środa, 26 sierpnia 2015

"Lek na śmierć" - James Dashner

źródło: www.empik.com
Tytuł: Lek na śmierć
Tytuł oryginalny: The Death Cure
Autor: James Dashner
Ilość stron: 388
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2014
Ocena: 8/10

RECENZJA NIE ZAWIERA SPOILERÓW!

Po morderczej wędrówce do "bezpiecznej przystani", Thomas i jego przyjaciele podświadomie wierzą, że czas przeprowadzanych przez DRESZCZ testów się skończył. Jednak kiedy okazuje się, że najgorsze dopiero przed nimi, nadchodzi czas ucieczki. Czego dowie się Thomas na temat Poparzeńców, swoich wspomnień i prawdziwego życia? Czy wrogowie przeszłości powrócą, a przyjaciele staną przeciwko nim? Czy tak naprawdę "DRESZCZ jest dobry"? 


     Jeśli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu, zapewne wiecie, że pierwszy tom skradł mi serce. Wprowadził mnie w zupełnie inny, oryginalny i niemalże niepowtarzalny świat, pozwolił mi poznać niesamowitych bohaterów, zaskoczył idealnie wpasowanymi, nieprzesadzonymi zwrotami akcji i po prostu sprawił, że zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Po jego skończeniu naprawdę trudno mi było opisać, jak bardzo jest cudowny, piękny, emocjonalny, pomysłowy... zresztą sami znacie to uczucie, jeżeli "Więzień labiryntu" wywołał w Was podobne emocje, co we mnie.
     Czekałam dobre kilka miesięcy, aby wreszcie zakończyć przygodę z tą niesamowitą trylogią - na złość, kiedy przypominałam sobie o tym, że trzeba w końcu ją przeczytać, ktoś zgarniał mi książkę sprzed nosa i mijało naprawdę dużo czasu, zanim powieść pana Dashnera łaskawie powracała do biblioteki. Trudno się więc dziwić, że z biegiem czasu znajdywałam sobie co lepsze lektury, a do poznania dalszych przygód Streferów, a tym samym do zakończenia trylogii, nie spieszyło mi się, wręcz przeciwnie - odwlekałam je w nieskończoność. 
     Nie powiem, że spodziewałam się po tej książce nie wiadomo jakich fajerwerków, zaskoczenia czy niesamowicie wciągającej historii, która nie pozwoli oderwać się od tej książki chociażby na minutę. Wiedziałam, że w typowych dystopijnych trylogiach właśnie pierwszy tom jest najlepszy, a po innych nie można już wymagać za dużo, po prostu autorowi albo kończą się pomysły, albo stara się wyciągnąć z ludzi jak najwięcej pieniędzy, albo postanowi sobie dokończyć serię, nie patrząc na powtarzające się schematy czy marną jakość. Liczyłam po prostu na coś, co sprawi, że na nowo zakocham się w tej trylogii i już nic nie zmieni mojego zdania o niej, żadne negatywne recenzje i niemiłe słowa rzucone pod jej kątem. No i niestety, jak to często bywa, zawiodłam się.
     Styl pisania pana Dashnera nie zmienił się zbytnio od poprzedniej części, nadal był prosty, przyjemny w czytaniu i, mogłabym powiedzieć, jeden z lepszych, z jakimi jak na razie się spotkałam. Już przy pierwszym spotkaniu z autorem zachwycałam się jego niesamowitym talentem, umiejętnością posługiwania się zwykłymi słowami w całkowicie niezwykły, magiczny sposób, który dla wielu jest jeszcze zupełnie nieznany.  Myślę, że to właśnie on nadaje tej części odrobinę piękna i emocji, znanych i lubianych z poprzednich części. 
    Podczas lektury tej książki odnosiłam naprawdę bardzo dziwne, niespotykane dotąd wrażenie, które w większości zaważyło na marnej ocenie tej powieści - choć autor wprowadzał wiele zwrotów akcji, które w normalnym przypadku powinny mnie zadziwić i wprawić w przyjemne zdezorientowanie, ja po prostu przelatywałam wzrokiem po literach, nie odczuwając żadnych głębszych emocji. Dużo naczytałam się o straszliwych śmierciach, które długo nie pozwolą mi się otrząsnąć, niesamowitym zakończeniu, które nie pozostawia po sobie żadnych niedopowiedzeń, a tak naprawdę potwornie się na tym wszystkim zawiodłam. Specjalnie przejęłam się tylko śmiercią postaci, którą dotąd uważałam za jedną z lepszych, a żeby nikomu nie spoilerować, powiem tylko, że bohater/ka ten/ta zginął/ęła w taki sposób, że w życiu byście go nie odgadli, dopóki sami nie zobaczycie.
    Jeśli już jesteśmy w temacie bohaterów, nie byłabym sobą, gdybym nie szepnęła Wam o nich słówka, szczególnie jeśli chodzi o tę trylogię. Myślę, że w gruncie rzeczy nie zmienili się bardzo od poprzednich części - widać, że Labirynt i wędrówka do "bezpiecznej przystani" odcisnęła na nich swoje piętno i zrobią wszystko, by powstrzymać DRESZCZ przed wprowadzeniem w życie ich planów. Thomas, Newt czy Minho to chyba jedne z lepszych postaci, z jakimi miałam okazję kiedykolwiek "obcować" i naprawdę nie mam nic negatywnego do powiedzenia na ich temat. Praktycznie jedyną osobą, która nigdy nie wzbudzała we mnie jakiś głębszych uczuć jest Teresa. Zdecydowanie wolałam Brendę, a panna Agnes zawsze wyskakiwała z czymś, co wydawało mi się po prostu nierozsądne.
   Podsumowując, nie wiem, dlaczego daję tej książce tak "wysoką" ocenę. Z jednej strony sami widzicie, ile błędów jej wytknęłam, ale z drugiej strony niesamowicie wykreowane postacie i cudowny styl pisania mówią same za siebie. Myślę, że każdy powinien wyrobić sobie o niej własne zdanie.

Po podliczeniu punktów cała trylogia dostaje ode mnie mocną ocenę 7/10.
 

14 komentarzy:

  1. Ja właśnie dostałam tą książkę :D
    Tylko jak skończę Czerwoną Królową biorę się za Lek na śmierć ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jeśli chodzi o tę serię, nie czytałam jeszcze pierwszej części ;)
    Jest to spowodowane tym, że z początku byłam pewna, że mi się nie spodoba, a przyjaciółka wykorzystała to i opowiedziała mi... całą trylogię...

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dłuższego czasu bardzo ciągnie mnie do "Więźnia Labiryntu". Jeśli się nie zawiodę to na pewno sięgnę po "Lek na śmierć". Bardzo zachęcająca recenzja c;

    http://asgardianbookholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzji wolę nie czytać, bo spoilery ;). Może warto by umieścić informację czy recenzja zawiera spoilery, czy nie :)? Ułatwiłoby to sprawę.
    "Więźnia labiryntu" mam w planach, choć nie jestem do końca przekonana. Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z jakimiś wojenno - postapokaliptycznymi klimatami xd.
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety jakoś nie moje klimaty... Wątpię, abym sięgnęła po tom 1

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam Więźnia i jakoś nie potrafię się zabrać za drugi tom. Nie to, że pierwszy mi się nie podobał, ale jakoś mam więcej innych książek, które bardziej chcę przeczytać :p

    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, wiem, koniecznie muszę zapoznać się z tym tryptykiem ;) Ta historia z dnia na dzień coraz bardziej mnie kusi, więc nie wyobrażam sobie ciągle zrzucać jej na dalszy plan ;) Więźniu labiryntu- nadchodzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę w końcu przeczytać tę ksiażkę. Już od dawna to planuję, a nie mam czasu się za nią zabrać.

    Pozdrawiam
    Blog książkoholiczki

    OdpowiedzUsuń
  9. Trylogia, po którą z pewnością sięgnę, ale niestety nie mam jeszcze żadnej części na półce :(
    dobraksiazka1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Więzień Labiryntu skradł już tyle serc, że trudno je wszystkie zliczyć. Jednak mnie jakoś nie przekonał i odłożyłam lekturę w połowie. Czy żałuję? Raczej nie. Jakoś nie zauroczył mnie wykreowany przez pisarza świat, a postacie wydały mi się strasznie sztywne i płytkie. Myślę, że nie wrócę do tej trylogii choćby nie wiem ile pozytywnych recenzji o niej napisano :)

    http://zaczarowana-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja tego nie przeczytam w najbliższym czasie to zacznę się czuć jak jedyna osoba na swiecie co nie zna tej historii o-O Recenzja swietna jak zwykle i bardzo bardzo bardzo mnie zachęciłas do sięgnięcia po tę serię :)
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta seria ogólnie mnie bardzo ciekawi, ale najpierw chyba muszę przeczytać pierwszy tom. :D Ten cały pomysł z labiryntem bardzo mi się podoba... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja uwielbiam całą trylogię, jest po prostu niesamowita :) A trzeci tom czytałam z zapartym tchem :) Ale każdy ma własne zdanie ;) Pozdrawiam :) /Claudie

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejna ciekawa trylogia, ale Lek na śmierć troszkę mnie zawiódł. Tak poza tym miałam jak to ja problemy z ogarnięciem przez jakiś tydzień po śmierci sama wiesz kogo i tiaaaa. Teraz mi lepiej, zdecydowanie, ponieważ minęło już sporo czasu, ale i tak ze smutkiem spoglądam na tę trylogię ze względu na tą postać. A tak poza wszystkim też nie za bardzo lubiłam Teresę :D

    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń