Percy Jackson ma zamęt w głowie. Budzi się, nie pamiętając niczego, oprócz jednego imienia - Annabeth. Próbując dowiedzieć się co nieco o swojej przeszłości, trafia do obozu dla rzymskich półbogów, specjalizującego się w szkoleniu ich do walki.
Hazel Levesque posiada niesamowitą moc, dar, który okazał się być dla niej przeklęty. Kiedyś obudziła na świecie ogromne zło, a teraz stara się przywrócić to, co dawno temu nieopatrznie zniszczyła.
Frank Zhang do niczego się nie nadaje - niezdarny, słaby, posiada niską samoocenę i niczego nie potrafi doprowadzić do końca. Mimo tego to na jego barki spada najważniejsze zadanie, któremu nie może nie podołać.
Riordan to dla mnie dotąd nierozszyfrowany autor-zagadka. Zaczynając od wspaniałego Złodzieja pioruna, lawirował między przeciętnymi kolejnymi częściami przygód młodego Jacksona do w miarę dobrej, przesyconej hieroglifami Czerwonej piramidy aż po pokochanego do granic możliwości Zagubionego herosa... manewrował moimi emocjami raz po raz, to zniżając się do rangi dosyć słabego autora książek młodzieżowych, to urastając w moich oczach do magika, który niejedno jeszcze potrafi. Kim więc Riordan okazał się tym razem? Którą ze swoich wielu twarzy odsłonił, powracając w wielkiej chwale razem z Percym Jacksonem, Hazel, Frankiem i zupełnie nową historią o siedmiu podróżnikach? Nie zdradzając wszystkiego od razu, powiedziałabym, że nie spodziewałam się tego, co tutaj zostało mi w pięciuset stronach powieści przekazane. Jednakże, przybliżmy moje uczucia odrobinę bardziej.
Nie będę ukrywać, że sama nie wiem, co tak naprawdę mam powiedzieć Wam o tej książce. Od paru tygodni, od chwili, kiedy skończyłam ją czytać i odłożyłam na półkę, rozmyślając nad odpowiednimi zwrotami, jakie by ją opisywały, ciągle waham się nad dobrą oceną i... jakoś nie mogę jej odnaleźć pośród splątanych myśli i różnorakich opinii - od dobrej historii, klimatu, świetnego stylu pisania i żartobliwych nawiązań, po raczej kiepskie postacie i wolno rozwijającą się akcję, które tak naprawdę zaważyły na ocenie, którą tej książce zamierzam wystawić. Żeby nie skłamać, nie jestem nawet pewna, czy ta powieść mi się podobała - zważywszy na możliwości pisarskie Riordana i potencjał, jaki można było ze spokojem wykorzystać na milion różnych sposobów, mam ogromne wątpliwości, czy mam traktować tę powieść poważnie.
Pierwsza rzeczą, jaką w stu procentach udało mi się w Synie Neptuna potępić, są wykreowani bohaterowie. Jeśli jeszcze nie wiecie, to chyba najbardziej nie cierpię postaci, które swoją obniżoną samooceną i niezdarnością mają wzbudzić w nas swoiste współczucie i kibicowanie im w drodze do celu - jednak jeśli chodzi o zachowanie Hazel i Franka, muszę po prostu odetchnąć i policzyć do dziesięciu, na chwilkę odrywając się od ich nieudolnych prób udowodnienia nam, jacy są wspaniali jako herosi. Im dalej w las, tym bardziej tęskniłam za kimś, kto wniósłby do historii trochę humoru, riordanowskiego klimatu i typowego rozbawienia, jakie zawsze miałam na twarzy czytając jego książki... jednak dostawałam tylko rzewne pocieszanie i użalanie się nad swoim ciężkim losem, wielkim przeznaczeniem, które spadło na utrudzone już barki bohaterów.
Sama historia, poszukiwanie demonów na Alasce i odkrywanie bolesnych tajemnic przeszłości, przyznam się, że przypadła mi do gustu. Bardzo lubię książki, w których opowieść zdaje się być dynamiczna i pełna zwrotów akcji, kiedy cały czas coś się dzieje, zmienia, zanim jeszcze zdążę ogarnąć, w jakiej sytuacji znajdują się bohaterowie - jednakże tutaj zanim tylko zostaliśmy wprowadzeni w prawdziwą fabułę, mija sporo czasu i jeśli o mnie chodzi zdążyłam się trochę zanudzić. Przerwy na retrospekcje, bezsensowne rozmyślania... gdybym tylko mogła, skróciłabym je o połowę i dodała odrobinkę żywej akcji, czegoś, co może postawi nas troszkę na nogi i poderwie z fotela.
Jedyna rzecz, która nie zmieniła się od wspaniałego Zagubionego herosa, to z pewnością ogromna wyobraźnia autora, którą częstuje nas praktycznie na każdym kroku. Szalone przygody, różnorodność przeciwników i prawdziwy morał, który od czasu do czasu wyłapujemy spośród innych, mniej ważnych spraw - to wspominałam naprawdę miło i chyba zawsze będę kojarzyć Riordana z wspaniałymi opisami, jakie dostawałam na każdej stronie. Bo chyba żadnego innego plusa w tej książce nie znajdę.
Nie polecam Wam kontynuacji Zagubionego herosa, chcąc, byście zachowali dobre zdanie o autorze. Wiem jednak, że wielu osobom właśnie ona przypadła do gustu, więc może Wy będziecie do nich należeć…
Ocena - 4/10
Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl
Aż wstyd, że jak dotąd nie czytałam żadnej książki tego autora, muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNie znam nic Riordana, ale w przyszłości planuję zapoznać się z jego twórczością i mam nadzieję, że wtedy uda mi się poznać go z tej lepszej strony, o której wspomniałaś :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Mam ochotę na poznanie twórczości tego autora, ale zacznę chyba od "Złodzieja pioruna" skoro polecasz.
OdpowiedzUsuńTo nie mój klimat więc raczej nie sięgnę po tego autora, Twoja opinia też potwierdza, że nie mam co się zastanawiać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMimo tej dosyć słabej oceny, niby coś tam jednak jest w tej książce... Ale raczej nie będzie stanowić mojego "must read". ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Nie czytałam żadnej książki tego autora, ale planuję. Naprawdę! :D Nie raz będą w bibliotece czuję, jak na mnie spoglądają i proszą o moją uwagę, ale nie moja wina - mam takie wrażenie niemal z połową książek w bibliotece :D No i na ogół kończę z dylematem, bo nie wiem, co wypożyczyć :/ Znasz to może skądś? :D
OdpowiedzUsuńWidzę jednak, że w twoim przypadku Pan Riordan nie ma jednoznacznej oceny - jedne jego książki cię oczarowały inne niekoniecznie. Mam nadzieję, że moje rozpoczęcie przygody z nim będzie udane i się nie zniechęcę - no, kiedy już wreszcie sięgnę po jego powieść :D
Pozdrawiam ♥
Niestety nie czytałam żadnej książki tego autora, więc nie mogę się wypowiedzieć. Ale może uda mi się to nadrobić za niedługo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam + obserwuję ;)
bookowe-love.blogspot.com
Czytałam już całą serię "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" oraz dwa pierwsze tomy "Kronik rodu Kane" tego autora i jak na razie nie trafiłam na ani jedną jego książkę, która by mi nie przypadła do gustu. Przyznaję, że one do ambitnych nie należą, ale są miłą odskocznią od rzeczywistości. W najbliższym czasie mam zamiar wziąć się za "Olimpijskich herosów", więc trochę mnie zasmuciła twoja negatywna recenzja. Mam nadzieję, że mnie aż tak ta książka nie rozczaruje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
KsiążkoholizmPostępujący
Czytam aktualnie "Klątwę Tytana" tego autora. I pewnie nie skończy się na trzecim tomie. Mam w planach przeczytanie wszystkich książek o Percym. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze gdy już dobrnę do "Syna Neptuna", to będę miała lepszą opinię na jej temat. Zauważyłam, że Ciebie niektóre książki pana Riordana oczarowały, a inne odwrotnie. Jak na razie mam dobrą opinię o twórczości tego autora. :)
Pozdrawiam i zapraszam też do siebie, zakurzone-zapiski.blogspot.com
Koleżanka chce mi wcisnąć do przeczytania Percy'ego Jacksona. Szczerze mówiąc, to obawiam się tej serii i wątpię, żebym była nią zachwycona.
OdpowiedzUsuńJakoś twórczość tego pana nigdy do mnie nie przemawiała.Teraz przeczytawszy Twoją recenzję wiem, że dobrze zrobiłam nie sięgając po dzieła tego pana.
OdpowiedzUsuńRiordana nic nie czytałem :/ Wstyd!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://czytaniapasja.blogspot.com
Nie czytałam ani jednak książki tego autora i jest mi z tego powodu niezmiernie wstyd. Mam nadzieję, że nie przegapiłam wieku, w którym jego serie się czyta. Chciałabym, by przygoda z tym autorem była dla mnie porównywalna do tej przeżytej z twórczością Cassandry Clare, J. K. Rowling :)
OdpowiedzUsuńhttp://zagoramiksiazek.blogspot.com/
Kocham twórczość Ricka Riordana miłością szczerą i wieczną <3
OdpowiedzUsuńWedług mnie wszystkie jego książki są niesamowite ;)
Czytałam pierwszą część, ale nie w całości - muszę się przyznać. Dosyć mi się podobało, czytało się szybciutko i przyjemnie. Uwielbiam mitologię, dlatego oceniam na plus :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę serię jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja była miłym wspomnieniem :)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Nie czytałam nic tego autora, zaczne od innej jego ksiązki:)
OdpowiedzUsuńBoli. Kocham Riordana, ma on zaszczytną półkę w mojej biblioteczce i dla mnie wszystkie jego książki są niesamowite, zabawne i niepozbawione specyficznego Riordanowskiego stylu. Każda z książek mnie zachwyca, więc nie mogę się z Tobą zgodzić. Dla najlepszą z książek autora jest jego wersji mitów, a mianowicie Greccy bogowie według Percy'ego Jacksona. Polecam tę książkę, na pewno powróci w niej klimat z pierwszej części Percy'ego, która jak piszesz Ci się spodobała najbardziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dla mnie najlepszy Riordan to ten od Percy'ego Jacksona. Nie wiem, czy przemawia przeze mnie w tej chwili sentyment, czy może teź trochę obiektywizm, ale po prostu książki z tej serii były dla mnie najlepsze. Im dalej, tym gorzej. Mam za sobą "Syna Neptuna" i to, co w nim najlepsze, to właśnie Percy! Jeszcze nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejne części.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Chyba muszę sięgnąć po Percy'ego, bo to właśnie od niego chcę rozpocząć swoją przygodę z wujkiem Rickiem. Tak, jeszcze nie czytałam zupełnie nic :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to się wkrótce zmieni! :D
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Chcę! Nawet bardzo chcę, ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńCałą serie, ale tak jakoś nigdy ni mogę jej dorwać :/
Ale przeczytam obiecuję <3
zapiskizgredka.blogspot.com
Niestety nie znam prozy Riodana... Ale może kiedyś się zapoznam, bo ta mitologia kusi :D
OdpowiedzUsuń