czwartek, 25 lutego 2016

"Do wszystkich chłopców, których kochałam" - Jenny Han

Lara Jean Song ma w zwyczaju pisać list pożegnalny do każdego z chłopaków, którego kiedykolwiek obdarzyła uczuciem - list, który, jako zakończenie nieodwzajemnionej relacji, ląduje na wieki do pudełka, nieprzeznaczony dla niczyich oczu. Pewnego dnia jednak okazuje się, że... wyznania dziewczyny dotarły do swoich adresatów. Pięć chłopaków, pięć listów i pięć historii, które trzeba teraz dokończyć - jak Lara Jean poradzi sobie z uczuciami, których teraz już nie żywi? 

Od samego początku byłam pewna, iż ta książka mi się spodoba. 
Przy okazji kreatywnej publikacji stworzonej z myślą o pokoleniu Internetu, napomknęłam w kilku słowach o "idei prawdziwej przyjaźni", którą powoli zastępuje jej naciągany, wirtualny substytut. Wideorozmowy, czaty, komentarze, kompletne uzależnienie się od komunikacji poprzez coraz bardziej rozreklamowane serwisy społecznościowe... Czym jednak jest prawdziwa przyjaźń? Pełna poświęceń, bólu, cierpienia, oczekiwania na "lepsze czasy", które zdają się nigdy nie nadchodzić? Jak często nie doceniamy starań, jakie druga osoba dokłada, byśmy byli szczęśliwi? To uświadomiła mi książka Jenny Han, która, choć nie stawiająca przyjaźni na pierwszym planie historii Lary Jean, przemyca w swej opowieści morał uniwersalny dla nas wszystkich. 
Z pozoru fabuła może się wydać dość schematyczna - silne więzy między siostrami, które z biegiem czasu są skazane na niepowodzenie, dobrze znany przyjaciel z sąsiedztwa i dopiero co napotkany popularny typek ze szkoły, który w mgnieniu oka zmienia się w troskliwego ochroniarza - no skąd my to znamy... Jednakże Jenny Han wszystkie te wątki pomieszała w tak zabawny i uroczy sposób, że nietrudno się uśmiechnąć, obserwując, jak bohaterowie zmieniają się pod wpływem przebytych wydarzeń, metodą prób i błędów docierając do dobrego rozwiązania. Autorka z upływem czasu sprawia, że zaczynamy dostrzegać znaczenie małych, na pierwszy rzut oka nieważnych gestów - wspólne pieczenie ciastek, rodzinne ubieranie choinki, jedzenie czekoladowych pączków - które w rękach odpowiedniej osoby mogą przybrać zupełnie inne, o wiele bardziej wartościowe znaczenie, do którego tylko my możemy dotrzeć. Udowadnia, że to od nas zależy, jak potraktujemy drugą osobę - w kilka sekund możemy zaskarbić sobie czyiś szacunek i przyjaźń, acz możemy również postąpić wręcz przeciwnie, nastawiając kogoś do siebie negatywnie.
Styl pisania autorki jest niezwykle wciągający. Przyznaję się, że w ciągu dwudziestu czterech godzin zdążyłam od deski do deski pochłonąć ją całą, kompletnie nie odczuwając, że czas leci niesamowicie szybko - Jenny Han wprowadza nas w świat swoich bohaterów z tak ogromnym wdziękiem, lekkością, że nie dostrzegamy, kiedy się w nim zatracamy i podświadomie chcemy więcej. Sami bohaterowie zresztą wydają się być praktycznie idealnie wykreowani, postępując w miarę w taki sposób, jak każdemu nakazywałby jego własny rozum. Bardzo polubiłam Larę Jean, a także Josha i Petera - każde z nich wydaje się być zupełnie inne, aczkolwiek posiadające wspólne cechy, które doprowadziły dziewczynę do, jak nietrudno się domyślić, niejednokrotnych rozterek nad swoim losem. Jednakże chyba pierwszy raz w jakiejkolwiek młodzieżówce nie będę mieć zastrzeżeń do tego, jak poprowadzona jest fabuła względem refleksji Lary Jean i jakim przemyśleniom się oddaje, bo choć nie raz błagałam, żeby w końcu skierowała swe myśli na odpowiedni tor, to... nie przeszkadzał mi jej charakter ani decyzje, a każdy postępek starałam sobie automatycznie tłumaczyć poważnymi pobudkami.
Podsumowując - choć moja recenzja może nie należy do nazbyt emocjonalnych, Do wszystkich chłopców, których kochałam to jedna z moich ulubionych książek, a Jenny Han stała się jedną z najbardziej pokochanych autorek. Sama nie miałam pojęcia, jak przedstawić swoje uczucia w taki sposób, żeby wypadły najbardziej wiarygodnie - lecz mam nadzieję, że samo zapewnienie, że jest to najlepsza obyczajowa książka młodzieżowa, jaką w swoim życiu przeczytałam, zmusi Was prędzej czy później do zatopienia się w losach dziewczyny, która do wszystkich swych miłości pisała listy pożegnalne.

Ocena - 10/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

17 komentarzy:

  1. "Do wszystkich chłopców których kochałam" jest na mojej liście "Must Have" już od pewnego czasu. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że koniecznie muszę po nią sięgnąć <3 Uwielbiam takie historie - można się przy nich odstersować ale i wciagnąć w fabułę ;)
    Pozdrawiam ^.~

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, w takim razie muszę sięgnąć po tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie! Nie powiem, że nie! I te pisanie listów! Czyżby autorka próbowała nam uświadomić, że listy jeszcze nie umarły? Że nadal można się nimi posługiwać? Że nie tylko Facebook powinien być naszym źródłem kontaktów z innymi?
    Myślę, że w przyszłości sięgnę. Powieść naprawdę ma wielki potencjał, a dzięki tej recenzji naprawdę zyskała w moich oczach! :D
    Ściskam mocno i zapraszam na recenzję "Zanim się pojawiłeś",
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... Słyszałam już wcześniej o tej powieści, ale jakoś nigdy nie zgłębiałam się w jej opis , czy to co sądzą o niej inni. Ale może kiedyś się na nią zdecyduję :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na konkursik jest o co walczyć ;)
    moment-for-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, ale wysoka ocena! :) Mam w planach tę książkę a Ty jeszcze bardziej mnie zachęciłaś :) Muszę ją zobie zapisać, bo wciąż o niej zapominam :P
    Pozdrawiam, Maw-reads

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie przyciągnął tytuł, ale jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do czytania opisu. Tak przedstawiłaś książkę, że aż mam ochotę pobiec do biblioteki i sprawdzić, czy przypadkiem nie znajdę tej pozycji na którymś regale.
    Myślę, że przy najbliższej okazji, jaka się pojawi, sięgnę po to! ;)
    Pozdrawiam, Koneko

    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, o czym ta książka jest, i nigdy mnie do niej szczególnie nie ciągnęło. Ale po twojej recenzji bardzo chcę ją przeczytać :) Mam nadzieję, że uda mi się to w najblizszym czasie /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, ale wysoka ocena :) Tyle się o niej nasłuchałam... Szkoda tylko, że nasza okładka jest taka kiepska. Nie zmienia to faktu, że chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już, że ta książka jest naprawdę świetna, ale jakoś nie myślałam nad jej przeczytaniem. Jednak teraz, gdy już mam pewność, że ta historia ma coś w sobie, przypuszczam, że w najbliższym czasie będę musiała odwiedzić bibliotekę :>>
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.con

    OdpowiedzUsuń
  10. Sam pomysł bardzo ciekawy, a twoja recenzja potwierdza, ze niezmarnowany, więc... czemu nie? ;) jednak okładka nie powala hahah
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Opis wydaje mi się dość oryginalny i pociągający. Jeżeli styl autorki jest tak dobry, jak mówisz, to książka jest na prawdę warta uwagi i czasu. Motyw pisania listów do swoich byłych strasznie mi się spodobał *.* może to trochę okrutne, no ale cóż.... :D

    Zaczarowana-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam "Do wszystkich chłopców..." w styczniu i na mnie również zrobiła ta pozycja ogromne, pozytywne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. WOW :) Masz świetny styl pisania :) Potrafisz napisać recenzję książki jakby była urywkiem naprawdę dobrej książki. Teraz się nie wycofam i muszę przeczytać "Do wszystkich..." :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie sięgnęłabym, ale po tej recenzji to przemyślę. Książka wydaje się całkiem fajna :)

    Zapraszam do siebie :)
    http://www.recenzjezpazurem.pl
    Diane Rose

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale chyba się nią zainteresuję. Dawniej zdarzało mi się pisać listy do "Ukochanych" - listy, które do dziś leżą w pudełku. Ciekawa jestem, co by się stało, gdyby otrzymali moje listy :))))
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pomysł mi się naprawdę podoba! I twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do przeczytania, chciałabym żeby ta pozycja szybko wpadła mi w ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dla mnie przyjemna książka. Może nie genialna, ale umiliła mi wieczór :) Musze przyznać, ze tę powieść przeczytałam wyjątkowo szybko.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń