niedziela, 24 stycznia 2016

"Zbuntowani" - C. J. Daugherty

Nadchodzi ostateczne starcie... niepokój wisi w powietrzu, Nathaniel szykuje się do walki, a uczniowie Cimmerii wykorzystują każdą chwilę na ostatnie przygotowania. Niedługo dojdzie do momentu, który będzie przełomowy nie tylko dla całej społeczności, ale też dla Allie - właśnie ona będzie musiała dokonać wyboru, z którym zwlekała tak długo. Czy podoła zadaniu, które wyznaczyła przed nią babka? 

W tym momencie powinnam autentycznie zacząć krzyczeć. Przeklinać, tupać, wrzeszczeć, rozrywać książkę na kawałki i rzucać coraz to odważniejsze wyzwiska w stronę autorki, żałować każdej spędzonej przy tej powieści minuty, każdej przewróconej strony i tych pięciu dni, podczas których tylko ją odkładałam i marzyłam, że w końcu coś się poprawi. Mimo że w gruncie rzeczy nie była zła. Mimo że tak naprawdę mi się spodobała. Mimo że ma w sumie więcej zalet niż wad. Tak, to właśnie główna bohaterka sprawiła, iż czwarta część tak wychwalanych i cudownych po wsze czasy "Wybranych" nadaje się jedynie do odznaczenia na liście przeczytanych, odłożenia z powrotem na biblioteczną półkę i zapomnienia, że Cimmeria kiedykolwiek istniała w moim życiu. A szkoda. 
Nie chcę zdradzić Wam wyniku kulminacyjnego wydarzenia, który tak naprawdę stanowi sedno tej części - jednak chyba mogę wspomnieć, iż moje emocje po zakończeniu lektury Zbuntowanych są, szczerze mówiąc, jedynie negatywne. Dobrze wiem, że niektórzy z Was z góry domyślali się, jakiego wyboru dokona Allie, gdy przyjdzie na to odpowiedni moment, kto stanie się obiektem jej największego zainteresowania, kogo porzuci... ale cały czas jakoś podświadomie wierzyłam w zupełnie inny obrót sytuacji, korzystniejszy dla mnie, dokładnie taki jaki sobie wymarzyłam gdzieś pod koniec drugiej części. I mimo tego, że przez większość powieści byłam praktycznie pewna, że wszystko potoczy się tak, jak chciałam, to właśnie na ostatnich kartkach autorka postanowiła wbić mi nóż prosto w serce i rozwalić na kawałki wszelkie marzenia o naprawieniu reputacji tej serii. Bo, przypuszczam, jakkolwiek dobrzy Niezłomni by nie byli, to książki Daugherty nigdy już nie staną na półce ramię w ramię (grzbiet w grzbiet) z moimi ulubionymi pozycjami.
Zacznijmy od tego, że naprawdę podziwiam C. J. za wykreowanie niesamowitego klimatu wojny i niepokoju, który jak na dotychczasowe możliwości pisarskie tej oto autorki wypada nadzwyczaj realistycznie. Strach, panika, smutek, roztargnienie i podejmowane pod wpływem chwilidecyzje... z takimi uczuciami spotykamy się praktycznie na każdej stronie, nie wiedząc, co będzie dalej, czy nasi ulubieni bohaterowie przeżyją, czy wyjdą cało z opresji, co postanowią - powieść niesamowicie trzyma nas w napięciu i nie pozwala niczego się domyśleć, dopóki nie zostaniemy postawieni przed faktem dokonanym. Nie spodziewałam się, że po trzech częściach tak zwanych "flaków z olejem" autorka zdoła wprowadzić do historii coś dynamicznego, co trochę pobudzi akcję do życia... ale na całe szczęście się myliłam i tym razem nie zarzucę Daugherty nic poważniejszego.
Jeżeli chodzi zaś o postacie... przygotujcie się, jak to przy tej serii bywa, na naprawdę niezłą litanię. Po pierwsze, Allie - przez połowę książki łudziłam się, że skoro została postawiona przed tak ważnym zadaniem, to weźmie się w garść, zmądrzeje, otrząśnie i stanie się normalną, waleczną bohaterką, która zrobi wszystko, by uratować swoich przyjaciół. Nawet o tę krztynę normalności prosiłam i naprawdę byłam bliska rzuceniem książką o ścianę (co niechybnie bym zrobiła, gdyby nie to, że słowo pisane szanuję), kiedy zamiast przejąć się zbliżającą wojną, Sheridan po prostu siedziała i rozpaczała nad swoim ciężkim życiem, użalając się, że to wszystko JEJ wina, że gdyby nie ONA, Cimmeria byłaby normalną, śliczną, cudowną szkołą z cudownymi uczniami, którzy mieliby na głowie jedynie zbliżające się egzaminy. Nie wiem, jak opisać moją wewnętrzną nienawiść do tej dziewczyny, bo na samą myśl o niej mam ochotę coś rozwalić i przeklinać Daugherty za tak świetny pomysł na powieść, a tak fatalne wykonanie.
Nie wiem, czy mam ją polecić, czy nie. Z serią możecie spróbować, ale nie oczekujcie cudów, a jeżeli już ją zaczęliście, to wypada dokończyć, zobaczyć, jaki fenomenalny koniec Daugherty przygotowała dla Nocnej Szkoły.

Ocena - 6/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

20 komentarzy:

  1. Jeszcze kilka tygodni temu byłem strasznie podjarany tą serią i miałem na nią wielką chęć, ale jakoś tak przeszło :p
    Pozdrawiam!
    czytaniapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta część jeszcze przede mną ale nie wiem kiedy się za nią zabiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skończyłam czytać te książkę bodajże rok temu, ale do tego czasu jakoś nie mam ochoty brać się za Niezłomnych. Prawdopodobnie wkrótce to uczynię, lecz przypuszczam, że bez większego entuzjazmu.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, tak negatywne odebranie bohaterki musi boleć :P Nienawidzę tego uczucia, kiedy główna postać mnie irytuje, a mam jeszcze setki stron z jej wywodami w roli głównej czytać ;) Przyznam, że trochę się zniechęciłam do sięgnięcia po tę serię. Chyba zrobię to dopiero, kiedy znajdę ją w bibliotece !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam tej serii i jakoś niezbyt mnie do niej ciągnie. Szczerze mówiąc, nawet niezbyt dobrze wiem o czym ona jest. Może kiedyś jak będę mieć więcej czasu i najdzie mnie ochota to po nią sięgnę, ale póki co nic na to nie wskazuje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te wszystkie negatywne recenzje powoli zaczynają mnie dobijać..
    Fakt - pierwsze dwa tomy nie były idealne, ale boję się, że będzie coraz gorzej. A ja nawet jeszcze Zagrożonych nie wypożyczyłem. Mam motywację - na ferie muszę sobie wypożyczyć i dopiero sam ocenię :P
    Pozdrawiam bardzo serdecznie ^^
    czytamboczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, a tak strasznie chciałam przeczytać tę serię!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tę książkę i zachowanie Allie naprawdę mnie wkurzało, no cóż ale zakończenie tej części jest według mnie fatalne! :/
    Na mnie ''Zbuntowani'' wywarli troszkę lepsze wrażenie, ale recenzja jest świetna! :D
    Pozdrawiam serdecznie, obserwuję i zapraszam do mnie: http://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Całą serie mam już za sobą i była średnia. Trochę mnie rozczarowało zakończanie całej tej historii. Nic specjalnego.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie podoba mi się ta seria - kiedyś przeczytałam chyba dwa pierwsze tomy (albo tylko drugi, już nie pamiętam :p) ale na tym poprzestałam - to raczej nie jest dla mnie :(
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam, jaka byłam podekscytowana, gdy zaczęłam czytać "Wybranych". Ale to podekscytowanie szybko przeszło. Książka nie była zła, jej druga część też nie, ale denerwujące było niezdecydowanie głównej bohaterki. W jednej części była z Carterem, w drugiej z Sylvainem, albo i z obydwoma. To było tak irytujące, że zmieniała ich jak rękawiczki! W dodatku na początku wydawała się taka silna, a z czasem robiła się z niej po prostu typowa pusta bohaterka, która nie wie, co robić, a jej największy problem to nie tajemniczy szaleniec, który chce zniszczyć szkołę, czy żywy brat, który z owym szaleńcem współpracuje, tylko to, że nie wie, którego chłopaka wybrać :-/
    Ufff... wyrzuciłam z siebie negatywne emocje ^^ A w najbliższym czasie na pewno nie sięgnę po "Zbuntowanych"
    Ps. Wolałaś Cartera czy Sylvaina??

    Pozdrawiam :*
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zdanie często się zmieniało, więc chyba nie miałam jednego ulubieńca... chociaż chyba bardziej polubiłam Cartera, mimo wszystkiego, czego się dopuścił ;)

      Usuń
  12. Nie mam najmniejszej ochoty sięgnąć po serię... A co do bohaterki - tak, to jest takie wkurzające, jak jedna postać potrafi zniszczyć całą książkę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś bym pewnie się na nią zdecydowała, jednakże teraz myślę, że nudziłabym się przy niej. :)
    Katherine Parker - About Katherine

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoja nienawiść do Allie aż się sączy z tej recenzji. :D Wybacz, ale strasznie mnie to śmieszyło przy czytaniu. XD Nie w złym sensie oczywiście - po prostu mam głupie poczucie humoru XD Ja nawet polubiłam Allie, nie jakos bardzo, ale zawsze. :P Ta część jest zdecydowanie lepsza od poprzedniczek - więcej się w niej dzieje. ;) Ciekawe, jak odbierzesz ostatnią część. :D Jeszcze jej nie czytałam, ale czekam na Twoją recenzję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam ochotę zapoznać się z tą serią, ale nie wiem czy moje chęci przejdą do czynów. Jeszcze ta bohaterka... Zniechęciłam się do lektury
    Pozdrawiam. ~ Julka ☺ ~
    Zapraszam na nową recenzję:
    http://odkawywoleksiazke.blogspot.com/2016/01/recenzja-oddam-ci-sonce-autorstwa-jandy.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Swoją przygodę z tą serią skończyłam na drugim tomie i tak naprawdę nie wiem czy kiedyś doczytam tą serię do końca, choć tamte tomy (czytane jednak już dosyć dawno, bo po premierze) bardzo mi się podobały :)
    Pozdrawiam
    ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzę, że bohaterowie nieco zawiedli... Ja raczej iminę tę książkę, nie mój klimat. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja w końcu muszę ulokować jednoznacznie swoje odczucia na temat tej autorki. Za mną jest dopiero "Dziedzictwo", ale po następny tom muszę sięgnąć, bo chcę w końcu opowiedzieć się po którejś ze stron. Chcę uświadomić sobie, gdzie ulokuję swoje uczucia do pisarki. I czy będzie to nienawiść, czy miłość.
    Po zakończeniu drugiego tomu nie spodziewam się wiele, chociaż faktycznie sporo może się wydarzyć. Zwykle nie podchodzę do książki z dużymi oczekiwaniami i mam zamiar zrobić to także przy kolejnej części "Wybranych".
    Pozdrawiam gorąco,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm... Ostatnia książka z gatunku młodzieżowego jaką czytałam to "Wariant" Robisona Wellsa. Myślę, że spodobałaby Ci się i to na pewno! Ja pokochałam tę książkę mimo że była w moim guście. Polecam ;) Jeśli chciałabyś ją przeczytać to napisz do mnie, posiadam ją w wersji PDF.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń