niedziela, 21 lutego 2016

"Każdego dnia" - David Levithan

A każdego dnia budzi się w innym ciele, na dwadzieścia cztery godziny zamieniając się życiem z przypadkowym człowiekiem. Chłopak, dziewczyna, rozpieszczony bogacz czy uzależniony od narkotyków - klątwa, która ciąży na A nie zna granic, zmuszając go do przystosowania się do praktycznie każdych warunków. Jednak kiedy nagle w życiu chłopaka pojawia się wesoła, tajemnicza Rhiannon, wszystko się zmienia, a A będzie musiał podjąć jedną z najważniejszych decyzji swojego życia. Kogo szczęście będzie dla niego większej wagi - swoje, czy nowo poznanej dziewczyny? 

Wiele razy zdarza nam się powiedzieć, że chcielibyśmy choćby na jeden dzień stać się kimś innym. Kimś, kto nam imponuje, komu zazdrościmy, z ukrycia spoglądając na uroki życia, jakimi cieszy się druga osoba - nie okłamujmy się, iż każdy z nas miewa czasem myśli, że nasz los jest wyjątkowo niełaskawy w porównaniu do innych. Jak jest budzić się i zasypiać jako ktoś żyjący w zupełnie innych realiach? Niektórzy z nas w pewnych momentach oddaliby wszystko, żeby tylko przez chwilę poczuć się jak osoba pozbawiona smutków, problemów czy trosk doczesnego życia. Lecz czy naprawdę to byłoby dobre rozwiązanie? Czy nie należy cieszyć się z tego, co mamy, doceniając każdy dzień, uśmiech czy chwile, w których jesteśmy szczęśliwi? Nie powinniśmy dążyć do wewnętrznej satysfakcji z własnymi wadami oraz zaletami? Do takich refleksji zmusiła mnie książka Davida Levithana, choć nieidealna, to niosąca za sobą pewne bardzo ważne przesłanie. 
Jeśli mam być szczera, powieść Każdego dnia jest dla mnie bardzo, bardzo średnią powieścią. Niejednokrotnie nużył mnie niezbyt wartki tok akcji, irytował styl pisania autora, doprowadzał do szału nierozgarnięty bohater czy bezbarwna, mdła Rhiannon, zmieniająca zdanie częściej, niż to tylko mogłoby się wydawać możliwe. Odkładałam jej lekturę, powracałam, brnęłam przez kilka stron, nudziłam się, znowu odkładałam... i tak w kółko. Dlatego właśnie ciężko było znaleźć w powieści Levithana jakąkolwiek drugą stronę, niewyobrażalną zaletę, która nieco przysłoniłaby rażące schematy, błędy, których dopuścił się autor - jednak kiedy teraz wspominam opowieść przedstawioną oczami A, dopadają mnie głębokie refleksje, przemyślenia... co by było, gdybym to ja znalazła na jego miejscu, codziennie przyjmując inną, nieprzewidywalną maskę? 
Historia, jaką serwuje nam autor, zdaje się być... ciekawa. Oryginalna. I, biorąc pod uwagę, że dotąd nie udało mi się napotkać powieści o podobnej tematyce i morale, rzeczywiście taka jest - świeża, intrygująca, trochę przerażająca, a nawet poruszająca swoim niespodziewanym zakończeniem... ale potwornie źle poprowadzona. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu będę miała ogromne zastrzeżenia do  kusztu pisarskiego, jakim posługuje się autor, bo dopiero tutaj jest on naprawdę znikomy - a jednocześnie udowadnia nam, że świetny pomysł, ubrany w niewłaściwe słowa, potrafi stać się mało wartościową powieścią. David Levithan z początku zachęca nas niebanalną wizją świadomości głównego bohatera, wciąga niesamowicie jego postrzeganiem świata i nieco 
przerażającym stylem bycia... po to, by w następnych rozdziałach popadać w coraz to większą monotonię i nudę, powtarzając to, co już wiele razy od niego usłyszeliśmy. Taka właśnie jest historia A - najpierw nadzwyczajna, a z upływem czasu tracąca swój niezwykły blask. 
Mimo usilnych prób, nie udało mi się polubić bohaterów. Owszem, współczułam A jego tragicznego położenia względem osób, na których mu zależało, kibicowałam Rhiannon w powolnym zdobywaniu zaufania do swojego przyjaciela... ale nie związałam się z nimi bardziej, niż powinnam, czytając kolejną przeciętną książkę. Nie zatęskniłam za ich towarzystwem, za ich relacją, przygodami, za niczym związanym z ich burzliwą przyjaźnią. Nie dostrzegłam w nich nic, co przekonałoby mnie, że są czymkolwiek więcej oprócz bezładnych symboli, zarysów, w które autor usilnie próbował tchnąć iskierkę życia. 
Książkę nawet mogę Wam polecić, bo wiele osób ma o niej zupełnie inne zdanie. Jednak nie oczekujcie niczego, co wbije Was w fotel. Nie oczekujcie fajerwerków. Nie oczekujcie kolejnej ulubionej powieści na najwyższej, honorowej półce biblioteczki.

Ocena - 5/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

25 komentarzy:

  1. Czytałam tę pozycję i moim zdaniem książka jest dobra, a końcówka na tyle mnie zaintrygowała, że jestem ciekawa kolejnej części.

    http://alotofpage.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ufff... Już myślałam, że tylko ja nie zakochałam się na zabój w tej powieści. Ja bym jej dała 3/10 - jest po prostu mocno średniawa. A drugi tom to jedna z najgorszych książek, jakie przeczytałam w swoim życiu.

    Druga Strona Książek

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach na ten rok, tylko szkoda że wydaje się takim średnim czytadłem :/
    Po przeczytaniu Willa Graysona, Willa Graysona bardzo mi się spodobał styl pisania Levithana. Szkoda że jego własna książka wychodzi tak blado - jak się za nią zabiorę to z lekkim dystansem i bez żadnych oczekiwań

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce, ale temat nie zainteresował mnie na tyle abym sięgnęła po Każdego dnia. Wnioskując po Twojej opinii dobrze zrobiłam :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. O książce słyszałam już nie raz i nie raz ją widziałam. Nawet w głupiej Biedronce. I naprawdę miałam ochotę ją kupić, ale w pewnym momencie zupełnie się rozmyśliłam. "A co będzie, jeśli Levithan okaże się drugim Greenem? Co będzie, jeśli mi się nie spodoba?"
    Dzięki Bogu, takie właśnie rozmyślania odciągnęły mnie od tej książki. Postanowiłam, że jeśli przeczytam, to tylko w ebooku, bo po prostu nie widzę sensu w marnowaniu pieniędzy na tę książkę.
    Takie rzeczy są nie dla mnie i mimo twojej dobrej opinii, prawdopodobnie się do niej nie przemogę.
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś mnie nie ciągnie do zapoznania się z tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo o niej słyszałem. Miałem również okazje trzymać w łapkach drugi tom, jednak nadal nie jestem przekonany do przeczytania tej książki.
    Pozdrawiam
    czytaniapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze powiedziawszy jakoś tak nie do końca przyciąga mnie ta książka... Sporo o niej czytałam - zarówno dobrego, jak i złego i osobiście nie uważam jej za moje "must read".
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. O książce słyszałam wiele dobrego i Twoja recenzja jest chyba pierwszą, która nie wychwala tej książki. Autora lubię aczkolwiek do tej historii nigdy specjalnie mnie nie ciągnęło i wątpię by książka nagle znalazła się na mojej liście "Must Have" :p
    Pozdrawiam :)
    my-life-in-bookland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł na fabułę wydawał się ciekawy, ale po twojej recenzji rezygnuję z jej przeczytania, wolę sięgnąć po coś innego :)
    Pozdrawiam ;)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem zbytnio przekonana do tej książki :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę mnie zasmuciłaś, bo jakiś czas temu kupiła sobie część drugą - "Pewnego dnia", była na przecenie. Pewnie nie zważając na Twoje przestrogi i tak kupię część 1, czyli właśnie "Każdego dnia", bo mam zbyt duży aesthetic do mich półek ;)
    Mam nadzieję, że coś tam ją uratuje i zdołam wykrzesać z niej chociaż odrobinę dobroci
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zmieniłem swoją opinię na temat tej duologii po bardzo słabym Pewnego Dnia, nie polecam - identyczna historia opowiedziana z perspektywy durnej bohaterki.
    Szkoda, że pierwszy tom Ci się nie spodobał, mi nawet przypadł do gustu.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
    czytamboczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się z Tobą, pomysł był naprawdę oryginalny i ciekawy, ale czytając książkę zwraca się też uwagę na inne rzeczy. Autor po prostu ją zepsuł. Moje zdanie jest identyczne jak Twoje :D Cudowna recenzja i bardzo podoba mi się wygląd Twojego bloga <3
    Pozdrawiam i buziaki :*
    Zapałka z http://zksiazkawkieszeni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Od dłuższego czasu zabieram się za tę książkę, jednak nie mogę się do niej przekonać. Przyciąga mnie tylko okładka, a opis już nie za bardzo, a zarazem chciałabym poznać twórczość tego autora. Czuje się taka rozdarta...
    zaczytana_bella

    OdpowiedzUsuń
  16. O książce słyszałam, jednak nie mam jej w planach, wątpię aby mi przypadła do gustu ;)
    Pozdrawaiam: Paola :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Słyszałam już co nieco na temat tej książki, ale Twoja opinia znacząco różni się od innych. Większość osób poleca tą powieść, a tymczasem ty pokazujesz inne spojrzenie na tą pozycję i bardzo mi się to podoba. Dzięki temu mogę zastanowić się na poważnie, czy naprawdę warto, a nie przeżywać potem smutnego rozczarowania.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Już nie raz słyszałam o tej powieści i jakoś nigdy się do niej nie mogłam przekonać. W sumie to nawet nie wiem dlaczego, ale widząc po twojej recenzji, to nie mam czego żałować. Tak więc jak kiedyś nadaży się okazja to może ją przeczytam, a jak nie no to nie :)
    Pozdrawiam,
    czas-dla-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Sam pomysł jest interesujący i wart uwagi, ale skoro mówisz, że pod względem technicznym nie jest w porządku to jeszcze się nad nią poważnie zastanowię :P
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Mi się nawet podobała i w zasadzie przeczytałam za jednym razem, w ciągu dnia. I pamiętam, że wszystkie śmieszne cytaty wysyłałam SMSem do koleżanki, przy czym obie nieźle się bawiłyśmy - jak chociażby ten moment o hmm.. Beyonce? Już dokładnie nie pamiętam.
    Sama Rihannon okropnie mnie irytowała, jeszcze bardziej niż sam A. Natomiast jedyną postacią, jaka przypadła mi do gustu, był dupek Justin. Nie wytłumaczę czemu. Po prostu. Może dlatego, że autor nie zrobił z niego super-pozytywnej postaci, lecz właśnie tego naturalnego, który miał być tym złym.
    W sumie styl Levithana nie jest zły (np. w porównaniu do Greena czy Rowell jest wręcz wybitny) chociaż do tych najlepszych nie należy.
    Pozdrawiam, K.

    recenzje-koneko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Pomimo średniej oceny mam taką delikatną ochote na tę książkę. Zupełnie nie umiem wytłumaczyć dlaczego :)
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Żałuję, że im dalej tym historia jest słabsza. Ja również byłam zafascynowana pomysłem autora i chciałabym, by się udał. Styl autora spodobał mi się, kiedy czytałam jego duet z Greenem, ciekawi mnie, czy w tej książce, jak i Cb, i mnie by zniechęcił.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytałam sporo zachwytów nad tą książką, choć żadne z nich mnie do niej nie zachęciły. Pomysł naprawdę ciekawy, wielka szkoda, że wykonanie wypadło tak marnie. Pisałam to już wcześniej, napiszę też na Twoim blogu - raczej nie sięgnę po tę powieść. Nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
  24. Myślę też, że to taki drugi Green... Jednocześnie jest tak dużo pozytywnych opinii, a niektórym książka zupełnie nie przypadła do gustu :(
    Buziaki!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja już sama nie wiem, co mam sądzić o tej książce :P Na razie ją sobie odpuszczę, bo choć pomysł wydaje mi się intrygujący, nie jest dla mnie nowy - czytałam kiedyś powieść o podobnej tematyce polskiego autora (za nic nie mogę sobie przypomnieć tytułu). Na razie mam inne pozycje do czytania ;)

    OdpowiedzUsuń