sobota, 30 stycznia 2016

"Jedyna" - Kiera Cass

Eliminacje chylą się ku końcowi, a Maxon wciąż nie zdecydował, komu oddać swoje serce. Napierany przez ciągłe ataki rebeliantów, surowego ojca, a także ciągle zmieniającą się opinię publiczną, musi podjąć ważną decyzję, która zmieni jego życie na zawsze - jednak czy jest gotów, aby spośród kilku kandydatek wybrać tylko jedną? America również ma przed sobą niemałe problemy. Może się okazać, że zaważą one na losie całego królestwa...

Ciężko uwierzyć, że to już właściwie koniec. Jeszcze niedawno roztkliwiałam się nad baśniowością Rywalek, narzekałam na irytującą Amerikę, która w pełnej krasie ukazała nam się w Elicie, jeszcze niedawno cieszyłam się, że sporo czasu minie, zanim będę musiała pożegnać się z tak cudowną krainą, jaką jest Illea i z jej mieszkańcami. Dosłownie kilka dni temu bujałam w obłokach, jak to by było samemu znaleźć się na miejscu Ami i uczestniczyć w pałacowych uroczystościach, rywalizować z innymi kandydatkami i starać się na każdym kroku, by zostać docenioną przez wymagającą rodzinę królewską. Ale przez ten cały czas nie zdawałam sobie sprawy, jak można by nie czekać na dalszy rozwój wydarzeń - pochłaniałam książkę co szybciej, przewracając z uporem maniaka strony i chłonąc zawarte na nich wydarzenia, aż w końcu dotarłam do ostatniej, najważniejszej i... 

Tak więc czym naprawdę jest dla mnie Jedyna? Normalną, całkowicie zwyczajną książką, jedną z ulubionych, po prostu lubianą powieścią, a może... zupełnie czymś innym?
Zwieńczenie trylogii autorstwa Kiery Cass... całkowicie zwaliło mnie z nóg. Od razu wrzuciło w wir łamiących serce wydarzeń, nie dało odpowiedzi na nurtujące  pytania, sprawiło, że zanim jeszcze na dobre ustatkowała się fabuła, ja już chciałam więcej żywej akcji i przerażających faktów, byle tylko nadal trwać w tym niesamowitym uczuciu ciągłego niepokoju. Autorka wyczarowała tak wspaniały wątek fabularny, że za żadne skarby świata nie domyślimy się, jakie zagadki kryje przed nami jeszcze Illea - czułam, jakby za każdym rogiem czaiła się nowa przeszkoda, która uniemożliwi kultywowanie racji, do jakich dążyli główni protagoniści. Zdrady, zabójstwa, niesprawiedliwość, zamieszki... a z drugiej strony napięta rywalizacja pomiędzy kandydatkami oraz zwyczajne pałacowe życie, któremu trzeba było podołać, by wypaść jak najlepiej w oczach króla - czyli, jak widać, mieszanka wybuchowa, która sprawiła, że ostatni tom trylogii Selekcja niejednokrotnie wywołał u mnie żwawsze bicie serca.
Zacznijmy może od tego, że po raz pierwszy chyba u Cass uda mi się pochwalić wykreowanie bohaterów. Spodobało mi się, że autorka w końcu postanowiła wytyczyć pewien cel w życiu Ameriki, pozostawiając za sobą wszelkie rozterki i wątpliwości - dziewczyna była pewna, do czego dąży i w imię kogo zamierza walczyć z narastającymi hordami wrogów i rebeliantów, które coraz częściej zakłócają pałacową sielankę. Jej twardość, zdecydowanie, a także chłodne myślenie przez całą powieść utwierdzają nas w przekonaniu, że rzeczywiście młoda panna Singer mogłaby spełniać swoją rolę jak przyszła królowa Illei. Opinia publiczna, zdanie innych kandydatek,a także lekkie rozdarcie Maxona pomiędzy głosem serca, ojca oraz rozumu, zmieniały się praktycznie co parę stron, wywołując u czytelnika za każdym razem palpitacje serca, czy wszystko skończy się tak, jak sami sobie to wymarzyliśmy. 
Pozwólcie, że zrobię tutaj malutkie podsumowanie tego, jakie wspomnienia będę wiązać z cudownymi Eliminacjami, które niestety w tym tomie musiały dobiec spektakularnego końca - z pewnością zapamiętam niesamowity, bajkowy klimat, wspaniały pałac i jego mieszkańców, złożone intrygi i magię prawdziwej przyjaźni, niejednokrotnie wystawionej na próbę. Zapamiętam wszechobecne poświęcenia dla rodziny, miłości, walkę w imię lepszego jutra, nie patrząc na to, jakie konsekwencje i ból może ona wywołać. Z pewnością w mojej pamięci pozostanie siedzenie po nocach z wypisaną na twarzy żywą paniką, co zaraz się stanie, niemożność oderwania się od historii i wręcz bolesne zerwanie więzi, która zakończyła się zaraz po przeczytaniu epilogu. Jedyne, co tak naprawdę jestem w stanie o tej książće powiedzieć, nie zaczynając roztkliwiać się nad jej cudownością, to to, że na pewno zapisuję Kierę Cass w gronie moich ulubionych autorek, a Selekcję na liście najlepszych książek, jakie dotąd w swoim życiu czytałam. Polecam wszystkim, którzy choć raz zastanawiali się nad tym, czy warto ją czytać. Warto.

Ocena - 9/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl


24 komentarze:

  1. Słyszałam o tym cyklu. Czytałam też nie jedną recenzję, ale to nie dla mnie. Czuję przesyt takimi powieściami. Nie jedne już przeczytane, więc robiło mi się już nudno czytając ten sam schemat tylko z innymi bohaterami, miejscami i akcją.
    Pozdrawiam,
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Również uwielbiam tę serię, ale czwarta część była już trochę gorsza ze względu na główną bohaterkę, Eadlyn. Mimo to i tak z niecierpliwością czekam na piątą część :)
    Pozdrawiam, maleficent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam trylogię i podobała mi się, zaliczając ją do lekkich powieści. Bajkowy klimat mnie skusił no i te magiczne okładki! Jeżeli chodzi o Jedyną jest to moim zdaniem najlepszy tom, dużo się dzieje, a pewnych zwrotów akcji kompletnie się nie spodziewałam:) Pozdrawiam!
    Ich perspektywy

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tym cyklu, ale próbowałam kiedyś czytać "Rywalki" i niestety nie za dobrze mi szło, więc trochę się zniechęciłam do tej serii ;) Może już jestem na nią za stara.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś sięgnę po tę serię, póki co nie czuję się przekonana - zbyt wiele podobnych mam już na koncie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedyna jest moim ulubionym tomem Rywalek <3 Mimo, że według mnie jest dość przewidywalna to kocham tę powieść :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, ja to bym Illewi nie nazwała cudowną krainą, raczej dość przerażającą :D
    Jejku, ile superlatywów, a mnie z tomu na tom coraz więcej w tych książkach drażniło. Ale trzeba przyznać, że postacie w "Jedynej" rzeczywiście nabrały pewnej głębi, nie za dużej, ale już nie były tak jednowymiarowe. I nadal jest świetną książką, którą czyta się z zapartym tchem, samemu nie wiedząc czemu - w końcu jest całkiem prosta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam podobne wrażenia :D Po Elicie byłam wkurzona na Amerikę i ogólnie jej zachowanie, ale przy Jedynej utwierdziłam się w fakcie że bardzo lubię tę serię. Aż do końca czytałam w napięciu, bo przez te zwroty akcji można było oszaleć XD Uwielbiam zakończenie!
    Następczyni już trochę mniej mi przypadła do gustu, ale może to się zmieni z kolejnymi częściami :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie, że wszyscy już przeczytali tą książkę (i w ogóle serią) oprócz mnie. Teraz koniecznie muszę ją przeczytać, tak bardzo, ale wciąż za dużo książek, za mało czasu :(
    Zapraszam do mnie,
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Jedyną! Przeczytanie jej poszło mi tak szybko, że nawet się nie obejrzałam, a dotarłam do genialnego i wzruszającego zakończenia:>
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam takie samo zdanie na temat tej serii jak ty- jest cudowna! A "Jedyna" to zdecyowanie najlepsza część, akcja biegnie w niej tak szybko, że wręcz ma się problemy z nadążaniem :D /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  12. "Jedyna" podobała mi się najbardziej z całej serii, ma coś w sobie:)
    Pozdrawiam!
    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Selekcję udało mi się przeczytać w wakacje, ale w przeciwieństwie do Ciebie, nie wywołała u mnie takiego szału. Polubiłam dopiero Edelyn z Następczyni. Do Ami jakoś nie mogłam się przekonać, a poza tym #TeamAspen! ♥

    zaczarowana-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. "Rywalki" odkładam na później. Mimo dobrych rekomendacji, seria wydaje mi się nieco infantylna, a ja wolałabym tego uniknąć. Poczekam jeszcze jakiś czas, a potem się za nią zabiorę. Wiem, że czy prędzej, czy później, i tak na nią trafię.
    Jednak na razie zabiorę za za inne zaległe książki, a o "Rywalkach" postaram się nie zapomnieć.
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałem pierwszą część Selekcji. Książka bardzo mi się podobała, pochłonąłem ją w jeden wieczór i kolejny poranek, tak bardzo mnie wciągnęła. Niestety, jeszcze nie przeczytałem Elity, ale wszystko wskazuje na to, że już niedługo to nadrobię :) A skoro ostatnia część jest taka świetna, to ja już najchętniej czytałbym Jedyną :D Fakt, America potrafiła być niezwykle wkurzająca, ale dało się ją znieść :)
    Mam nadzieję, że następne części Rywalek spodobają mi się tak samo jak Tobie :)
    Pozdrawiam! :*
    Otwarta księga

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę się przyznać, że nie przeczytałam jeszcze ani jednej ksiązki z tej serii. Zabieram się za nią i zabieram, ale zabrać się nie umiem. W sumie to nawet nie wiem dlaczego, skoro tyle osób wychwala te książki. Jednak twoja recenzja jak najbardziej mnie nakłania do tego, żeby jak najszybciej po nią sięgnąć :)
    Pozdrawiam
    czas-dla-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta okładka jest przepiękna! Jak zwykle muszę docenić szatę graficzną, bo bardzo zachęca do przeczytania. Gdy sięga się po serie, to po skończeniu chyba trudno jest zapomnieć o tych wszystkich bohaterach i zdarzeniach. :) Człowiek przywyka i zaczyna traktować postaci fikcyjne niczym prawdziwych ludzi — po tym można poznać dobrą książkę! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Ta część jest moją ulubioną, tyle się w niej dzieje i niczego nie możemy być pewni... Autorka naprawdę mnie kilkakrotnie zaskoczyła :o Wspaniały finał! :D Cieszę się, że i Tobie Selekcja przypadła do gustu, bo też i jednak z moich ulubionych serii. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  19. Dla mnie "Jedyna" była chyba najlepszą dotychczasową częścią, ale całą serię wspominam z uśmiechem na twarzy i z pewnością będę jeszcze niejednokrotnie do niej wracać. Zgodzę się także z Tobą co do kreacji bohaterów. To właśnie w "Jedynej" autorka najlepiej przedstawiła postać Ami :)
    Pozdrawiam ;)
    http://booksbyshadow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Może kiedyś przeczytam "Jedyną", ale po lekturze "Elity" wybitnie nie mam na nią ochoty :/ Zwłaszcza, że koleżanka opowiedziała mi calutką fabułę tej książki -,-

    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Królów przeklętych" ;)
    KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz całkowitą rację - zakończenie trylogii zwala z nóg. "Jedyną" pochłonęłam w ciągu kilku godzin, zaraz po powrocie z pracy i nie było zmiłuj, że muszę iść spać.. Wciąga, pochłania i uzależnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Moja druga ulubiona seria ❤
    Maxon mym bogiem. ❤

    OdpowiedzUsuń