źródło: www.matras.pl |
Tytuł oryginalny: "The Young Elites"
Autor: Marie Lu
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2014
Ocena: 4/10
Opis książki: (źródło: www.matras.pl)
Opowieść toczy się w alternatywnej wersji renesansowych Włoch. Przez Europę przechodzi zaraza. Nieliczni chorzy, którzy przeżyli, okazują się być posiadaczami nadnaturalnych mocy. Główna bohaterka, Adelina, to młoda dziewczyna, której sercem zawładnęła ciemność. Przeżyła ona epidemię zarazy, która zostawiła na niej swoje piętno. Okrutny ojciec uważa, że jest ona malfetto - odmieńcem, który niszczy dobre imię rodu i stoi na drodze do bogactwa. Jednak, jak głoszą pogłoski, niektórzy z ocalonych z zarazy mają nie tylko blizny, ale również tajemnicze i potężne dary. Choć ich podobieństwo pozostaje niewyjaśnione, zaczynają być określani jednym mianem - Malfetto.
Malfetto. Słowo, które u bardzo wielu wzbudza przerażenie, u innych pogardę, a u niektórych po prostu wstyd, wstyd za zbezczeszczenie dobrego imienia rodu, za stawanie na drodze do wielkiego bogactwa. Za bezużyteczność, brzydotę i nikczemność. Z takim przeświadczeniem musi żyć główna bohaterka tej powieści, czyli Adelina Amouteru, naznaczona przez okrutną zarazę malfetto. Od śmierci matki żyje wraz z kochającą siostrą i okrutnym ojcem, wiecznie porównywana do Violetty i poniżana za swoją inność. Ale kiedy odkrywa, że choroba napiętnowała ją w inny sposób niż tylko ubliżając wyglądowi, jej życie wywróciło się do góry nogami, zmuszając ją do prowadzenia zupełnie innego życia niż dotychczas.
Jeśli czytacie mojego bloga już od dłuższego czasu, dobrze wiecie, że trylogia "Legenda" autorstwa Marie Lu nie raz złapała mnie za serce, przyczyniając się tym samym do stałego zamieszkania na liście moich ulubionych książek. A że jestem typem osoby, która wszystkim odrobinę za bardzo się przejmuje i entuzjazmuje, miałam naprawdę ogromne wymagania co do tej powieści, spodziewałam się nie wiadomo jak wielkiego zaskoczenia i... cóż, zawiodłam się. Dlatego po pierwszym rozdziale rozczarowałam się tak bardzo, że aż zabolało. A im dalej zagłębiałam się w lekturze, tym mniejszą ochotę miałam na dalsze czytanie.
Spytacie się teraz, co mi się w niej najbardziej nie podobało, co sprawiło, że mam ochotę wyrzucić tę książkę przez okno, spalić i podeptać, mimo, że bardzo szanuję słowo pisane. Otóż, przede wszystkim, słaby świat wykreowany przez panią Lu. W ciągu długich czterystu stron powieści nie dowiedziałam się prawie nic o Kennetrze, krainie, w której żyje główna bohaterka, o jej zwyczajach, historii... nic. Wszystko toczyło się jedynie wokół Mrocznych Piętn (?), malfetto i szkoleniu Adeliny, co potwornie mnie nudziło, a nie wnosiło praktycznie nic do fabuły. Aczkolwiek bardzo podobały mi się wspomnienia i sny głównej bohaterki, które doskonale ukazywały jej trudne dzieciństwo, kłótnie z ojcem i, przede wszystkim, jego surowość i bezwzględność, wpajana jej od najmłodszych lat.
Bohaterowie również bardzo mnie zawiedli. Adelina, którą od początku miałam za silną, okrutną dziewczynę, okazała się tak naprawdę nudna, nijaka i łatwa do zastraszenia... po prostu schematyczna i przewidywalna na każdym kroku. Czasami miałam ochotę rzucić książką o ścianę ze względu na jej notoryczną głupotę, która ukazywała się praktycznie cały czas. Tak samo Enzo, wielki, tajemniczy Enzo, którego pod koniec powieści miałam tak serdecznie dość, że gdybym mogła, całkowicie wyrzuciłabym go z fabuły. Jedyną postacią, jaką w ogóle starałam się znosić, była Gwiezdna Złodziejka, czyli szlachcianka Gemma Salvatore. Wydawała się całkiem normalna w stosunku do innych, schematycznych postaci, i gdybym mogła wymienić plusy tej książki, właśnie ona była jednym z nich.
Myślę, że już czas, abym podsumowała wrażenia po przeczytaniu "Malfetto...". Moje odczucia w stosunku do tej książki bardzo się wahały - z jednej strony miałam jej dać co najmniej osiem punktów, a zaraz potem moja ocena spadała gwałtownie do poziomu ledwo pięciu. Czasami miałam naprawdę dość tej książki, mimo, że jej przeczytanie zajęło mi około trzech godzin. Musiałam bardzo się przemęczyć, by w końcu dotrzeć do ostatniej strony, a gdy już to zrobiłam, stwierdziłam, że nigdy, przenigdy nie sięgnę po kontynuację. Ta powieść pani Lu to była po prostu jedna, wielka pomyłka, w porównaniu do cudownej "Legendy" aż słabo mi się robi, widząc, co ta autorka zrobiła z całkiem dobrym pomysłem na powieść. Mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek zabierze się za pisanie jakiejś innej serii, to nie zepsuje jej tak, jak tej. Nie polecam, nie polecam, ale jeśli chcecie się sami przekonać, to owszem, możecie przeczytać. Powodzenia wszystkim, którzy się za to zabiorą.
Patty
Ojeju, a tak miło się zapowiadało :(
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mnie przestrzegłaś przed kupnem :)
Jest wiele ciekawych książek, z nadzieją się je kupuje, a potem okazują się niepotrzebnym wydatkiem ;(
PS. Gemma Salvatore od razu skojarzyła mi się z "Pamiętnikami wampirów" XD
Proszę bardzo, uważam, że trzeba przestrzegać ludzi przed gniotami :D
UsuńPS. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na podobieństwo nazwiska Gemmy do "Pamiętników wampirów"! Haha, rzeczywiście :D
Ja jestem wielką fanką Damona, więc gdy tylko widzę jego nazwisko, szaleję XD
UsuńW przeciwieństwie do mnie, kiedy ja ledwo wiem co to "Pamiętniki wampirów" :D Kojarzę tylko dlatego, że kiedyś na jakimś blogu przeczytałam recenzję serialu :D
UsuńJa nigdy bym nie obejrzała tego serialu, gdyby nie przyjaciółka, która przyszła do mnie na nocowanie i zażyczyła sobie oglądanie :) Całą noc oglądałyśmy 22 (chyba) odcinki pierwszego sezonu XD
UsuńWiem, że głupio się tak komuś do rozmów wtrącać, ale co wy widzicie drogie ludzie w Damonie? Haha :D
UsuńStefan *.*
Katherine jednak jest najlepsza :D ♥
Już wyjaśniam, żeby niedopowiedzeń nie było XD
UsuńJestem wielką fanką Damona, bo po prostu lubię bohaterów z takim charakterkiem ;)
ALE Stefano również uwielbiam <3
Dlatego to mój ulubiony serial- bo są tam obaj bracia Salvatore ;)
To takie drobniutkie wyjaśnienie, że nie jestem w #TeamDamon, bo troszkę ciężko byłoby mi porzucić Stefano ;)
Błagam, nie spamić mi nie na temat, proszę :D
UsuńPrzepraszam ;(
UsuńDobrze, już skończyłam! :)
Głupi internet XD Miałam być pierwsza :p
OdpowiedzUsuńI też od razu zauważyłam "Salvatore" haha :D Stefano ♥ :D Nieważne.. xd
____________________________
"Malfetto" nie kusiło mnie nawet przed tymi wszystkimi negatywnymi recenzjami.. sam pomysł jest według mnie oklepany i nudny.
Super, niby opowiada zła postać, no ale taka ona zła, jak ze mnie ksiądz. Skończyła się dobra passa na fajne postacie - niemrawa, nudna, nijaka złoczynica [?! :P] - czy jest coś gorszego?
Nie kupię jej, ale jeśli będę miała okazję, to chętnie przeczytam..
Okładka zachęca :D
No nic, pozdrawiam, a krótki komentarz to wynik tego samego co wczoraj ;-;
Zapraszam na recenzję!:)
wyspa-ksiazek1.blogspot.com
Pomysł bardzo oklepany i nudny, taki szajs, jak nie wiem co :D Styl autorki też nie powala, po cudownej trylogii "Legenda" spodziewałabym się czegoś lepszego, niż książki, którą oceniłam na 4/10. To jest w ogóle pierwsza książka, którą oceniłam tak nisko :D
UsuńNiemrawa, nudna, nijaka, dwulicowa, wnerwiająca, użalająca się nad sobą złoczynica chciałaś powiedzieć :D Okładka fajna, jeszcze ze skrzydełkami ^^
Kocham skrzydełka ♥ Musiałam to powiedzieć najpierw, haha. :D
UsuńYhh, śmierć takim postaciom ;-; Słyszałam za to o książce młodzieżowej, która ma postać, w której chyba z pięć chłopaków się w niej zakochało i takie wut xD Pięciokąty już ciekawsze niż takie Malfetta :P :D XD
Ja to się zaczynam martwić, że nie umiem surowo oceniać, muszę sięgnąć po Malfetto haha :D
No nic, totalnie Cię uwielbiam za ten tekst z Peetą u mnie i odpisałam :D ♥ Oo, czekam na następną recenzję bo mam totalny podjar na "Dziewczynę ognia i cierni" z powodu tej okładki ♥ Niedługo mam zamiar ją zamawiać, więc recenzuj <3 :D
Skrzydełka są wspaniałe, szczególnie, jak z tyłu jest informacja o autorze ^^ A tutaj była ^^
UsuńJa niezbyt umiem opowiadać o książce, która mi się nie spodobała, bo większość dostaje ode mnie jakieś 6/10 i nie jestem przyzwyczajona do takiego totalnego "plucia" na książkę :D
Na razie książka Rae Carson (ekhem, po 5 stronach) mi się podoba, więc jest okej :D "Malfetto..." od początku mi się nie podobało :D
Heh, myślę, że ta książka mi się nie spodobała, bo NIE MA TU PEETY, ani Katniss nawet :D Ani nikogo z "Igrzysk..."!
O, właśnie :D Lubię też, jak na skrzydełku którymś jest fragment recenzji, recenzje i tak dalej :D
UsuńJa jak coś uwielbiam, to po całości. Jak czegoś nienawidzę, to też po całości - mieszam z błotem, wdeptuję w ziemię, pluję i hejcę jak się da :D [oczywiście nie dosłownie.. :P ]
NIE MA TU PEETY? Ale jak to?! co to za książka bez Peety? No dobra, Katniss jeszcze rozumiem, ale PEETY? <333
Już wiem czemu nikt nie słyszał o Harry'm Potterze - NIE MA TAM PEETY! ♥
zapewniłaś mi dobry humor na cały dzień <3
Ja tam nie rozumiem tych #GaleTeam. Co oni w nim widzą? Pffff. :P
Szkoda, że cię zawiodła, bo opis brzmiał całkiem ciekawie. Przynajmniej wiem, której książki mam teraz unikać :)
OdpowiedzUsuńWeronika z lubieduzoczytac.blogspot.com
Opis zachęcił mnie przede wszystkim i obiecywanie, że "fabuła poprowadzona z perspektywy antagonistki", a co z tego wyszło, sama widzisz :(
UsuńA miałam ochotę na tę książkę i miałam nadzieję, że będzie choć w podobnym stopniu tak dobra jak Legenda. Ale teraz wiem, że nie warto marnować pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Nie warto, nie warto... Ja już od dawna cieszyłam się, że będę mogła ją przeczytać, a jak przeczytałam, to żałuję, że w ogóle kupiłam :(
Usuńmnie się tam książka bardzo podobała. :D Każdy ma inny gust :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie recenzja bardzo fajna - szybko i lekko się czytało. Będę odwiedzać :)
Pozdrawiam! :)
Otwarta księga
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńNie słyszałam pozytywnych opinii o tej książce dlatego między innymi nie mam zamiaru jej przeczytać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego spodobała mi się twoja recenzja ponieważ jest szczera. :D :D
Pozdrawiam Magic Rose
Uwielbiam pisać szczere recenzje i hejtować takie książkowe niedociągnięcia, uwielbiam ^^
UsuńTwoja recenzja jest pierwszą, jaka spotykam, która krytykuje tą książkę.
OdpowiedzUsuńJa już od dłuższego czasu bardzo chcę przeczytać ta książkę i dam jej szanse. Mam nadzieję, że mi się spodoba i nie rozczaruje się podobnie jak Ty ;)
Pozdrawiam dobraksiazka1.blogspot.com
A ja czuję się jedyną osobą, której ta książka nie przypadła do gustu, ale jestem już przyzwyczajona ^^ Mam nadzieję, że Tobie bardziej się spodoba!
UsuńSzkoda, że książka Ci się nie spodobała, ale niestety czasem to już tak jest... Widzę, że część osób ocenia ją jednak pozytywnie i pewnie gdyby była bardziej w moim stylu, to dałabym jej szansę :)
OdpowiedzUsuńwww.maialis.pl
Nawet nie wiesz, jak żałuję, że książka mojej ulubionej autorki została tak skopana ;_;
UsuńA czytałam o niej sporo dobrego.. no proszę! Co prawda i tak średnio ciągnęło mnie do tej książki, więc dużo i tak nie tracę. A recenzja bardzo fajna ^^
OdpowiedzUsuńLimoBooks :)
Dzięki za miłe słowa, choć osobiście nie jestem z tej recenzji zbytnio zadowolona :p
UsuńDzięki za ostrzeżenie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Proszę bardzo :D
UsuńO, faktycznie to ta Marie Lu od "Legendy" :P. Nawet nie zauważyłam xD.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak słabo wypadło, bo akurat miałam ochotę na "Malefetto". Zapowiadało się obiecująco, ale teraz poważnie przemyślę czy zachować tę książkę na liście chciejczytadeł. Na razie ochota mi przeszła i chyba lepiej będzie się zabrać za "Legendę" :).
Ps.Co wy macie z tym Pitą, Gale forever xD! <3
Sejdż sprowadza ludzi na złą, pitową drogę...
City of Dreaming Books
Zabieraj się za "Legendę", zabieraj się, i to już :D "Malfetto" to szajs w porównaniu z "Legendą" i nie tylko ze względu na Daya :D Nie ma co się męczyć z tą powieścią, której książką nazwać nie można :D
UsuńPS. Peeta nadal ^.^
Bardzo lubię tą autorkę za Rebelianta :), ale do tej pozycji jakoś nigdy mnie nie ciągnęło, cóż po twojej recenzji, najwyraźniej nic straconego...
OdpowiedzUsuńUwierz mi, nic straconego ^^ A "Rebelianta" chyba nie da się nie lubić, żałuję, że wtedy tyle zwlekałam z jego przeczytaniem...
UsuńNie jestem nią zainteresowana, perfekcyjnie udało Ci się odwieść mnie od jej przeczytania ;) Dziękuję za uwypuklenie negatywów, Sherlocku ;P
OdpowiedzUsuńSherlock na tropie książko-szajsu ochrania bookbloggerów przed atakiem uzbrojonych w infantylną bohaterkę szmatławców... taaa, to do mnie pasuje ^^
UsuńA fabuła zapowiada się tak fajnie! Kurcze, pomysł z zarazą i napiętnowanymi malfetto jest... naprawdę świetny. Jeszcze nie przeczytałam książki, a już jestem rozczarowana. Nie lubię takich sytuacji.
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Muszę dorwać tę książkę ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjeksiazkomaniacy.blogspot.com/
https://www.facebook.com/pages/Ksi%C4%85%C5%BCkomaniacy/822672187794113
Szkoda, że ta książka uzyskała u ciebie tak niską ocenę :( Mimo to, postanowiłam za jakiś czas po nią sięgnąć, z ciekawości :) Może mi się spodoba, bo zauważyłam że w ostatnim czasie książki, za którymi inni nie przepadają, mi wręcz przeciwnie, przypadają do gustu :) Pozdrawiam! /Claudie
OdpowiedzUsuńZaczęłam tę książkę w oryginale, nie wiedziałam, że jest już wydana w Polsce. Jakoś zaniechałam czytania jej i nie wiem, czy będę kontynuować...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie!