Sonea rozpoczyna naukę magii na Uniwersytecie Gildii, jednak nie spodziewa się, że jej pochodzenie tak znacząco wpłynie na kontakty z nowicjuszami - już na samym początku inicjacji kilkoro z nich wyraża negatywną opinię o jej osobie, a nawet otwarcie znieważa w obecności innych magów. Mimo że dziewczyna stara się najbardziej skupiać na nauce i obronie przed swoimi coraz bardziej natarczywymi prześladowcami, tajemnica odkryta przez nią i Administratora Lorlena nie daje jej spokoju - czy Gildia nadal jest miejscem, w którym można odnaleźć spokój? Jak radzić sobie w sytuacji, gdy wiesz, że znajdujesz się w ciągłym niebezpieczeństwie!
Nowicjuszka opowiada nam historię niezwykłą.
Znacie to uczucie, kiedy zakochujecie się w książce wiedząc, że wcale nie jest idealna? Kiedy widzicie jej błędy, wytykacie je palcem i czujecie się poirytowani posunięciami autorki, a jednocześnie tracicie w niej część siebie? Kojarzycie moment, w którym kończycie przygodę z powieścią i w tym samym czasie zdajecie sobie sprawę, jak wiele w Waszym życiu zmieniła?
Jeżeli tak, muszę przyznać, że nareszcie przyszła chwila, bym dołączyła do Waszego grona.
Jeżeli nie, przeczytajcie Trylogię Czarnego Maga. Zapewniam Was, że niejednokrotnie takiego wrażenia doświadczycie.
Zajmujecie się pisaniem recenzji od dłuższego czasu, a może dopiero zaczynacie? Nieważne, jak długo trwa Wasza kariera, tak czy tak z pewnością wiecie jak to jest, gdy nie jesteście w stanie wykrzesać choćby jednego składnego zdania na temat jakiejś pozycji - kojarzycie moment, kiedy wszystkie porównania wypadają blado, górnolotne wyrażenia prezentują się nazbyt przesadnie, a suche fakty za sztywno, nieprofesjonalnie na tle geniuszu opisywanego autora. I właśnie tak się teraz czuję, dzierżąc w ręku kontynuację Trylogii Czarnego Maga i od nowa odczuwając wszystkie targające mną rozszalałe emocje: od obezwładniającego zauroczenia po narastający niepokój, który mimo moich usilnych starań wciąż jeszcze nie opadł, krążąc wokoło i naumyślnie spychając myśli w kierunku ukochanych bohaterów.
Trudi Canavan to niewątpliwie mistrzyni swojego gatunku. Udało jej się podzielić wątki, historie i szczegóły w taki sposób, abyśmy wszystkiego dowiedzieli się nie od razu, ale stopniowo; podnosiła napięcie z każdą chwilą, nie pozwalając nawet na moment sielanki i spokoju ani na jedną myśl, że możemy wreszcie zaczerpnąć tchu (podczas czytania najlepiej wziąć sobie kogoś, kto będzie przypominał nam o oddychaniu!). W Nowicjuszce został wpleciony wątek, na który zawsze patrzę przez pryzmat innych i rzadko naprawdę doceniam - mianowicie, nauka Sonei na Uniwersytecie i jej treningi, aby zostać pełnoprawnym magiem - jednak biorąc pod uwagę rok, w którym została wydana książka ciężko mi ją porównywać do później opublikowanych pozycji. Jednakże będąc właśnie w jego temacie, muszę przyznać, że niezwykle bawiłam się obserwując jak ogromny talent dziewczyny powoli się odkrywa i rozwija, wzbudzając zazdrość swoich rówieśników, podczas gdy Sonea z zimną krwią ignorowała ich i skupiała się jedynie na swojej edukacji. Autorka nie przesładzała, opowiadając nam historię dziewczyny ze slumsów, która trafia pośród wysoko urodzonych nowicjuszy i bardzo doceniam jej chłodne podejście do jej traktowania - choć serce momentami krajało mi się na drobne kawałki, właśnie w tych ciężkich chwilach łatwiej było mi się związać z samą postacią Sonei.
Jestem pod ogromnym wrażeniem wykreowania bohaterów, którzy chwycili mnie za serce od momentu, kiedy po raz pierwszy się pojawili - w tym tomie spotykamy ich o wiele więcej, a pomimo wielu punktów widzenia żaden z nich nie wygląda na zaniedbanego pod względem charakteru. Każdy z nich posiada wiele wad i zalet, po których niesamowicie łatwo ich rozpoznać i to pokazuje, że nikt nie jest idealny; Canavan nie starała się na siłę kreować postaci idealnych, którzy z pewnością nie wzbudziliby tyle mojej sympatii, co teraz. Może i mam przedziwne upodobania, ale jestem silnie zauroczona Reginem, czyli głównym oprawcą Sonei - poznajemy jego postać przez tyle czasu, że sama czuję ile autorka musiała poświęcić, by stworzyć osobę tak skomplikowaną i złożoną. Jeżeli zaś chodzi o naszą młodą nowicjuszkę, to na szczęście zachowała wszystkie te cechy, które doceniałam w niej podczas lektury pierwszego tomu i mam szczerą nadzieję, że tak pozostanie; ciężko byłoby pożegnać się z tak cudowną bohaterką.
Jednak nie poprzestajmy na samych zachwytach, ponieważ muszę odrobinę ponarzekać na styl pisania autorki - tak jak w poprzednim tomie nie spodobał mi się wstęp do historii Sonei, tak tutaj opowieść Dannyla często mnie nudziła i wręcz zmuszała do pomijania niektórych opisów i fragmentów starodawnych ksiąg. Aczkolwiek nie jest to rzecz, którą jakoś szczególnie neguję - myślę, że wielu z Was historia Ambasadora przypadnie do gustu.
Słowem podsumowania, naprawdę polecam Wam lekturę całej trylogii - sama jestem w trakcie czytania ostatniego tomu i łzy same cisną się do oczu na myśl, że niedługo przyjdzie czas pożegnania. Mam nadzieję, że Wasza przygoda z nią będzie równie emocjonalna, co moja!
Ocena - 8/10
Zdjęcie pochodzi ze strony empik.com
Świetna recenzja moja droga! Tego jeszcze nie czytałam i nie wiem czy po nią sięgnę, ale cieszę się, że ci się podobała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na mój nowy tag!
Pozdrawiam, Kasia z bloga ksiazkowepotworki.blogspot.com
P.S.Obserwuję i czekam na więcej!
:D widać że książka wywarła na tobie dużo emocji. Bardzo chciałam przeczytać książki tej autorki, ale nigdy nie wiedziałam za co się wziąć. Teraz już wiem i coś czuje że przy następnej wizycie w bibliotece wyjde z conajmniej jedną Trudi Canavan.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Polecano mi to kiedyś, ale jakoś nie mogłam się przekonać. Może za jakiś czas przeczytam
OdpowiedzUsuńTrylogię Czarnego Maga czytałam tak dawno, że nie pamiętam błędów, ale do dzisiaj jest to jedna z moich ulubionych serii, a na myśl o ostatnim tomie nadal się wzruszam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
GeekBooks
Przyznam szczerze, że nie miałam tej książki w planach. Po Twojej opinii widzę jednak, że może warto ją przeczytać, pomimo wszelkich wad :)
OdpowiedzUsuńTak jak po zakończeniu Gildii magów miałam wątpliwości co do kontynuacji, tak właśnie Nowicjuszka totalnie przekonała mnie do tej historii. Była bardziej dynamiczna i trudno się było oderwać. A finalny tom, to już istna huśtawka i bomba w jednym!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Czytałam całą serię kilka lat temu, i pokochałam ją tak samo jak ty :) To jedna z moich ulubionych i bardzo bym chciała przeczytać ją niedługo raz jeszcze, bo wiele szczegółów zdążyło zatrzeć się już w mojej pamięci :) Pozdrawiam! /Klaudia
OdpowiedzUsuńCałą serię czytałam już kilkanaście razy i chociaż to trzeci tom lubię najbardziej to do drugiego wracam równie często. Doskonale rozumiem twoje uczucia związane z tą książką - również dostrzegam jej wady, ale historie uwielbiam i mimo, że dla wielu będzie to "bluźnierstwo" to ja zawsze powtarzam, że to najlepsza fantastyka jaką czytałam :)
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam tytuł twojej recenzji od razu powiedziałam o niej swojemu chłopakowi. Wielokrotnie polecał mi Trudi Canavan :). Teraz dowiedziałam się o niej trochę więcej.
OdpowiedzUsuńOj, zgadzam się, niektóre książki potrafią nieźle namieszać. Z reguły wiem, że o wiele łatwiej pisze się o tych książkach, które są po prostu złe, gorzej z takimi, którym niewiele można zarzucić :D.
Lubię chłodne postacie. Bardzo. Tym bardziej lekturka w końcu ląduje w mojej liście "must have" :).
Pozdrawiam.
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
czytam teraz Wielkiego Mistrza. jestem fanką Canavan :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki w tym stylu i na pewno kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńpomiedzy-wersami.blogspot.com
+Obserwuję :*
Rozumiem to co czujesz, ja mam tak z serią Olimpijscy Herosi Ricka
OdpowiedzUsuńRiordana :) jednakże co do samej książki to mamy skrajnie różne opinie. Ja osobiście nie cierpię Nowicjuszki i ogłosiłam ją najgorszą książka jaką przeczytałam w 2015 roku. Strasznie się przy niej nudziłam, a skończyłam ją tylko dlatego, że szkoda mi było wydanych pieniędzy (co prawda było to coś ok. 13 zł, bo mam wydanie kieszonkowe, ale jednak). Cała trylogia Czarnego Maga stoi u mnie na półce, a ja nie mam pojęcia co z nią zrobić, ponieważ nie mam ochoty zabierać się za tom 3, a tak pozbywać się nie przeczytanej książki? W każdym razie ja mam do tej serii negatywne odczucia. Gildia magów była spoko, dałam jej 7/10, ale ten tom to była dla mnie masakra:( Cóż, są różne gusta :)
Pozdrawiam!
www.lekturia.blogspot.com
Zaciekawiłaś mnie tą serią. Poszukam jej :)
OdpowiedzUsuńMimo, iż nie czytuję fantastyki Twoja recenzja coś we mnie poruszyła i chyba zapragnęłam małej odmiany. Nie określę w tym momencie czy sięgnę po którąś z pozycji Canavan, ale imponujący jest sam fakt, że pragnę sięgnąć po gatunek, którego fenomen przez długi czas był dla mnie niezrozumiały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com
Kiedyś dostałam na mikołajki "Misję Ambasadora" Trudi Canavan. Wielokrotnie próbowałam się za to zabrać i jeszcze ani razu nie udało mi się dotrwać do końca. Dzięki Tobie widzę, że serię "Trylogia Zdrajcy" poprzedza "Trylogia Czarnego Maga" i być może dlatego tak okropne mi się to czytało, bo zaczynałam tak jakby od środka. Dam jeszcze jedną szansę tej serii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marika
<a href="http://mysli-papierowe.blogspot.com>Papierowe Myśli</a>
Raczej nie przepadam za magami. Jedynym wyjątkiem jest oczywiście seria Harry Potter. :D Mimo wszystko po twojej recenzji aż mam ochotę sięgnąć po tę trylogię. Mam nadzieję, że jest u mnie w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie jednak :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka Ci się podobała, jednak ze mną jest inaczej. Nie porwała mnie pierwsza część do jakiegoś wielkiego stopnia. Po prostu mnie nudziła. Chyba nie lubię klimatów magów w płaszczach i nauk z ksiąg (jednak Harry Potter to coś innego) Jeszcze raz super recenzja! :)
Pozdrawiam!
http://loony-blog.blogspot.com/
Jestem bardzo uprzedzona co do książek, w których pojawiają się magowie, szkolenie itd., gdyż po lekturze "Czarnoksiężnika z Archipelagu" po prostu nie cierpię tego typu powieści-zraziłam się do nich i raczej na razie wolę nie ryzykować. Recenzja bardzo przyjemna-świetnie się czyta, bardzo ciekawie opowiadasz o książkach. Będę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam ;) :*
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego i złego o Canavan muszę przyznać, że jeszcze nie miałam okazji sprawdzić na własnej skórze, jakie są jej powieści, myślę, że w niedalekiej przyszłości muszę się przekonać.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja! Bardzo miło się czyta :D
OdpowiedzUsuńTrylogia Czarnego Maga już za mną, jestem nią zachwycona :D
Pozdrawiam, Ami
Bardzo przyjemna recenzja, która mimo iż tego tytułu nie znam, zachęciła mnie do sięgnięcia po niego. Lubię takie klimaty, świat magii, coś nierealnego, więc jestem przekonana, że książka oraz cała trylogia przypadłyby mi do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ tego co kojarzę to ta książka była kiedyś w biedronce ale po przeczytaniu wtedy opisu stwierdziłam, że to nie moje klimaty. Mimo, że recenzja zachwalająca to nadal nie mam na nią ochoty eh
OdpowiedzUsuńonlybooks-jdb.blogspot.com
Taak, uwielbiam tą książkę, uwielbiam tą autorkę i uwielbiam tą trylogię! Sama również zdaję sobie sprawę z tego, że "Nowicjuszka" nie była ideałem. Chwilami widać było błędy i niedociągnięcia, ale... wcale mi one nie przeszkadzały! Zakochałam się w historii Sonei i z chęcią bym teraz do niej wróciła. Może nadarzy się taka okazja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Jesscze nie słyszałam o tej książce, ale przyznam, że mnie zainteresowałaś :D
OdpowiedzUsuńRównież nie miałam przyjemności zapoznania się z tą książką, jednak wiem, że istnieją takie książki, które wciągają czytelnika w swój świat w całości, pochłaniają go po końcówki włosów. Recenzja świetnie napisana i w sedno. Myślę, że jeśli przyjdzie mi nastrój na fantastykę to się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetna recenzja ;) Znam ten ból kiedy jakaś książka tak mocno namieszała Ci w głowie, że zdania nie chcą się ułożyć w logiczną całość! Tobie jednak wyszło to naprawdę wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie nabieram coraz większej ochoty na twórczość Trudi Canavan, a przecież chyba wypadałoby najpierw przeczytać swoje książki, zanim się pójdzie do biblioteki ;-; Postaram się jak najszybciej przeczytać coś tej autorki, żeby przekonać się, czy mi jej proza spodoba się jak Tobie ;)
Pozdrawiam
Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący
"Nowicjuszka" podobała mi się jeszcze bardziej niż "Gildia magów", a i historia Ambasadora Dannyla (nie wiem czy w tym tomie już czy w następnym, ale też Tayenda - urocza z nich parka) przypadła mi do gustu. Regina znienawidziłam, matko, jak można go lubić! D: I mimo że nie pałałam nadmierną sympatią do głównej bohaterki, jej oprawcę po prostu strasznie znielubiłam.
OdpowiedzUsuńOsobiście nigdy nie byłam fanką takiej fantastyki (ogólnie lubię Pottera, choć cała reszta to chyba nie dla mnie), ale ten rok jest dla mnie przełomowy i staram się sięgać po gatunki, po które rok temu bym nie sięgnęła. Czy sięgnę po ta pozycje? Może, ale na pewno twoja recenzja bardziej mnie do tego pchnęła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko <3
https://myszkarecenzuje.blogspot.com
Tyle razy miałam ją w rękach, a nigdy nie kupiłam. Może następnym razem będzie inaczej. :)
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie znam ten moment, kiedy nie potrafię napisać nic sensownego o książce, która wywołała we mnie wiele emocji :D
OdpowiedzUsuńTej trylogii jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar po nią sięgnąć. Myślę, że mi również może się spodobać tak bardzo jak Tobie ;)
Najpierw zajmę się pierwszym tomem.
OdpowiedzUsuńW Trudi intryguje mnie dosłownie wszystko... Dlatego jak najszybciej złapię Trylogię Czarnego Maga!
Świetna recenzja, nie czytałam jedynie opisu, bo spoilery nie są moim życiem, hahaha :D
Pozdrawiam Cię gorąco,
Isabelle West
Z książkami przy kawie