sobota, 27 lutego 2016

"Pojedynek" - Marie Rutkoski

Wszystkie Valorianki przed ukończeniem dwudziestego roku życia muszą podjąć swą najważniejszą decyzję - albo wychodzą za mąż, albo zaciągają się do wojska, by honorowo umrzeć za ukochaną ojczyznę. Dla Kestrel, córki generała Trajana, ostatnie godziny powoli się zbliżają, a ona nie jest przekonana, czy zamierza poświęcać resztę swoich dni na służbę u boku swojego ojca, czy poślubić kandydata skrupulatnie wybranego przez rodziciela. Jednak kiedy na targu niewolników w jej ręce wpadnie niesamowicie utalentowany Arin, a buntownicy z Herranu zaczną posuwać się coraz to dalej, by rozdrapać zadawnione rany, wszystko może się zmienić... 

Czasami natrafiamy na powieść, która nie wzbudza w nas większych, szczególnych emocji. Owszem, opowieść wydaje się być interesująca, bohaterowie sympatyczni, świat przedstawiony  dobrze wykreowany... ale wszystkie te cechy składające się na świetną książkę można określić jako co najwyżej przeciętne, a kiedy siadamy, by napisać o niej parę słów do recenzji, nie możemy wykrzesać z siebie ani jednego wartościowego zdania. Dobra? Ciekawa? Polecam, czekam na kolejne części? Miło było spędzić parę minut przy lekturze tej powieści? Czymże te stwierdzenia różnią się od określeń, jakie serwujemy przy okazji typowej, nijakiej książki? Niczym. A taką właśnie powieścią jest dla mnie szczerze wychwalany Pojedynek - pozycją, o której trudno powiedzieć cokolwiek, po czym zapamiętacie ją na dłużej. Dlaczego więc postanowiłam obdarzyć ją bardzo dobrą oceną? Zapraszam do dalszej części recenzji. 

Długo zastanawiałam się, jak ująć w słowa uczucia, które towarzyszą mi od zakończenia przygody z Kestrel i Arinem. Kilkukrotnie zaczynałam tę recenzję, kilkukrotnie też starałam się nadać jej jakiś blask, choćby iskrę oryginalności i zachęcić Was do poznania tej opowieści - ale we wszystkich przypadkach kończyło się mniej więcej na tym, że, zrozpaczona, kasowałam wszystko i odkładałam dzielenie się wrażeniami z lektury na przysłowiowe później, które zdawało się już nigdy nie nadejść. Zastanawiałam się też nad możliwością, by w ogóle nie dzielić się z Wami moimi odczuciami, jeżeli są one tak do bólu nijakie i przeciętne. Nie chodzi tutaj o to, że ta książka jest zła, nieciekawa czy niewykorzystana - nie, myślę, że mogę powiedzieć, że niesamowicie mnie zaskoczyła, a autorka wykazała niemały potencjał... ale mimo tego, jak świetnie się bawiłam podczas lektury, teraz nie tęsknię za historią, nie zapuściłam korzeni wśród Valorian ani nie wytworzyłam specjalnych więzów z bohaterami. Jestem wobec tego wszystkiego najzwyczajniej w świecie obojętna. 
Marie Rutkoski zachwyciła mnie przede wszystkim stworzeniem świata przedstawionego. Sama nie wiem, czy zakwalifikować go bardziej do dystopii, książki bazowanej mniej więcej na prawdziwej historii czy do lekkiej fantastyki (choć to bardzo ogólne pojęcie, którego nie lubię stosować byt często w stosunku do młodzieżówek) - łączy w sobie wszystkie te cechy, jakie zachęcają mnie we wszystkich tych trzech gatunkach i doskonale je miesza, przeplata wątki fantastyczne z takimi, jakie równie dobrze moglibyśmy dojrzeć na kartach historii. Już na samym początku zostajemy zasypani tajemnicami, intrygami, pikantnymi plotkami i nieustannym uczuciem niepokoju, tak jakbyśmy sami zostali postawieni w sytuacji, w jakiej znajduje się Kestrel. Nigdy nie możemy się spodziewać, czego  dowiedzą się ludzie i kiedy staniemy się obiektem plotek ze względu na najbardziej błahy powód czy zmyśloną historyjkę, ozdobioną kilkoma interesującymi szczegółami - a Kestrel, jako córka poważanego generała, zamiast stać z boku poza zasięgiem sąsiedzkich uszu, coraz bardziej przekracza cienką linię pomiędzy szacunkiem, a pogardą innych. W pewnych momentach nawet nie jesteśmy pewni, komu wierzyć i pomiędzy kim a kim toczy się wojna - czy to wina nieporozumienia, czy czegoś poważniejszego, czy powinniśmy życzyć zwycięstwa poplecznikom Arina, czy pobratymcom córki Trajana. Sama fabuła w tej książce naprawdę nie pozostawia wiele do życzenia, natomiast opuszcza nas z milionem niedopowiedzen i pytań.
Bohaterowie za to to jedni z najlepiej wykreowanych postaci, jakie udało mi się spotkać w swojej czytelniczej karierze. Podejmują decyzje zgodnie z etykietą, nie pozwalając sobie na nazbytnią poufność czy nieprzemyślane wnioski, robią wszystko, by pomóc swoim i każdą czynność przeprowadzają dopiero po upewnieniu się, że nie zaszkodzą tym swojemu narodowi. Kestrel to bardzo silna i mądra dziewczyna, choć nieidealna, to z pewnością taka, którą natychmiast polubimy - a może to złe słowo, raczej zyskamy do niej pewnego rodzaju respekt i szacunek, dowiadując się że dla swoich potrafi poświęcić naprawdę wiele, nawet wolność słowa i możność wypowiadania własnego zdania. Arin za to stanowi dla nas pewnego rodzaju tajemnicę przez większość powieści - jak trafił na targ niewolników, kim był przed wojną i jakie ma zamiary wobec
swej pracodawczyni. Zapewniam Was jednak, że to, co zaplanowała Marie Rutkoski jest naprawdę zaskakujące i szybko nie domylimy się, co planuje dalej.
Książkę polecam mimo tego, że się z nią bliżej nie związałam. Może Wy przyjmiecie inaczej opowieść, którą przekazuje nam Marie Rutkoski i zakochacie się w niej tak, że data wydania kolejnej części stanie się zakreślona na czerwono w Waszym kalendarzu.

Ocena - 8/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

20 komentarzy:

  1. Uwielbiam Arina, uwielbiam tą historię i nie mogę się doczekać drugiej części <3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że zastanawiałam się nad tą ksiażką już od jakiegoś czasu. Bardzo zachęcił mnie jej opis, w dodatku bardzo lubię takie historie. W dalszym ciągu nie jestem jednak do niej przekonana tak do końca. Może jak kiedyś wpadnie mi w ręcę to wtedy przeczytam :)
    Pozdrawiam,
    czas-dla-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Już tyle recenzji o niej przeczytałam, a jednak nadal nie jestem przekonana.
    Chyba nie sięgnę:)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w tej powieści, chociaż podeszłam do niej dość sceptycznie :) A zakończenie było nie do opisania! Z niecierpliwością czekam na następną część! <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na konkursik
    moment-for-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę książkę, przeczytałam ją w ekstremalnym tempie, bo trudno było się od niej oderwać. Teraz wyczekuję drugie tomu :D
    Pozdrawiam,
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele słyszałam na temat tej książki. Z jednej strony pozytywne opinie, z drugiej jak najgorsze. W związku z tym nie jestem pewna czy mimo wszystko po nią sięgać, choć fabuła wydaje się być w miarę zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam tę historię! Z początku nie potrafiłam zrozumieć ogólnego szumu panującego na jej temat, ale z czasem zaczęłam dostrzegać mnóstwo elementów przemawiających na korzyść Pojedynku. A to co urzekło mnie najbardziej to idealnie wyważony i subtelny wątek romantyczny!
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka może być ciekawa, zwłaszcza, że zrecenzowało ją już wielu blogerów. A w marcu mamy polską premierę drugiego tomu! Oczarowują mnie te okładki! Są przepiękne! Może treść również?
    Pozdrawiam gorąco i zapraszam na recenzję "Ognia i wody",
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawi mnie ta książka i chyba w końcu się na nią skuszę.
    Pozdrawiam! :)
    http://recenzjeklaudii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja dla odmiany nie słyszałam o tej książce nic, ale jak widać, to chyba dobrze. W każdym razie po Twojej recenzji raczej jej nie planuję ;)
    Pozdrawiam cieplutko
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyyyle pozytywnych opinii i Twoja do kompletu XD
    Ostatnio, gdy zamawiałam książki, miałam sobie zamówić i tę. Od tak, spojrzałam na okładkę, przeczytałam opis, zacmokałam kilka razy, powywracałam oczami i stwierdziłam "biorę"! Aż tu nagle przypomniałam sobie o "Restarcie". I moje plany i zakup "Pojedynku" diabli wzięli. I zamiast świetnej książki, której nie mogłam się doczekać, kupiłam beznadziejną młodzieżówkę bez krzty polotu. Chyba się wypalam...
    Ale cóż, nic straconego! W końcu niedługo zamówię znowu książki i wtedy rzucę się na tę powieść niczym lwica ^^
    Pozdrawiam i zapraszam na dyskusję na temat trójkątów miłosnych :*
    http://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/2016/02/znam-ten-motyw-1-trojkaty-miosne.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie wytworzenie głębszego związku z książką jest dla mnie bardzo trudne i niewiele jest powieści, które zostają ze mną na dłużej. A po tę książkę chętnie sięgnę, bo wydaje mi się, że to jedna z lepszych młodzieżówek :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie spotkałam się z negatywną opinią na temat tej książki. Wcześniej jakoś mnie nie interesowała, ale teraz coraz bardziej chcę ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm... może kiedyś się na nią natknę i przeczytam, ale szukać na siłę nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wcześniej nie brałam pod uwagę tej pozycji, ale chyba jednak zmienię zdanie :) Ach.. boska okładka :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Dla mnie wyrób jest prosty - wojsko xD książka raczej nie dla mnie... po "Rywalkach" wszelkie księżniczkowate wątki trochę mnie nudzą, a już na pewno nie zachęcają :)

    zaczarowana-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka wydaje się interesująca. W wolnym czasie od moich książkowych planów na pewno będę jej szukać. A jeżeli chodzi o twój miły komentarz to bardzo bym się ucieszyła gdybyś udzieliła mi kilka rad związanych z samym blogiem.
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Z chęcią bym przeczytała ^_^ Książka ta wydaje się posiadać fabułę, która powinna mi się podobać ^_^ Hm, mam tylko nadzieję, że ja będę mniej obojętna ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Na wstępie dziękuję za miły komentarz :).

    O książce nie słyszałam (ba, nawet jej nie widziałam!), ale zdążyła mnie zainteresować, chociaż jakoś nie przemawia do mnie obowiązek wysyłania kobiet na wojnę, jeśli nie chcą wyjść za mąż. Oczywiście zainteresował mnie motyw targu niewolników, którzy jest rzadko poruszany w powieściach, ale - nic nowego - jest tylko wątkiem pobocznym i niezwykle krótkim. Jednak nadal mam Arina :).

    [http://burzowe-swiatlo.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam i, jeśli mam być szczera, też niespecjalnie zżyłam się z bohaterami. Ogólnie do "Pojedynku" podchodziłam z pewnym dystansem, jednocześnie wiedząc, że jest on naprawdę dobrą powieścią, ale też nie mogąc wykrzesać z siebie większych emocji... Co nie zmienia faktu, że czekam z niecierpliwością na drugi tom ;)
    Pozdrawiam
    KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń