źródło: www.empik.com |
Tytuł oryginalny: Paper Towns
Autor: John Green
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Bukowy Las
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2008
Ocena: 10/10
Quentin Jacobsen, przez przyjaciół zwany Q, od zawsze jest zakochany w koleżance z sąsiedztwa - tajemniczej Margo Roth Spiegelman. Kiedy byli dziećmi, odkryli razem coś przerażającego, a teraz uczęszczają do tego samego liceum. Lecz kiedy Margo nagle znika, Quentin wraz z przyjaciółmi wyrusza w niesamowitą podróż po całej Ameryce, by odkryć wszystkie jej sekrety. Czy chłopak zmieni się pod wpływem tych przygód? Czy znajdzie to, czego szukał?
Margo Roth Spiegelman. Quentin Jacobsen. Ben. Radar. Lacey. Whitman. Guthrie. Ameryka. Przygoda. Prawda. Życie. Przyjaźń. Odwaga. Męstwo.
Po dłuższym namyśle muszę stwierdzić, że tylko wymienione powyżej słowa są w stanie najlepiej opisać prawdziwość tej powieści. Nie zdadzą się na nic długie wywody, opiewające jej oryginalność, talent pisarski autora czy niesamowity humor... ponieważ ta książka jest zupełnie inna od zwyczajnych młodzieżowych obyczajówek. Opisując ją tak samo jak miliony innych, nie oddajemy w pełni jej wspaniałości. A muszę przyznać, że ta powieść jest jedną z mądrzejszych, jakie przeczytałam w całym swoim życiu.
Nigdy nie byłam pozytywnie nastawiona do typowych młodzieżówek, co osoby, które czytają mojego bloga od dłuższego czasu na pewno zdążyły zauważyć. Kilkukrotne spotkanie z nimi niestety nie okazało się tak wspaniałe, jak się spodziewałam i w ciągu tych paru przeczytanych powieści zdołałam kompletnie zniechęcić się do tego gatunku. Nietrudno się więc domyślić, że z twórczością pisarza, o którym mówili WSZYSCY, czyli Johna Greena, nie miałam do czynienia w ogóle. Nie interesowało mnie zbytnio przecudowne "Gwiazd naszych wina", nad którym tak wszyscy się rozwodzili, mądre "Szukając Alaski" czy właśnie "Papierowe miasta", które niedawno doczekało się własnej ekranizacji. Powodem, dla którego sięgnęłam po tę powieść była właśnie moja nieczytająca koleżanka, która pałała ogromną miłością do filmu i wręcz błagała mnie, bym kiedyś przeczytała chociażby książkę. Zaczynając ją czytać, nie myślałam, że tak bardzo wpłynie ona na moje postrzeganie świata, że będę potrafiła dostrzec w życiu pewne momenty, które tak na nim zaważą.
Styl pisania tego autora jest... hipnotyzujący. Magiczny. Cudowny. John Green posiadł niesamowitą umiejętność czarowania słowami i natychmiastowego wprowadzania czytelnika w z pozoru zwyczajny, a tak naprawdę pełen złożonych emocji i zachowań świat. Nie znalazłam w nim nic, co by nawet w najmniejszym stopniu odbiegało od rzeczywistości, wybiegało poza granice, których trzeba przestrzegać. Zakochałam się w samym świecie przedstawionym, choć nie był on ani wyidealizowany, ani specjalnie cudowny, po prostu prawdziwy.
Postacie, które autor umieścił w książce naprawdę przekroczyły wszelkie możliwe granice wspaniałości - nie, nie przesadzam. Quentin, główny bohater, był chyba najbardziej złożoną postacią, z jaką spotkałam się w swoim czytelniczym życiu. Był po prostu człowiekiem z krwi i kości, wyłamującym się ze schematów i utwierdzającym nas w przekonaniu, że jeszcze można znaleźć autorów, którzy będą w stanie wymyśleć coś tak oryginalnego. Zachowanie chłopaka wydawało mi się naturalne, na jego miejscu postąpiłabym zupełnie tak samo i czasami musiałam się zastanawiać, czy naprawdę jest to fikcja literacka, a nie powieść pisana na faktach.
Co tu ukrywać - Margo Roth Spiegelman nie była dla mnie bohaterką pozytywną. Choć nie czułam do niej jakiejś wyraźnej nienawiści czy irytacji, pobudki dziewczyny wydawały mi się podobne osobie kompletnie szalonej, szczególnie na końcu, gdy cała historia została wyjaśniona. Przedziwne, że postać, która z pozoru wydaje się zupełnie taka jak my, w rzeczywistości kieruje się zupełnie innymi prawdami i wyjaśnieniami słowa "życie".
Podsumowując... co tu podsumowywać? Książka zachwyciła mnie wszystkim, wszystkim bez wyjątku i serdecznie ją polecam ludziom, którzy szukają wiarygodnej powieści młodzieżowej.
Czytałam już niejedną recenzję tej książki i mam ją w planach czytelniczych ;) Należy zaznaczyć, że większość recenzji, które przeczytałam, jest pozytywnych.
OdpowiedzUsuńczytanienaszymzyciem.blogspot.com
Jak na razie przeczytałam tylko GNW z pod pióra Green'a. Resztę jego powieści mam jako ebook na telefonie, ale mimo pozytywnych recenzji nie mogę się zmusić do ich przeczytania. Chyba po prostu odwlekam to w nieskończoność, bo wiem, że mi się spodobają :D
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/
Mnie akurat Papierowe miasta podobały się najmniej. Miałam wrażenie, iż przez dużą część książki akcja stoi w miejscu. Najbardziej przemówiła do mnie nocna eskapada Q i Margo - była to najlepsza część tej książki moim zdaniem. Śledztwo Q też bylo samo w sobie ekscytujące, jednak czegoś mi w nim zabrakło, tak jak w zakończeniu ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Nadal nie mam ochoty na książki Greena, choć wszędzie jest pełno wspaniałych recenzji na temat jego książek, ale po prostu nie ciągnie mnie do tematyki, jaką obrał autor. Recenzja genialna, zwłaszcza jej początek ♥
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek Greena! Muszę w końcu obejrzeć ekranizację, jestem strasznie ciekawa, jak wypadła :)
OdpowiedzUsuńWeronika z lubieduzoczytac.blogspot.com
Będę je czytać po raz kolejny jeszcze w tym roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://monicas-reviews.blogspot.com/
Czytałam, ale nie uważam, żeby była jakaś wyjątkowa ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą powieść Johna Greena.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://miedzy--stronami.blogspot.com/
Przeczytałam wszystkie książki spod pióra Pana Zielonego i każde w pewien sposób mnie zachwyciła. Czekam na więcej jego dzieł.. A widziałaś już ekranizację Papierowych Miast? Bo ja wybieram się na nią we wtorek i jestem ciekawa, czy udało im się w pełni odwzorować historię zawartą w książce. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://thebookishcity.blogspot.com/
Nie, nie widziałam, niestety u mnie w mieście nie grają. Aczkolwiek po obejrzeniu trailera jestem zachwycona i coś czuję, że odwzorują to doskonale :)
UsuńOstatnio nie mam ochoty na powieści Greena. :P Czytałam tylko GNW, które nie było złe, ale też nie przesadzałabym w zachwytach. :P Także inne jego powieści - kiedyś pewne przeczytam, ale nie wiem kiedy to nastąpi... ^_^
OdpowiedzUsuńWidziałam film i dzięki niemu nabrałam ochoty także na książkę. Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę oglądać ekranizacji przed przeczytaniem oryginałów, ale się nie udało tego dotrzymać. Trudno. Mam nadzieję, że niedługo dorwę w bibliotece "Papierowe miasta".
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Książka mnie rozczarowała. Zbyt naciągana mi się wydała. I bohaterowie też mnie zbytnio nie przekonali. Strasznie wgoistyczni byli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Blog książkoholiczki
Mi również bardzo się podobała, chociaż dla mnie nic nie przebije Alaski :D
OdpowiedzUsuńDotychczas Greena czytałam jedynie GNW, które pokochałam całym sercem. "Papierowe miasta" mam jak najbardziej zamiar przeczytać, ale jeszcze nie wiem kiedy. Oby jak najprędzej ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wzbudziła ta książka w Tobie tyle emocji ;) Nie spodziewałam, że ocenisz ją tak wysoko, ba, najwyżej ;)
Pozdrawiam!
Książka czeka na półce <3 Film był nieziemski <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://czytaniapasja.blogspot.com
Uwielbiam Greena <3 Dla mnie jest mistrzem słowa i symbolizmu, podanego we wspaniałym stylu :) Wiele osób strasznie narzeka na tę książkę i twierdzi, że jest najsłabsza ze wszystkich, ale ja i tak mam zamiar ja przeczytać, a Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że warto :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
papierowawyobraznia.blogspot.com
GNW czytałam tylko na konkurs (oczywiście już znałam zakończenie, bo mi je zaspoilerowano :) -.-), ale jakoś mnie nie porwało.
OdpowiedzUsuńO "Papierowych miastach" słyszałam już naprawdę sprzeczne opinie i w sumie nie wiem, może kiedyś przeczytam, ale na razie mnie raczej nie ciągnie do dalszego zapoznawania się z twórczością Greena ;). Raczej wolę przeczekać aż minie ten wielki hype na książkę z powodu filmu i ewentualnie przeczytać ją sobie trochę później, ale w spokoju :).
I przyznaję, że to dopracowanie i realizm postaci przekonuje, oj bardzo ^^.
City of Dreaming Books
Muszę w końcu zabrać się za tę książkę, bo chcę obejrzeć film, a trzymam się postanowienia "najpierw czytam, potem oglądam"...:P..
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :*
cynamonkatiebooks.blogspot.com
bardzo chce przeczytac papierowe miasta,ale przez premiere filmu nigdzie nie moge dorwac taniej niz 27 zł a pamietam jak niedawno byla po 23! :p ale chyba sie przelamie i kupie
OdpowiedzUsuńAutora mam w planach :) najpierw "Gwiazd naszych wina" a później ta książka :)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka spotkań z tym autorem - najpierw "Gwiazd naszych wina", które mnie zachwyciły, potem beznadziejne "Szukając Alaski", a dalej jego opowiadanie w "W śnieżną noc", które mi się spodobało. Niby bilans ma dodatni, ale wciąż coś nie do końca mi pasuje. Muszę w końcu przeczytać Papierowe miasta, żeby zdecydować, co z tym autorem począć :)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Na prawdę nie chcę się kłócić, bo moje zdanie jest kompletnie inne i Cię lubię XD
OdpowiedzUsuńPoprzystanę tylko na tym, że lubię Margo :3
Uwielbiam Greena i również w tej książce pokazał swój talent :)
OdpowiedzUsuńDawno się tak nie śmiałam jak przy czytaniu Papierowych miast i jednocześnie wiele nauczyłam się o przyjaźni i postrzeganiu innych ludzi
Wybacz, że nie skomentowałam wcześniej, ale byłam w Krakowie :)
OdpowiedzUsuń"Papierowe miasta" zamierzam przeczytać, bo chcę się wreszcie zapoznać z twórczością Johna Greena, ale mam tyyyle książek do przeczytania!!
Ps. Nominowałam Cię do TAGu ;)
Usuńhttp://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/2015/09/oscarowy-tag-ksiazkowy.html
Nie czytałam jeszcze żadnej powieści tego autora, ale w przyszłości mam zamiar to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńNiestety ta powieść nie zachwyciła mnie w takim stopniu. Była po prostu dobra.
OdpowiedzUsuńGreen również jeszcze przede mną :D
OdpowiedzUsuńZ książek pana Greena przeczytałam jedynie "Gwiazd naszych wina'' oraz jego opowiadanie w ''W śnieżną noc''. ''Papierowe miasta'' niedawno zakupiłam, więc mam nadzieję, że w najbliższym czasie po nie sięgnę (jeśli oczywiście czas na to pozwoli, w końcu rok szkolny się zaczyna...).
OdpowiedzUsuńŁoo!
OdpowiedzUsuńTylko tyle jestem w stanie powiedzieć po przeczytaniu tej recenzji. Niesamowita! Zapytam tak z ciekawości ile masz lat? :D :D
No ,ale wracając do lektury. Widzę ,że nie tylko ja nie polubiłam Margo jako postaci literackiej. Bardzo podobały mi się te wszystkie prawdy życiowe i rzeczy o ,których nie miałam pojęcia ,a ,o których mówiła Margo ,jednak po prostu nie mogę przeboleć jej jako osoby.
Po przeczytaniu tej książki jestem w stanie powiedzieć ,że nauczyłam się czegoś mądrego, czegoś co zostanie mi na całe życie :D
Pozdrawiam Magic Rose
Hehe, dzięki za przemiłe słowa, nawet nie wiesz jak takie komentarze jak Twój motywują do dalszej pracy :*
UsuńHa! Nareszcie ktoś, kto tak samo jak ją ubóstwia "Papierowe Miasta". Pokochałam je całym sercem jakieś pół roku i, chociaż uważam, że "Papierowe..." są najlepszą powieścią Greena, gorąco polecam Ci "Szukając Alaski".
OdpowiedzUsuńNo, cóż, GNW mi się trochę "przyjadło", "19 razy Katherine" nie doczytałam, ale "Alaska" jest cudowna!
Świetna recenzja! :)
Pozdrawiam
o!powieści
Nie wiem dlaczego ale jakoś nie przepadam za książkami Greena :( Ale za to filmy na podstawie jego twórczości są po prostu genialne! <3 A w papierowych gra Cara! Uwielbiam ją <3
OdpowiedzUsuńW tej chwili książkom Greena mówię "nie", ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńKocham Greena za GNW <3 Oprócz nich mam za sobą jeszcze jego opowiadanie w Let it snow i 19 razy Katherine. Wszyscy zachwalają mi papierowe miasta i muszę w końcu się za nie zabrać. Tym bardziej, że mam wielką ochotę na film.!
OdpowiedzUsuńPS: Cieszę się, że trafiłam na Twój blog, bo naprawdę ciekawie piszesz ;) na pewno zostanę tu na dłużej.
Pozdrawiam!
Matko ja chce te książkę! :D
OdpowiedzUsuńAle genialna recenzja, jestem pod wrażeniem! :D
OdpowiedzUsuńTeż jakiś czas temu opublikowałam moją opinię o "Papierowych miastach" u siebie, właściwie mamy podobne zdania o tej książce. :) Jestem totalnie zakochana w stylu Green'a - pisze lekko, a jednocześnie każdej jego powieści towarzyszy jedyny w swoim rodzaju wątek filozoficzny. Niby zwykła młodzieżówka, a niesie ze sobą ważne przesłanie. Uwielbiam takie książki! ^^ Pozdrawiam i życzę powodzenia w nowym roku szkolnym, trzymaj się. <3
W krainie książek
Akurat za Greenem nie przepadam, jakoś nie odpowiadają mi jego książki. Tzn. nie są złe, ale bez rewelacji.
OdpowiedzUsuńKolejny mocno pozytywny komentarz o książce Greena. Chyba niedługo nadejdzie pora spotkania z tym znanym autorem.
OdpowiedzUsuń