zabrzmiało źle - niczym jakaś pomięta ulotka rozdawana na ulicy, propagująca zdrowe życie psychiczne, nowo otwartą poradnię psychologiczną prowadzoną przez kogoś zupełnie Ci nieznanego czy odnoszącą sukcesy na całym świecie dietę-cud, której z pewnością musisz spróbować, by stać się lepszym człowiekiem. I wiem też, że takie świstki papieru zazwyczaj natychmiast wciskamy do kieszeni, zajęci rozmową przez telefon, by za rogiem wykonać widowiskowy rzut do kosza na śmieci albo, co gorsza, na zatłoczoną ludźmi ulicę. A w zasadzie sama nie jestem pewna, czy Morgan Matson, pisząc tę książkę, miała na myśli to, by ludzie pod jej wpływem zmieniali się na lepsze, przełamali parę słabości niczym Emily po otrzymaniu listy trzynastu wyzwań od swej najlepszej przyjaciółki. Lecz ja dostrzegłam w niej coś więcej. Co? Zapraszam do dalszej części tej recenzji.
Odkąd cię nie ma to niesamowita powieść o odwadze, niezaprzeczalnym ryzyku i, przede wszystkim, o przyjaźni, która ma szansę na wieczne przetrwanie. Bo choć Matson splątała w niej wiele wątków, to właśnie relacje międzyludzkie wysuwają się za każdym razem na pierwszy plan - nie tylko te między przyjaciółmi, ale także te w rodzinie, szczególnie w czasach, kiedy między domownikami nie dzieje się najlepiej. Emily musi więc radzić sobie z nieciekawą sytuacją nie tylko podczas poznawania świata bez Sloane u boku, ale też kiedy zapracowani rodzice powoli tracą czas dla swoich dzieci, pozostawiając je właściwie na pastwę losu.
Przyznam się, że, o dziwo, bohaterowie w tej powieści zasługują na najbardziej rozbudowany i złożony akapit. Emily ciężko mi było polubić, szczególnie na początku, gdy jej zachowanie wołało o pomstę do nieba - dziewczyna nie mogła się odnaleźć bez swojej przyjaciółki u boku, nie radziła sobie nawet z najprostszymi czynnościami, a jej niezdarność i rozterki przy najmniej znaczących gestach czasem potrafiły doprowadzić nie tyle do współczucia, ile do kiwania głową z politowaniem. Niejednokrotnie przywołuje ona retrospekcje, żebyśmy mogli poznać historię jej przyjaźni ze Sloane od chwili, gdy się poznały i choć samej dziewczyny nie było w fabule za dużo, czujemy się tak, jakby towarzyszyła głównej bohaterce w każdej chwili, gdy tylko ona jej potrzebowała. W zasadzie dopiero pod koniec dostrzegamy, jak wielkie znaczenie miała dla nich ta przyjaźń - bo choć zupełnie inne, dziewczyny doskonale się uzupełniały i żadna z nich nie pozostawała w cieniu drugiej, mimo pozornego odczucia, że tak wcale nie jest.
Może się wydawać, że Odkąd cię nie ma to powieść dla dorastających nastolatek i rzeczywiście, książka ta zyskuje popularność właśnie w tej grupie wiekowej - jednakże ja uważam, że bez względu na wiek, zainteresowania czy płeć powinniście ją przeczytać. Bo chociaż z początku będziesz do niej nastawiony źle, uznasz, że to kolejna głupia obyczajówka, których czytałeś już tyle w swoim życiu i nie masz ochoty na więcej, wcale tak nie jest. Przy tej pozycji niejednokrotnie się uśmiechniesz, roześmiejesz, a nawet oczy zaszklą Ci łzy, kiedy coś nie będzie szło tak, jak powinno. Morgan Matson to autorka, która miesza nasze serca z błotem, by potem ponownie je skleić i nieudolnie kazać im bić od nowa. Spróbujcie. Spróbujcie, a nie pożałujecie.
Ocena - 9/10
Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl
1. Weź do ręki tę książkę (jeśli jej nie masz, leć do księgarni, biblioteki, kup e-booka... cokolwiek)
2. Otwórz na pierwszej stronie, zastanów się, czego oczekujesz od tej historii, postaw siebie w roli Emily lub Sloane, pozachwycaj się cudownym wydaniem i zacznij czytać.
3. Przerzucaj strony coraz szybciej, weź głęboki oddech, skarć Emily ostrym spojrzeniem za każdym razem, jak wywinie jakiś niechwalebny numer i obserwuj, jak na Twojej twarzy wykwita szeroki uśmiech.
4. Wróć tutaj i podziel się swoimi wrażeniami. Pozwól, by kierowały Tobą prawdziwe odczucia, zwierz się, jak bardzo utożsamiłeś się z przedstawionymi tutaj problemami.
I zmień swoje życie na lepsze. Tu. Teraz. Uśmiechnij się, staw czoło swym słabościom i patrz, jak stają się śmiechu warte, nieważne, coraz bardziej błahe. Wiedz, że nie trzeba robić czegoś wielkiego, by wykazać się odwagą. Te drobne gesty są najtrudniejsze.
Wiem, to zabrzmiało źle - niczym jakaś pomięta ulotka rozdawana na ulicy, propagująca zdrowe życie psychiczne, nowo otwartą poradnię psychologiczną prowadzoną przez kogoś zupełnie Ci nieznanego czy odnoszącą sukcesy na całym świecie dietę-cud, której z pewnością musisz spróbować, by stać się lepszym człowiekiem. I wiem też, że takie świstki papieru zazwyczaj natychmiast wciskamy do kieszeni, zajęci rozmową przez telefon, by za rogiem wykonać widowiskowy rzut do kosza na śmieci albo, co gorsza, na zatłoczoną ludźmi ulicę. A w zasadzie sama nie jestem pewna, czy Morgan Matson, pisząc tę książkę, miała na myśli to, by ludzie pod jej wpływem zmieniali się na lepsze, przełamali parę słabości niczym Emily po otrzymaniu listy trzynastu wyzwań od swej najlepszej przyjaciółki. Lecz ja dostrzegłam w niej coś więcej. Co? Zapraszam do dalszej części tej recenzji.
Odkąd cię nie ma to niesamowita powieść o odwadze, niezaprzeczalnym ryzyku i, przede wszystkim, o przyjaźni, która ma szansę na wieczne przetrwanie. Bo choć Matson splątała w niej wiele wątków, to właśnie relacje międzyludzkie wysuwają się za każdym razem na pierwszy plan - nie tylko te między przyjaciółmi, ale także te w rodzinie, szczególnie w czasach, kiedy między domownikami nie dzieje się najlepiej. Emily musi więc radzić sobie z nieciekawą sytuacją nie tylko podczas poznawania świata bez Sloane u boku, ale też kiedy zapracowani rodzice powoli tracą czas dla swoich dzieci, pozostawiając je właściwie na pastwę losu.
Przyznam się, że, o dziwo, bohaterowie w tej powieści zasługują na najbardziej rozbudowany i złożony akapit. Emily ciężko mi było polubić, szczególnie na początku, gdy jej zachowanie wołało o pomstę do nieba - dziewczyna nie mogła się odnaleźć bez swojej przyjaciółki u boku, nie radziła sobie nawet z najprostszymi czynnościami, a jej niezdarność i rozterki przy najmniej znaczących gestach czasem potrafiły doprowadzić nie tyle do współczucia, ile do kiwania głową z politowaniem. Niejednokrotnie przywołuje ona retrospekcje, żebyśmy mogli poznać historię jej przyjaźni ze Sloane od chwili, gdy się poznały i choć samej dziewczyny nie było w fabule za dużo, czujemy się tak, jakby towarzyszyła głównej bohaterce w każdej chwili, gdy tylko ona jej potrzebowała. W zasadzie dopiero pod koniec dostrzegamy, jak wielkie znaczenie miała dla nich ta przyjaźń - bo choć zupełnie inne, dziewczyny doskonale się uzupełniały i żadna z nich nie pozostawała w cieniu drugiej, mimo pozornego odczucia, że tak wcale nie jest.
Może się wydawać, że Odkąd cię nie ma to powieść dla dorastających nastolatek i rzeczywiście, książka ta zyskuje popularność właśnie w tej grupie wiekowej - jednakże ja uważam, że bez względu na wiek, zainteresowania czy płeć powinniście ją przeczytać. Bo chociaż z początku będziesz do niej nastawiony źle, uznasz, że to kolejna głupia obyczajówka, których czytałeś już tyle w swoim życiu i nie masz ochoty na więcej, wcale tak nie jest. Przy tej pozycji niejednokrotnie się uśmiechniesz, roześmiejesz, a nawet oczy zaszklą Ci łzy, kiedy coś nie będzie szło tak, jak powinno. Morgan Matson to autorka, która miesza nasze serca z błotem, by potem ponownie je skleić i nieudolnie kazać im bić od nowa. Spróbujcie. Spróbujcie, a nie pożałujecie.
Ocena - 9/10
Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl