Emma Thomas sporo już doświadczyła - kiedy wydawało się, że jej życie w końcu ustatkuje się i powróci do normalności, los rzucał dziewczynie pod nogi coraz to większe kłody. Przeskakując ponad nimi, Emma musi zmierzyć się z cieniami przeszłości, lękami i nowymi przeżyciami, których kompletnie się nie spodziewała. Wszystko po to, aby na nowo odetchnąć.
Oryginalny tytuł tej książki w wolnym tłumaczeniu znaczy niewiele więcej niż "Bez tchu". I właśnie taka jest ostatnia część trylogii Rebekki Donovan - pozbawiona jakiejkolwiek szansy na poprawę sytuacji, nadziei, wręcz dusząca swoją aurą depresyjności, którą roztacza z niesamowitym powodzeniem wokół nas niczym okropnie ciasny koc. Zamiast w odzyskiwaniu wiary w siebie, z każdą stroną coraz to bardziej zapadamy się w czarną otchłań, aby w końcu... nie będę Wam niczego zdradzać. Lecz chyba nie będziecie zawiedzeni. Przynajmniej ja nie jestem. Teraz... jestem kompletnie "bez tchu".
Nie będę ukrywać, że z tą trylogią już na zawsze będzie mnie wiązać pewien wzruszający sentyment. Nawet nie możecie sobie tego wyobrazić, jak wiele wspomnień i emocji kojarzę z Rebekką Donovan, ile tłumionych uśmiechów, wylanych łez i błysków w moich oczach wywołała, ile razy właśnie jej prawdy życiowe zmuszały mnie do długotrwałych refleksji nad tym, co tak naprawdę jest w moim życiu najważniejsze - a chyba w tysiącach należy liczyć przelotne myśli, w których wychwalałam ją pod niebiosa i po stokroć przyznawałam literackie Noble. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do dosyć śmiałego wniosku, że nawet, gdybym teraz okropnie zawiodła się na tej pisarce, i tak uważałabym ją za najlepszą z najlepszych. Bo dała mi naprawdę dużo nadziei, inspiracji i autorytetu, tak jak prawie żaden inny pisarz wcześniej. .
Może zacznijmy od fabuły, która kompletnie, w stu procentach mnie zachwyciła. Wydarzenia, które zakończyły poprzedni tom, wydały mi się... wręcz szokujące, takie niezrozumiałe i pełne niedopowiedzeń, które jak najszybciej chciałam wyjaśnić i rozwiązać wszelkie ukryte za słowami zagadki. Miałam naprawdę duże obawy w stosunku do tego, jak Donovan zamierza to wszystko odkręcić - czy kolejne wątki potoczą się tak, jak chciałam, czy oni wrócą do tej sytuacji, czy może stanie się zupełnie cokolwiek innego... a biorąc sprawę poważnie, kompletnie nie rozumiem powodów, dla których mogłam chociaż chwilowo zwątpić w możliwości wyobraźni Rebekki. Każdy, nawet najmniejszy szczegół został przemyślany i umieszczony w fabule w taki sposób, byśmy nawet nie dostrzegli go pośród miliona innych, a dopiero potem odkryli ukryte znaczenie, jakie wnosi ono do wątku. Mimo że spotykamy się z bohaterami i ich historią już trzeci raz, nie odczułam żadnego znużenia ani krzty powtarzalności; każda kolejna kartka to nowy powiew świeżości dla literatury młodzieżowej, który ustanawia dla niej całkiem nowe prawa i schematy. Opowieść ta jest przesycona do bólu negatywnymi emocjami, których mogliśmy się całkowicie nie spodziewać. Jest przesycona ukrywanym bólem, strachem, wręcz paraliżującym lękiem i cierpieniem, a jednocześnie wywołuje u nas cichy, wstydliwy uśmiech i czasem potrafi rozbawić niesamowitymi obrotami sytuacji. Historia ta przeraża... ale też i zachwyca. Pozwala się w sobie bezpowrotnie zakochać.
Emma Thomas to z pewnością trudna bohaterka do poprowadzenia. Pełna wątpliwości, śledzona przez cienie przeszłości i zmiennonastrojowa, taka, która raz może się rozpłakać, a drugi raz roześmiać. Może ciężko to wyjaśnić, ale po części rozumiem stan, w którym ona się znajduje - to nieustanne, powracające wspomnienie, poczucie winy, które mimo całkowitej niewinności narasta w środku i kumuluje wszelkie skrywane emocje, by w końcu wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Staram się pojąć napływające do jej oczu łzy i zaciskanie zębów za każdym razem, gdy rozmowa schodzi na drażliwy temat, zamiast potępiać ciągłe narzekanie i bezsensowane użalanie się nad ciężką sytuacją życiową. Jeżeli chodzi zaś o Evana... to czułam, że się zmienił. Że śledzi go to utracone zaufanie, którym kiedyś wszystkich obdarzał, że zamiast działać spontanicznie, obmyśla wszelkie możliwe ruchy i zastanawia się, zanim poczyni kolejny krok. Kochałam starego Evana i jego pozytywność, optymizm bijący z uśmiechów i ciągłych żartów, ale.. pokochałam również tego doroślejszego, zmienionego i kierującego się czym innym w życiu.
Styl pisania Rebekki jak zwykle powala. Jest piękny, a jednocześnie taki lekki i zwyczajny, przepełniony emocjami, a jednak wyrwany z życia codziennego i brzmiący jak kartka z przypadkowego pamiętnika. Autorce udało się idealnie ująć przeżywane przez bohaterów wydarzenia, a reakcje, które wywołują, wyglądają jak wyjęte z prawdziwych sytuacji. Pokochałam sposób prowadzenia przez nią akcji, lekkość, z jaką przechodzi do sedna problemu i natychmiast wprowadza nas w jego świat. Chyba brak mi już słów.
Podsumowując, polecam wszystkim tym, którzy jeszcze po nią nie sięgnęli. Polecam tym, którzy jeszcze nie poznali Rebekki Donovan. Polecam tym, którzy szukają czegoś wciągającego. Polecam, po prostu, wszystkim.
Ocena: 8/10
Jako że to jest trzecia część, nie przeczytałam recenzji z obawy przed spojlerami, ale jestem pewna, że jest świetna, jak zwykle :*
OdpowiedzUsuńA książkę przeczytam, korci mi i korci, ale nie mogę się zebrać do kupienia jej!!
Już od dawna mam w planach tę książkę, jak i inne Rebecci Donovan. Trochę się jednak obawiam, bo recenzje czytałam naprawdę różne. Ale cóż, muszę się sama przekonać. Mam nadzieję tylko, że spodoba mi się tak samo, jak Tobie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Dziękuję Ci za tak śliczną recenzję tej książki ♥ Pewnie już wiesz, że w w serii tej jestem po prostu zakochana. Mogłabym podpisać się pod chyba każdym słowem. Również czytałam książkę "bez tchu" i naprawdę szkoda, że polski tytuł uległ zmianie. Rebecca przytłacza emocjami, wie gdzie uderzyć, by powalić czytelnika. Emme naprawdę polubiłam, choć czasem czułam na nią wściekłość za jej głupie decyzje, tak wiedziałam, że winić jej nie mogę. Rebecca świetnie napisała rolę dla dziewczyny, której życie nie oszczędziło. Przecież po tym wszystkim Emma ma prawo się pogubić, być zagubiona. Rzeczywiście Evan się zmienił, tak jak i Emma, nie przeszkadzało mi to, przeżycia i czas zrobiły swoje, jednak czasem pragnęłam odszukać w nich osoby, które poznałam w tomie pierwszym - tę skrytą dziewczynę, którą tak łatwo było onieśmielić oraz tego chłopaka, który nie zapominał o uśmiechu. Evan ewidentnie wydoroślał, w poprzednich tomach uciekał, gdy problemy go przerastały, teraz jednak postanowił się z nimi zmierzyć :)
OdpowiedzUsuńNo to co, czekamy, aż Rebecca napisze nową powieść? :D
Czekamy, czekamy... oby to tylko nastąpiło szybko, a pomysł okazał się bardziej interesujący, niż wszystkie jej powieści razem wzięte!
UsuńCóż, w takim razie warto może w końcu sięgnąć po pierwszy tom i na własnej skórze się przekonać jakie są te książki, bo opinie czytałam już bardzo różne :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nigdy nie ciągnęło do tych książek, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Nominowałam Cię do LBA na moim blogu. Szczegóły tutaj: http://chaosmysli.blogspot.com/2015/12/lba-czyli-znowu-cos-wiecej-o-mnie.html :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
Bardzo chętnie zapoznam się kiedyś z tą serią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Od jakiegoś czasu książkę mam w planach. Nie ma dobrej okazji, aby się za nią zabrać. Może niedługo nadejdzie ta chwila i będę mogła ją sobie kupić i przeczytać, co z chęcią zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdecydowanie wolę książkę "Co jeśli..." od tej autorki. Bo "Oddechy" mi się bardzo podobały, ale miałam wrażenie, że całą historię można było zawrzeć w jednym-dwóch tomach, a niekoniecznie robić z tego trylogię.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zaznajomić się z twórczością Donovan. Dzięki za rekomendację. Myślę, że może mi się bardzo spodobać. :)
OdpowiedzUsuńErna
Czytałam pierwszą część właśnie ze względu na wiele pochlebnych recenzji i... niesamowicie się zawiodłam. Jak na ok. 500 stron, autorka nie pokazała się z najlepszej strony. Miała dużo czasu i mojego zaufania, aby zachwycić, czymś zaskoczyć. Ja z niecierpliwością czekałam a tu wielkie nic.
OdpowiedzUsuńFabuła była dla mnie monotonna. I nie wynikało to z ilości punktów kulminacyjnych, tylko z tego, że właściwie były ze sobą średnio powiązane w jakiś logiczny sposób, a poza nimi było tylko rozwodzenie się nad zaletami Evana i infantylne rozterki Emmy typu "iść na randkę z tym czy z innym chłopakiem" i "jak wyrwać się z domu". Pomijam oczywiście fakt maltretowania, bo to już totalna porażka. Mam na myśli głównie samą postać Carol czyli kogoś zupełnie bezosobowego. Nie rozumiałam jej postępowania, ani w ogóle jej istot w kontekście całej powieści, ponieważ nie robiła nic poza uderzeniem od czasu do czasu Emmy.
Odsyłam do mojej recenzji (http://ksiegoteka.blogspot.com/2015/11/42-powod-by-oddychac.html), trochę inne spojrzenie, chociaż szanuję i Twoje. Jak dla mnie, Rebecca Donovan po prostu nie powinna dotykać gatunku literatury pięknej faktu, ale zgadzam się, że do YA i młodzieżówek nadaje się całkiem całkiem.
Pozdrawiam i zapraszam,
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Jeszcze nie czytałam pierwszego tomu, chociaż mam coraz większą ochotę :). Zaintrygowałaś mnie :) /Claudie
OdpowiedzUsuńOczywiście Donovan mam w planach. Jednak przede mną dopiero tom 1 :)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta autorka, a szczególnie seria "Oddechy". Być może niebawem przeczytam :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam tyle dobrych rzeczy na temat tej trylogii, że aż wstyd, iż do tej pory jeszcze jej nie przeczytałam! Będę musiała to jak najszybciej nadrobić.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Skoro polecasz… pomyślę nad tą książką :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że depresyjność aż wychodzi uszami. Nie miałam okazji czytać powieści autorki, ale z chęcią nadrobię, zaczynając od pierwszego tomu :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiestety ja nie mam nic dobrego na temat tej całej serii.. Pierwsza cześć jeszcze była do zniesienia, dalej już nie dałam rady. Bardzo przereklamowana i przesłodzona. Nie zrozumcie mnie źle, szanuję każdą recenzję i zdanie, jednakże moje jest zupełnie odmienne. Cały czas czułam, że wszystko tej książce jest zupełną odwrotnością życia i realności. Jednak spodziewałam się czegoś innego. Może mam serce z kamienia, ale ja jestem zdecydowanie na nie jesli chodzi o serię "oddechy" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPonoć książki tej autorki są genialne, więc z niecierpliwością czekam, aż tom 1 trafi w moje ręce :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
A ja jakoś po prostu nie mam ochoty na tę serię. ;) Może kiedyś... Ale to nic pewnego. ;)
OdpowiedzUsuńCześć :) Jestem u ciebie pierwszy raz ale będę wpadała częściej bo widzę, że opisujesz na prawdę ciekawe książki :) Co do tej trylogii przeczytałam ją już jakiś czas temu i nadal jestem zachwycona i pewnie za jakiś czas sięgnę po nią kolejny raz :) A tymczasem zapraszam do siebie http://ksiazki-moja-miloscia.blogspot.com/ Dopiero zaczynam ale jak to mówią jakoś trzeba zacząć :) Pozdrawiam zwariowana na punkcie książek Aga
OdpowiedzUsuń