środa, 14 października 2015

"Zakon mimów" - Samantha Shannon

źródło: www.empik.com
Tytuł: Zakon mimów
Tytuł oryginalny: The Mime Order
Autor: Samantha Shannon
Ilość stron: 538
Wydawnictwo: SQN
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2014
Ocena: 8/10

SPOILERY TYLKO W OPISIE!

Paige Mahoney cudem udało się wydostać z kolonii karnej Szeol I - teraz wraz z garstką starych przyjaciół stara się udowodnić innym, że Refaici istnieją. Jednak jaki wpływ będzie miał na to Naczelnik? Powrót Paige do Londynu niestety nie będzie tak spokojny, jakby sobie to wszyscy wyobrażali...

Czasami mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która daje tej książce 'tylko' osiem punktów na dziesięć. Nie zachwyca się, nie pieje z radości, nie ekscytuje ani nie piszczy na samą wzmiankę o serii Samanthy Shannon, nie mówiąc już o tym, że do każdej pozytywnej recenzji czegoś spod pióra tej autorki podchodzę z niemałym sceptycyzmem. Większość z Was, która czytała tę książkę z pewnością patrząc na samą okładkę czuje "motylki w brzuchu". Szczerze, to zazdroszczę Wam tego uczucia - ja niestety nie byłam w stanie AŻ tak pokochać historii Paige i Naczelnika, choć oboje zarezerwowali sobie specjalne miejsce w moim sercu. Trzymając w ręku bardzo tą pięknie wydaną, grubą powieść o porywającym tytule nie odczuwam żadnych emocji, choćby najmniejszych, żadnych zapierających dech w piersiach wspomnień czy chociażby kilku łez spływających po policzku. Nic. Pustkę.

"Czas żniw"... można chyba o tej książce powiedzieć wszystko. Powiedzmy sobie prawdę - nawet najbardziej wysublimowany komplement sypiący się z Waszych ust i tak w pełni nie zobrazuje fali zachwytu, jaka oblała blogosferę tuż po jej premierze, tych wszystkich nieopisanych recenzji, w których nie znalazło się miejsce na ani jedną jej wadę czy niedociągnięcie. Dla przeciętnego czytelnika wydawałoby się, że Samantha Shannon jest autorką, która złamała schematy fantastyki od czasów fenomenalnego Harry'ego Pottera i wręcz skruszyła mury dzielące książki współczesne od książek idealnych. Jednak ile w tym prawdy... to chyba już sprawa całkowicie personalna.
Kolonia karna Szeol I. Londyn. Pięć Kohort. Pięć mim-lordów i mim-królowych. Refaici. Gdybym miała podsumować w kilku słowach całą historię, jaką zaserwowała nam autorka, nie starczyłoby mi wystarczająco pasujących stwierdzeń - tajemnice, intrygi, zagadki, morderstwa otoczone delikatną aurą romantycznego Londynu, gorzkim posmakiem urazów przeszłości. Shannon stworzyła mieszankę idealną, ozdabiając ją milionem szczegółów, sprawiając, że czytając jej powieści, nie mamy ochoty przerywać lektury tylko dlatego, że brak dalszego ciągu nie pozwoli nam skupić się na innych czynnościach. Nie pierwszy raz spotykam się z takim uczuciem, ale dotąd doświadczałam go tylko w książkach, które polecałam ile wlezie, szastając dziesiątkami na prawo i lewo. Dlaczego więc  powieść Shannon dostała ode mnie "tylko" osiem punktów?
Winny wszystkiemu jest, o dziwo, styl pisania autorki. Jeśli czytaliście moją recenzję pierwszej części, z pewnością zauważyliście fakt, że i w "Czasie żniw" trudno było mi się na dobre wkręcić w historię przedstawioną przez Samanthę, zakochać w bogatych opisach i wyszukanych dialogach. Tutaj odniosłam zupełnie to samo wrażenie. Mimo wszystko nie byłam w stanie zatopić myśli w tej historii, nie byłam w stanie pochłonąć jej i schować w sercu na zawsze, zapisać jako jedną z ulubionych. Jak bardzo się starałam, tak nie mogłam. 
Bohaterowie wykreowani przez autorkę... powiedzmy, że mnie zawiedli najbardziej. Już przy pierwszym tomie zwróciłam uwagę na typową nijakość głównej postaci, dziewiętnastoletniej Paige Mahoney. Jej zachowanie jakoś nie wyróżniało się spośród tysięcy innych bohaterek książek dystopijnych, nie uwydatniało na tle milionów dziewczyn starających się uratować świat na tryliardy szalonych sposobów. Tak samo inni, po prostu mijałam ich jak puste kukły, nie zwracając zbytnio uwagi na to, do kogo należą.
Podsumowując, książka mi się spodobała. Może nie na tyle, bym zapisała ją w gronie ulubionych ani na tyle, bym z niecierpliwością czekała na kolejną część. Nie. Ale z pewnością pozostanie w moim sercu na bardzo długo.




18 komentarzy:

  1. Zawsze, gdy w księgarni widzę tę książkę, zastanawiam się nad kupnem, ale zawsze mam wątpliwości :/
    Ale recenzja świetna ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jest na mojej półce i jest następna w kolejce do czytania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony slysze same zachwyty i wtedy mam ochote wczytac sie w Czasa zniw, a potem czytam, iz ta ksiazka nie jest wcale taka idealna. Mam co do tej pozycji naprawde ogromne watpliwosci, jednak sadze ze kiedys sie z nia zapoznam, bo ciekawa jestem tych intryg i zagadek :))
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę że mam obie części i nadal się za nie nie zabrałam, ale to niestety z braku czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam czas żniw i strasznie mi się podobała a zakon mimów mam na swojej półce więc jest duże prawdopodobieństwo, że po twojej recenzji na pewno niebawem po nią sięgnę :)
    pozdrawiam.♥
    http://ksiazkiponadniebo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie mogę się doczekać, aż książka trafi w moje ręce.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugi tom jak dla mnie słabiej wypadł, może to przez to, że książki czytałam jednak z tym odstępem czasu, jakie dzielił premiery :)
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rany, recenzja jak na książkę ocenioną na 4 nie 8, tyle narzekasz :D Mnie się podobała bardziej niż tom pierwszy, który też uważam za świetny. I tu bardzo podpasowała mi kreacja Paige. :) Wydaje mi się, że chyba za dużo się spodziewałaś po tej serii - jak sama piszesz pozytywnych recenzji jest mnóstwo, więc nietrudno dojść do wniosku, że jest genialna, a nic tak nie zabija przyjemności czytania jak to :)
    Pozdrawiam,
    Szara kawiarenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmy, chyba nie jest aż tak źle :D Chociaż w sumie to prawda, spodziewałam się fajerwerków, a takich nie dostałam i trochę jestem zawiedziona, że po tylu pozytywnych recenzjach otrzymałam dobrą książką, aczkolwiek nie idealną ;)

      Usuń
  9. Czuję się ostatnią osobą, która jeszcze nie czytała Czasu Źniw i Zakonu Mimów. Zawsze kiedy przechodzę obok nich w księgarni zastanawiam się czy nie wziąć, ale jakoś mam wątpliwości. Chyba muszę w końcu się za nie zabrać i sprawdzić jaką będę miała opinie.
    Pozdrawiam :)
    http://luna-miedzy-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy przedtem o niej nie słyszałam, ale - kto wie - może po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O książkach tej autorki słyszałam już tyle dobrego, że chyba już przyszedł czas by się z nimi zapoznać, choć pewnie i tak jeszcze troszkę poczekają ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej kochana :3
    Chyba jeszcze tylko ja jej nie czytałam. Bardzo polecana książka, podobno z super fabułą. I teraz jeszcze ty polecasz. Muszę przeczytać. :D
    Pozdrawiam ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak przecudownie byłoby przeczytać pierwszy tom... <3 I mam nadzieję, nie! ja jestem przekonana, że mi ta seria bardziej przypadnie do gustu <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Mimo, że cię nie zachwyciła, ja nadal jestem ciekawa tej serii :) Również słyszałam o niej miliardy pozytywnych opinii, i ciekawa jestem, ile w nich prawdy :) Pozdrawiam! /Claudie

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwszy tom czeka już na mnie od niepamiętnych czasów. Nie mam pojęcia, kiedy w końcu uda mi się za niego zabrać. A kolejna część kusi, więc wypadałoby się pośpieszyć. Mam jednak pewne obawy przed tą lekturą. Czy się rozczaruję, czy może przeżyję miłe zaskoczenie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To chyba jedna z nielicznych recenzji, która nie wychwala powieści i nie mówi, że jest niesamowita, cudowna, bez wad itp. Ja jeszcze nie miałam okazji zacząć tej serii, acz nie powiem, że nie mam ochoty. Te "tylko" 8 punktów i tak mnie zachęca, by poznać historię Paige :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta książka czeka na mnie na półeczce i na pewno kiedyś ją przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń