środa, 20 stycznia 2016

"19 razy Katherine" - John Green

Colin Singleton to geniusz i byłe cudowne dziecko, które gustuje wyłącznie w dziewczynach o imieniu Katherine. Kiedy dziewiętnasta posiadaczka tego imienia stwierdziła, że z nimi już koniec, Colin wraz z przyjacielem Hassanem wyrusza w "podróż życia" - by popracować nad Teorematem Przewidywalności Katherine, przeżyć trochę przygód i przemyśleć, co w życiu ważne... jednak czy ta niewinna wycieczka nie przerodzi się w coś zupełnie niespodziewanego?

Myślę, że skłamiecie, jeżeli teraz na myśl przyjdzie Wam fakt, że nigdy nazwisko tego autora nie obiło się o Wasze uszy. Najpierw szumnie ekranizowane i wychwalane Gwiazd naszych wina, potem równą sławą opiewane Papierowe miasta, nie wspominając nawet o milionach recenzji, które po premierze każdej z nowych powieści Greena zalewają Internet w przeciągu co najmniej dwóch dni od daty ukazania się na rynku. Nie skłamię, jeżeli przyznam, że zanim na dobre poznałam jego styl pisania, często zastanawiałam się, jak dużym fenomenem musiał się okazać, by zdobyć sympatię tak wymagających czytelników, jakimi są blogerzy książkowi. Jak dobre muszą być jego "wyciskacze łez", jak nazywano jego dzieła. Ale czy po wspaniałych Papierowych miastach Green również spisał się na medal, czy tym razem będę miała jego książce coś do zarzucenia?
Zacznę od tego, iż mimo że książkę złą nie nazwę ani też nie zamierzam  wysuwać na przód jej błędów, to z pewnością nie spodziewałam się czegoś tak... przeciętnego po zdobywcy tylu laurów, po sławetnym Johnie Greenie, którego pokochało tylu ludzi na całym świecie. Miałam nadzieję na solidną dawkę humoru, inteligentnych, trójwymiarowych bohaterów, trochę smutku, radości, złości i wczucia się w akcję tak, jakby działa się tuż przed moimi oczami. Niestety, moje oczekiwania zostały rozrzucone na kawałki z taką siłą, że dotąd nie wiem, czy Greena mogę nadal nazywać autorem, który pozostanie w sercu na zawsze. Bo zamiast czegoś oryginalnego dostałam silenie się na oryginalność. Bo zamiast fenomenalnego arcydzieła dostałam przeciętną młodzieżówkę, której bohaterowie wydają się bardziej papierowi, niż w jakiejkolwiek dotąd przeczytanej.
Pierwszą rzeczą, która tak naprawdę zaważyła na ocenie wystawionej tej książce, jest historia przedstawiona na jej kartach. Z początku, jak to u Zielonego bywa, zostałam nią bardzo zaintrygowana i natychmiast zaczęłam się domyślać, jakie przygody nadarzą się bohaterowi podczas pogoni za wymarzoną Katherine. Nie przewidziałam tylko jednego - że tak naprawdę wielka podróż, jaką hucznie zapowiadał opis na okładce i tysiące przeczytanych przeze mnie recenzji, to tak naprawdę wycieczka, podczas której przez kilka nieprzemyślanych decyzji i słabo poprowadzonych zwrotów akcji dostaliśmy sporą porcję narzekania i egocentryzmu, jaką dostarczył nam Colin. Przez pierwsze dwieście stron powieści (zaznaczę, że ogółem jest ich około trzystu) zastanawiałam się, czy autor miał jakikolwiek pomysł na tę powieść, czy tylko usiłował stworzyć tak zwane "coś z niczego", uważając, że ludzie pokochają wszystko, co spod jego pióra.
Druga rzecz - styl pisania. Nie pamiętam, jak dawno temu narzekałam, że autor posunął się za daleko z oryginalnością i wymyślnym słownictwem, ale tutaj... właśnie przypomniało mi się, że któryś z komentatorów na moim blogu użył kiedyś stwierdzenia "przeintelektualizowani bohaterowie" i to chyba najlepiej opisze, jakie mam co do nich odczucia - tak jakby autor na siłę chciał stworzyć chmarę cudownych dzieci i geniuszy, walczących z głupimi stereotypami, które muszą być oczywiście największym przeciwnikiem, o którego toczy się gra. Nie polubiłam ani Colina, ani Lindsey, ani nawet Hassana i jego głupich pomysłów - wszyscy tak bardzo mnie irytowali swoją skończoną głupotą, że aż nie mogłam zrozumieć, jak taki inteligentny autor jak John Green mógł stworzyć książkę, w której postacie nie grzeszą krztą ludzkiego, normalnego zachowania.
Książkę... nie wiem, czy mam ją polecać, czy nie, bo jeśli mam być szczera, najchętniej bym zapomniała, że coś tak przeciętnego wyszło spod pióra Johna Greena.

Ocena - 5/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

25 komentarzy:

  1. Czytałam tylko „Gwiazd naszych wina” i przyznam, że spodobało mi się. Jednocześnie odniosłam wrażenie, iż sięgnięcie po kolejne książki Greena może być dla mnie zbytnim przesytem. Przekartkowałam kilka innych jego powieści i doszłam do wniosku, że chyba mam rację, jednak z ciekawości muszę sięgnąć po coś jeszcze, tak z ciekawości. Choć niekoniecznie będzie to „19 razy Katherine”, bo mam odczucia podobne do Twoich.
    _______________

    MAJUSKUŁA

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mnie kusi ta historia :3
    Pozdrawiam
    czytaniapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety ja też trochę się zawiodłam na tej książce. :( Po "Gwiazd naszych wina" byłam pod ogromnym wrażeniem a po tej... trochę mniej.
    W wolnej chwili może zajrzysz na bloga? Jest to również blog książkowy. :) http://do-poduszeczki.blogspot.com/
    Dziękujemy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiem, że pokochałam tę książkę, ale nie była zła. Było parę zabawnych momentów, które zyskały moją sympatię, lecz pod koniec zaczęło mnie to wszystko już męczyć:p

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam trzy książki autora. Gwiazd naszych wina, Papierowe miasta i niedawno Szukając Alaski. I... zmęczyłam się już nim. Wszystkie ksiązki, pomimo, że pozornie wydają się naprawdę różne, tak naprawdę są o jednym i tym samym. Nietuzinkowi (często przerysowani) bohaterowie, jakieś dziwne perypetie... Może młodszym osobom się to podoba, ale ja już chyba za stara jestem na coś takiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i ją kocham♥ Zdziwiła mnie Twoja (jak dla mnie) niska ocena, szkoda, że ta książka nie przypadła Ci do gustu :/ Pozdrawiam ;*

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jestem nią zachwycona, prawie tak samo jak "Gwiazd naszych wina" <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie ta książka strasznie zawiodła. I ogólnie jakoś już mnie Green przestał zachwycać:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, ja ogólnie Greena traktuję jako typowego pisarza młodzieżówek, któremu udało się stworzyć coś cudownego (Gwiazd naszych wina). Ta książka była niezła, "Papierowe miasta" też, tylko "Szukając Alaski" trochę bardziej mi się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma innego wyjścia jak tylko samej się przekonać, jaka jest ta ksiązka.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka Greena dopiero przede mną i mam nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Z książek Greena czytałam jedynie "Szukając Alaski", ale niedługo na pewno będę musiała sięgnąć po tą pozycję, bo czeka już rok albo dłużej na mojej półce :D.
    Pozdrawiam. ~ Julka ☺ ~
    Zapraszam na nową recenzję:
    http://odkawywoleksiazke.blogspot.com/2016/01/recenzja-upadli-autorstwa-lauren-kate.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja Greena przeczytałam tylko GNW, które podobało mi się, ale od tamtego czasu żadnego postępu w związku z autorem nie ma. :D Przeczytałam kilka pochlebnych recenzji dotyczących jego książek, kilka negatywnych jak Twoja i cała ochota wyparowała. Jego pomysły na książki są niecodziennie, a bohaterowie oryginalni (przynajmniej tak słyszałam), ale właśnie obawiam się tego, o czym pisałaś - że postacie miały być oryginalne takie wooow, a wyszły po prostu głupio. Być może kiedyś przeczytam 19 razy Katherine i cała resztę jego książek, ale na razie się na to nie zapowiada. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Prócz "Gwiazd naszych wina" nie udało mi się przeczytać żadnej innej książki tego autora, którą z jego pozycji najbardziej polecasz?
    Zapraszam do siebie http://timeofbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam jeszcze wszystkich jego powieści, ale jak na razie zdecydowanie "Papierowe miasta" - one sprawiły, że kompletnie zakochałam się w stylu pisania Greena ;)

      Usuń
  15. Właśnie dostałam tę książkę w swoje łapki (wczoraj wróciłam z nią ze sklepu). Kurczę, spodziewałam się wspaniałej "Przygody", a tu widzę, że chyba się zawiodę :(

    Pozdrawiam,
    KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
  16. zgadzam się praktycznie z każdym twoim słowem, tyle że ja tej ksiązce wystawiłabym o kilka punktów niższą ocenę :D 19xK w jakiś sposób zraziło mnie do twórczości Johna Greena, nadal kocham jego GNW SA i PM ale nie czuję potrzeby poznania reszty jego powieści jak to było na początku...

    OdpowiedzUsuń
  17. Zwykle ciekawią mnie książki, które zbierają tak dużo recenzji i niemal wszystkie są pozytywne, więc się po nie całkiem szybko. Po Greena jednak nie mogę, jakoś coś mnie odpycha i naprawdę nie mam ochoty go czytać. Twoja recenzja też do tego nie zachęca, więc i po Katherine nie sięgnę w najbliższej przyszłości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. To fakt, może i "19 razy Katherine" nie wspięło się na wyżyny, ale mnie się ta książka podobała i, jako pierwsza z powieści Greena, zachęciła do kolejnych. Raczej nie wystawiłabym tej książce piątki, a dobre sześć lub nawet siedem na dziesięć. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zacznę od mocnych przeprosin, że ostatnio z takim opóźnieniem wpadam czytać twoje recenzje. Ostatnio błądzę gdzieś po internecie bezcelowo, a potem już na nic innego nie mam czasu, jak na trochę nauki :/ Jednak w końcu zawsze tu trafiam i czytam ♥
    No wiec, masz racje, chyba nie ma takiej osoby choć trochę interesującej się książkami lub nawet kinem, by nie słyszała o Greenie. To jak wielką sławę zyskało GNW jest wręcz niemożliwe... Czytałam powieść i przyznam, żę jest naprawdę dobra, jednak szału na mnie nie zrobiła. Co zapewne jest moją winą, bo najpierw zabrałam się za film i to on wycisnął ze mnie łzy, a nie książka, po której wiedziałam czego się spodziewać :) Green ma oryginalny obraz postrzegania świata, a przynajmniej taki przedstawia w książkach. Jest bardzo pomysłowy, czego ukryć się również nie da. Nie jestem w nim rozkochana, ale bardzo cenię jego twórczość. "Szukając Alaski" to na razie jego książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Potem Papierowe, GNW, a gdzieś na szarym końcu świąteczne opowiadania, które były dla mnie ogromnym zawodem. Katherinę mam dopiero w planach lecz jest to jedna z książek Pana Zielonego, która łapała najgorsze recenzje (no i jeszcze Willy Grayson, którego też nie miałam okazji przeczytać). Bardzo mnie ciekawią pozostałe jego książki, jednak szczególnie mnie nie ciągnie do jak najszybszego ich przeczytania.
    Pozdrawiam ♥
    Bądź tu teraz

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham GNW autora, ale z kolejnymi jego książkami jest różnie. Trafiają się świetne, ale są też niewypały, a nawet klapy. Tej jestem ciekawa. Kreowanie bohaterów na niecodziennych, różniących się od całej reszty społeczeństwa to chyba norma u autora. W każdej jego książce się z takimi postaciami spotykam.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozumiem twoją opinię, na mnie książka także nie wywarła zbytniego wrażenia. Liczyłam na coś innego i się przeliczyłam, bazując na całkiem niezłej przygodzie z "Szukając Alaski". 19xK jest książką przeciętną, taką, którą czytasz i odkładasz na półkę.
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  22. Trochę szkoda, że powieść okazała się kiepska. Dostałam tę książkę na święta i miałam nadzieję, że mi się spodoba. Czytałam już inne dzieła Greena m.in. "Papierowe Miasta" czy "Gwiazd Naszych Wina", które przypadły mi do gustu. Wiem, że "Dziewiętnaście Razy Katherine" spodoba mi się najmniej, ponieważ jest to druga książka Pana Zielonego i zbiera ona raczej negatywne komentarze.
    Pozdrawiam,
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  23. Dużo ludzi poleca mi Green'a, ale nie wiem czy sięgnąć. Koleżanki domagają się bym napisała coś o "Gwiazd naszych wina" ale nie wiem, czy warto. Nie wiem , czy akurat ta powieść, która zrecenzowałaś mu tylko nie wyszła, ale nie chce niesmaku po czytaniu. Nie lubię tego uczucia.
    http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Całkiem zgadzam się z Twoją opinią. Mimo że John Green naprawdę jest dla mnie geniuszem i wszystkie jego książki uważam za arcydzieła, to ,,19 razy Katherine" niestety kompletnie nie wpisuj się w ten wzór. Przeżyłam ogromne rozczarowanie związane z tą książką.
    Masz naprawdę ładny szablon i świetnie piszesz. Obserwuję Twój blog. :)
    Pozdrawiam ciepło
    Dominika z booksofsouls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń