czwartek, 16 lipca 2015

"Alicja w krainie zombi" - Gena Showalter

Jej ojciec mimo wszystko miał rację. One istnieją. Zombi są w stanie jej zagrozić. Jednak Alicja nie zamierza się poddawać i kulić ze strachu, wręcz przeciwnie - chce walczyć z przeciwnościami losu i odesłać do grobu każdego potwora, który ośmielił się z niego wyjść i pomścić krzywdy wyrządzone jej rodzicom w przeszłości. Po wsze czasy.

Szczerze powiedziawszy, "Alicję w krainie zombi" chciałam przeczytać od momentu, kiedy na nowo wkręciłam się w czytanie. Szukając na blogach książek, których ewentualnie mogłabym poszukać w miejskiej bibliotece, natknęłam się na tę pozycję i moje kochające fantastykę serce zabiło mocniej. Odtąd tylko czekałam na okazję, aby nareszcie zakupić pierwszy tom Kronik Białego Królika. Kupiłam. Przeczytałam. No i cóż, niestety się zawiodłam.
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością pani Showalter, więc byłam całkowicie otwarta na nowe spostrzeżenia co do stylu autorki. Używa ona nieskomplikowanych, młodzieżowych słów i wyrażeń, które bez problemu wciągną nas w świat Alicji, a także wprowadzą w lekki klimat tej powieści.
Bardzo lubię książki fantastyczne, aczkolwiek nie przepadam za powieściami mieszczącymi w sobie życie typowych, amerykańskich nastolatków. Czytałam już ich naprawdę bardzo dużo, więc każda z takich książek wydaje mi się po prostu taka sama, nic nie wnosząca do naszego życia. Historia Alicji przez pierwszych kilka rozdziałów naprawdę mnie wciągnęła i uważam, że gdyby dalej była prowadzona w ten sposób, na pewno otrzymałaby ode mnie wyższą ocenę. Niestety autorka musiała wprowadzić moment, w którym Alicja rzuca się w wir szkolnych problemów, przyjaciółek, kłótni, a także nudnych lekcji, które zazwyczaj przesypiała. Właśnie wtedy wyjątkowość tej książki spadła w zasadzie do zera, a ja miałam przed sobą typową, nudną książkę young adult.
Książka jest bardzo gruba, ale jest to wina dużych marginesów, toteż tekstu na jedną stronę nie jest za wiele. Nie ma tu zbyt dużo opisów, a praktycznie na każdej stronie się coś dzieje. Postacie wykreowane są jak w typowej książce young adult: musi być najlepsza, popularna przyjaciółka Alicji o imieniu Kat, wredna "gwiazda" Mackenzie Love czy grupa popularnych, tajemniczych chłopaków takich jak Cole czy Szron, Nie są one oryginalne, ale też nie schematycznie: oscylują pomiędzy tymi dwoma określeniami, ale w gruncie rzeczy są w miarę przyjemne i interesująco się o nich czyta.
Fabuła wciąga, ale nie jest ona najwyższych lotów. Po kilku "akcjach" z powstrzymywaniem i walką z nieumarłymi stają się one raczej nudne i sami domagamy się czegoś nowego. Pomysł na książkę jest według mnie bardzo dobry, ale niestety zmarnowany. Jak już wspominałam, autorka niepotrzebnie wprowadziła do powieści wątek typowo licealny, którego mam już powoli dość. Gdyby był on ukazany w inny, mniej znaczący dla fabuły sposób jakoś bym go zniosła, ale wyniesienie go na pierwszy plan nie było dobrym posunięciem.
Możecie sięgnąć po tę książkę, jeśli lubicie książki YA z lekką domieszką fantasy... a może odwrotnie? Nie ręczę, że Wam się spodoba, ale zawsze możecie spróbować.

Tytuł: Alicja w krainie zombi
Tytuł oryginalny: Alice in Zombieland
Autor: Gena Showalter
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Harlequin TEEN
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Ocena: 6/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.matras.pl.

3 komentarze:

  1. Właśnie jestem w trakcie jej czytania i zgodzę się z Tobą, że fajnie się ją czyta, ale jest schematyczna :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ta książka spodoba Ci się bardziej niż mi i życzę miłego czytania :)
      Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam!
      Patty

      Usuń
  2. Zawsze bardzo chciałam ją przeczytać, ale gdy już miałam okazję, przebrnęłam jedynie przez około 50 stron, które niestety mnie zanudziły i zniechęciły do dalszego czytania.
    Pozdrawiam.

    ecenzje-koneko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń