piątek, 20 maja 2016

"Wilkołaki z Mercy Falls" - Maggie Stiefvater

 UWAGA!
Przed Państwem kolejna pozytywna recenzja na tym blogu, okraszająca kolejną fantastyczną trylogię kolejnymi superlatywami i sporą kopą niekończących się zalet. Przygotujcie się więc, moi drodzy Czytelnicy, na brak składności, nieuzasadniony zachwyt, masę wykrzykników, myślników i pogrubionego tekstu; wyjmijcie również z portfela parę banknotów, gdyż prawdopodobnie zaraz po przeczytaniu tej opinii pobiegniecie do księgarni i z góry zapłacicie za całą trylogię, nawet nie patrząc na cenę. Moja udzielająca się ekscytacja i radość z pewnością spłynie także na Was, ale podczas lektury nie ustrzeżecie się momentów, gdy ukradkiem będziecie wyciągać kolejną chusteczkę z wymiętolonej paczki i otrzecie spływające po policzku łzy. Kilkukrotnie rzucicie książką o ścianę, stwierdzicie, że nie ma sensu dalej kontynuować przygody z nią, będziecie nieustannie powracać myślami do losów Sama i Grace, nawet kiedy sytuacji nie można nazwać sprzyjającą do rozpamiętywania historii fikcyjnych bohaterów. Zakochacie się w tej historii. W bohaterach, opowieści, scenerii, wilkach i wszystkim, co z nimi związane. Będziecie siedzieć po nocach, powtarzając niczym mantrę jeszcze tylko jeden rozdział, jedno zdanie, jedno słowo, aż w końcu dojdziecie do ostatniej kartki i stwierdzicie, że Wasze życie nie ma sensu. Maggie Stiefvater rozkocha Was w sobie i na samym końcu połamie Wasze serca na kawałki. Zaczaruje słowami i omami wizją dobrego zakończenia, by potem zmrozić krew w żyłach i zaprzeczyć wszystkim dotychczas stawianym obietnicom.
Ale... do konkluzji.
Grace to z pozoru normalna dziewczyna. Chodzi do publicznego liceum, zastanawia się nad wyborem college'u, ma najlepszą przyjaciółkę, a jej rodzice są zbyt zajęci pracą, by się nią zajmować… lecz posiada jedną, dosyć nietypową pasję. Fascynują ją wilki. Od chwili, gdy jeden z nich uratował ją przed niechybną śmiercią z rąk swych pobratymców, co dzień wychodzi na taras i wypatruje w mroku lasu śladów na to, że jej sekretny wybawiciel jednak istnieje. I rzeczywiście, tak jest. Każdego zimowego dnia żółte oczy wilka wpatrują się w nią, lecz zwierzę nie śmie podejść bliżej. Aż do chwili, kiedy okazuje się, że... ten wilk jest człowiekiem. A Grace chce zrobić wszystko, by odmienić jego życie na lepsze - choćby miała zaryzykować wszystko, co ma.
Ile razy wilkołaki były głównym tematem młodzieżowych powieści? Wiele. A ile razy te powieści okazały się tandetną kupą bzdur, nie niosących za sobą niczego oprócz ciągle powielanych schematów? Jeszcze więcej. Więc nie powinno Was zdziwić, jak sceptycznie podeszłam do kolejnej powieści w tym temacie, szczególnie, że ogrom recenzji określało ją jako dosyć przeciętne czytadło - proszę Was, co innego można wnieść do historii, w której tak naprawdę już wszystko zostało powiedziane? Ale zaczynając tę książkę, a nawet będąc w jej połowie, nie spodziewałam się, co czeka mnie na jej zwieńczeniu - jak fantastyczne zwroty szykuje dla mnie autorka, jak wstrząśnięta będę, gdy to wszystko się skończy. Maggie Stiefvater stworzyła opowieść doskonałą pod każdym względem, pełną wzlotów i upadków, ale też cenncyh życiowych wartości - przedstawiających bohaterów nieidealnych, lecz jednocześnie posiadających złote serce i duszę. Już dawno nie spotkałam się z tak urzekającą historią o poświęceniu, odnalezieniu drogi do siebie i trwaniu przy sobie, nieważne co się stanie. To była pierwsza powieść, w której brak rozterek, nieustannych rozstań i powrotów, zapłakanych dziewczynek i niesprawiedliwych czynów - tym razem przesłoniętych przez to, co w relacjach międzyludzkich najważniejsze. Sam, Grace i Isabel to perfekcyjnie nieperfekcyjni, jeśli mogę to tak ująć, bohaterowie - ideały przyjaźni, miłości, poświęcenia i dawaniu z siebie wszystkiego, jeśli chodzi o dobro drugiej osoby.
Polubiłam Grace. Była rozważna, choć nie podejmowała zawsze najlepszych decyzji, mądra, zabawna i odważna - myślę, że z dumą mogę uznać ją za jedną z lepszych książkowych bohaterek ostatnich miesięcy. Od samego początku wykazywała się inteligencją, choć czasami, jak każdy z nas, miewała pewne wątpliwości... ale właśnie to mi się w niej najbardziej podobało.  Jej przyjaźń z Isabelle, choć zaczęta tak niefortunnie, chyba zasługuje na miano jednej z tych, które trwają mimo wszystko - jednej z tych, w których cisza jest równie ważna, jak szczera rozmowa czy wygłupy.
Chciałabym teraz podsumować moją złożoną relację z tą trylogią. Polecam ją każdemu, kto szuka w swoim życiu czegoś nowego, świeżego i niewątpliwie cudownego - oto historia właśnie dla Was.

Ocena - 10/10

Zdjęcia pochodzą ze strony www.lubimyczytac.pl

15 komentarzy:

  1. Książka już jakiś czas stoi na mojej półce :) czas najwyższy po nią sięgnąć i przekonać się jak ta historia przypadnie mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach zapoznanie się z twórczością tej autorki, mam nawet jakąś jej książkę - chyba Balladę. Wciąż jednak nie mam czasu :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć temat wilkołaków faktycznie występuje występuje wielu książkach, ja mam słabość do nich (uwielbiam wilki ❤❤) Drżenie gdzieś tam miałam w planach, a teraz wiem, że na pewno muszę to kiedyś przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już słyszałam o tej serii wiele dobrego i Twoje recenzja jeszcze utwierdza mnie w tym przekonaniu! Koniecznie muszę się z tymi książkami zapoznać :D
    Pozdrawiam,
    Jessie
    https://lifting-pages.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja raczej sceptycznie podchodzę do książek o wilkołakach, bo od razu przypomina mi się "Zmierzch", którego nie lubię, ale jeśli tak bardzo polubiałaś te książki to na pewno kiedyś je przeczytam.
    Pozdrawiam :**
    http://zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowe okładki tej serii są śliczne ♥ Sama jeszcze nie czytałam, ale gdzieś na liście "do przeczytania" figurują, więc może niebawem... ;)
    Pozdrawiam,
    http://recenzje-koneko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś mnie do wilkołaków nie ciągnie (mimo że w rodzinie uchodzę za takowego- a to wszystko przez bezsenność podczas pełni i wysunięte kły!). Chyba era wilkołaków dla mnie się skończyła i prędko nie rozpocznie na nowo ;)

    Pozdrawiam :*
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam dawno temu (jeszcze w starym wydaniu) i bardzo mi się ta seria podobała... nie wiem czy dzisiaj także podeszłabym do niej tak pozytywnie, ale wtedy byłam naprawdę zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam całe mnóstwo opinii o tej trylogii- zarówno dobrych, jak i złych. Dziś nawet miałam okazję ją kupić, ale w ostatniej chwili pomyślałam sobie "a co, jeśli jednak mi się nie spodoba?". Zauważyłam, że mamy podobny książkowy gust, więc teraz już nie mam wątpliwości i przy następnym zamówieniu wyląduje w koszyku :) Pozdrawiam! /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tę pozycję na półce, ale jeszcze w starej wersji okładkowej, no i skoro dostała 10/10 to raczej nie za nic. Jestem bardzo ciekawa tej pozycji, zwłaszcza że opinie na jej temat są skrajne. Jedni zachwalają inni krytykują nie zostawiając na tej pozycji suchej nitki :)
    Mam nadzieję, że niebawem uda mi się przeczytać tę książkę i mam również nadzieję że nie będę musiała wystawić jej negatywnej oceny :))
    Pozdrawiam cieplutko! ^^

    Ps. Nominowałam cię do LBA, szczegóły na moim blogu :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Maggie Stiefvater mam taki problem, że jej "Wyscig śmierci" absolutnie mnie zachwycił i pozostaje jedną z moich ulubionych powieści już od długiego czasu, natomiast jej "Króla kruków" męczyłam strasznie długo i nie mam zamiaru siegnąć po kolejne części, bo czytanie było dla mnie swoistą torturą. Ale po twoich zachwytach nie mam wątpliwości, że dam tej autorce jeszcze jedną szansę i przy najbliższej okazji zaopatrzę się w tę trylogię, a co! Zaszaleję ;)

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie spotkałam się z tym tytułem i nie czytałam również żadnej książki o wilkołakach, więc nie jestem jeszcze zrażona do tego typu historii. Jestem ciekawa co kryje w sobie ta trylogia i jak wyglądają okładki na żywo, wydają się być bardzo ładne i już wyobrażam sobie, jak będą prezentować się na mojej półce! :D

    Pozdrawiam ciepło, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tą serię jeszcze przed nowymi okładkami i zakochałam się w niej! Historia jest piękna i dość emocjonująca, wzruszająca i bardzo niespotykana. Cudowna seria :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli chodzi o Maggie Stiefvater to sytuacja wygląda tak, że nie mogę się ciągle za nią wziąć. Próbowałam przeczytać "Wyścig śmierci", ale nie mogłam się w niego wciągnąć i zostawiłam go sobie na (wieczne) później.
    Zobaczymy, może jeśli znajdę tę trylogię w bibliotece, to zrobię drugie podejście do twórczości tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech zgadnę, przed śmiercią uratował ją Sam, nie?
    Ale po serię sięgnę, bo kusi mnie od dawna, naprawdę.
    Przepraszam za długą nieobecność! Już powracam i nadrabiam zaległości.
    Pozdrawiam i zapraszam na konkurs oraz przedpremierową recenzję,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń