źródło: www.empik.com |
Tytuł oryginalny: Requiem
Autor: Lauren Oliver
Ilość stron: 392
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Ocena: 10/10
RECENZJA ZAWIERA SPOILERY JEDYNIE W OPISIE!
Hana Tate, poddana remedium i sparowana z przyszłym burmistrzem Portland, Fredem Hargrovem, przygotowuje się do swojego ślubu. Po wyleczeniu czuje się o wiele lepiej, stara się dostrzegać błędy przeszłości i zacząć żyć na nowo, zapominając o Lenie, Aleksie i niechlubnej przeszłości. Jednak niedługo ma dojść do spotkania byłych przyjaciółek...
Grupy Odmieńców nie znają dnia ani godziny, kiedy zostaną przyłapani przez porządkowych. Dotąd opuszczona Głusza teraz staje się jednym z niebezpieczniejszych miejsc, a wielka wojna zbliża się wielkimi krokami...
Tej recenzji nie byłam w stanie pisać 'na świeżo' po przeczytaniu książki: zbyt wiele
kłębiących się w mojej głowie emocji wciąż sprawiało, że zaczynałam pisać zupełnie o czym innym, niż powinnam, nie mogłam dopuścić do siebie informacji, że moja przygoda z Leną, Aleksem i Julianem skończyła się i już nigdy nie poznam dalszych losów tej naprawdę wspaniałej trójki bohaterów. Mimo woli wciąż układałam plany kolejnych wydarzeń, łudziłam się, że tak naprawdę jest jeszcze czwarta, nieprzetłumaczona dotąd część, wyjaśnienie wszystkich wątków, które mnie ciekawią, pokazanie życia w Portland od innej strony... ale po czasie zrozumiałam, że tyle, ile dostałam w "Requiem" wystarczy mi na tyle, by dopisać tę trylogię do listy moich ulubionych.
Osobom, które tę książkę przeczytały, nie muszę tłumaczyć tych wszystkich niesamowitych, zapierających dech w piersiach wydarzeń, jakie poznałam, zagłębiając się w lekturę ostatniej części cudownej trylogii "Delirium" autorstwa Lauren Oliver. A Ci, którzy nie mieli okazji jeszcze po nią sięgnąć: nawet nie wiecie, jak bardzo się powstrzymuję, by nie opowiedzieć Wam wszystkiego, co się tam działo, żebyście dowiedzieli się, jak cudowną powieść można stworzyć, wcale nie używając zbytnio górnolotnych wyrażeń ani wysublimowanych słów. W swoim życiu spotkałam naprawdę niewiele książek napisanych z tak ogromną pasją, którym praktycznie nie mam nic do
zarzucenia: są idealne w każdym, nawet najmniejszym calu, w każdym akapicie, rozdziale czy nawet zdaniu. Lauren Oliver, opisując niebezpieczną Głuszę i ogarnięte strachem przed delirią Portland używała bardzo prostych wyrazów, aczkolwiek użytych w naprawdę magiczny sposób. Czarując słowami, natychmiastowo wciągała nas w wir wydarzeń, właśnie przez nią odnosiliśmy wrażenie, że przeżywamy wszystko razem z bohaterami, wszystkie ich zwycięstwa i porażki odbijały się na naszej własnej skórze. Za to uczucie chyba najbardziej pokochałam tę trylogię, przez nie na pewno zapamiętam ją na dłużej.
Złożyło się tak, że dwie ostatnie części "Delirium" czytałam jedna po drugiej - tego samego dnia, kiedy skończyłam przygodę z "Pandemonium", w moje łapki wpadło "Requiem", którego natychmiastowej lektury po prostu nie mogłam sobie odmówić. Osobiście, na początku odrobinę brakowało mi bezpośredniego wyjaśnienia końcówki drugiej części, które wydało mi się tak kontrowersyjne i zmuszające do refleksji, że od jej skończenia nie mogłam się doczekać, jak pani Oliver zamierza je rozwinąć. Niestety, nie doczekałam się, ale... jestem usatysfakcjonowana tym, co dostałam.
Bohaterowie, za którymi w ciągu naprawdę krótkiego odstępu czasu zdążyłam już się stęsknić, naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyli. Myślałam, że po pojawieniu się pewnego bohatera zdążę znielubić Juliana, ale jest wręcz przeciwnie - cały czas kibicowałam mu w jego poczynaniach i mimo mieszanych, w większości negatywnych opinii innych, ja nadal uważam go za bardzo oryginalną i ciekawą postać, ważną nie tylko dla rebelii przeciw rządowi, ale dla Głuszy i jego mieszkańców. Kiedy tylko pojawiał się w którymś z wydarzeń, automatycznie się uśmiechałam i pozwalałam ponieść ekscytującej akcji, bez krzty jakiegoś wielkiego zirytowania czy zdenerwowania. Tak samo Lena, czyli postać, o której zdziecinnienie bałam się chyba najbardziej - no bo co może być bardziej dołujące niż infantylność głównej bohaterki?! - ale, na szczęście, nadal pozostała dziewczyną, jaką ją zapamiętałam, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, silna, odważna i zdecydowana.
Mimo wszystko, ciężko mi tutaj nie wspomnieć o zakończeniu - może to dlatego, że wiele osób pisało mi w komentarzach pod poprzednim postem, że długo jeszcze go nie zapomnę? Rzeczywiście, na pewno zajmie szczególne miejsce w moim sercu, ale... no, nie chcę spoilerować, więc pozwólcie, że nie będę kontynuować tego tematu.
Reasumując, z dumą dopisuję tę trylogię do grona moich ulubionych i serdecznie polecam ją wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji po nią sięgnąć. Czasami mam wrażenie, jakby książki pani Oliver kompletnie obeszły się bez echa - dlatego mam nadzieję, że wiele osób naprawi swój błąd i wreszcie po nią sięgnie.
Tak samo jak Ty, zabrałam się za Requiem zaraz po Pandemonium i oczekiwała jak najszybszego rozwinięcia tejże końcówki. Z niecierpliwością wyczekiwałam momentów, w których pojawi się ta osoba i nastąpi jakaś coś między pewnymi bohaterami :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Jak na razie całą serię mam dopiero w planach ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/p/konkursy.html?m=0
Mnie książka baaardzo przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńChociaż nie spodobało mi się zakończenie. Zbyt otwarte :)
Ale to jedna z moich ulubionych serii!!
Zakończenie mnie po prostu robiło :( Jednak dobrze, że jest otwarte ponieważ chyba ta część bez niego nie podobała mi się tak bardzo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Muszę w końcu przeczytać ta trylogię :)
OdpowiedzUsuńJa trylogii nie mam w planach, ale życzyłabym ci 4 części, bo wiem, jak to jest sie rozstawać z ulubionymi bohaterami :(
OdpowiedzUsuńJa jestem po lekturze tylko pierwszego tomu, choć mam całość na półce... Będę musiała w końcu się skusić ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zabieram się za szukanie tych książek w takim razie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Uwielbiam książki które pozostawiają po sobie tyle emocji. U mnie tak było z Wierną.
OdpowiedzUsuńMusze w końcu przeczytać tę trylogie.
Pozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Ta okładka jest przerażająca haha! Powiem szczerze, że na półce w księgarni nie zwróciłabym na nią uwagi...
OdpowiedzUsuńhttp://kultusarnie.blogspot.com/
Och, przestań mnie tak zachęcać, nie mam już pieniędzy na nowe książki! :)
OdpowiedzUsuńWeronika z lubieduzoczytac.blogspot.com
E... Wyświetla mi się tekst, że mój komentarz został opublikowany - jeżeli rzeczywiście coś tam mojego Ci się pojawi wyżej, to usuń, nie mam pojęcia, co to może być.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie ten tom rozczarował, ale serię dalej uważam za świetną i jest wśród moich ulubionych. To zakończenie początkowo mnie drażniło, ale w sumie takie otwarte pasuje do serii. Zastanawiam się tylko, czy sięgnąć po opowiadania do serii, czy nie. Podobno wyjaśniają trochę niejasności, ale czy warto je sobie wyjaśniać...
Pozdrawiam,
Aleksandra
Trylogia jest zdecydowanie świetna. Uwielbiam wszystkie trzy tomy :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory pamiętam swoje niedowierzanie po skończeniu tego tomu. ;-; Jak ja nie lubię niedokończonych wątków... ja muszę mieć wszystko powiedziane od A do Z. ;-; Ech. Dobrze, że nie przepadam za tą serią, przynajmniej aż tak bardzo nie ubolewam nad tym zakończeniem. :P
OdpowiedzUsuńTroszeczkę mnie na bloggerze nie było, wchodzę, a Ty, która mi pisałaś że się tak rozwinęłam teraz mnie przegoniłaś haha. Co prawda ja na razie zrobiłam sobie przerwe, ale to mniej ważne. Co do książki to zaczęłam czytać pierwszą część ale jakoś mi ona nie podeszła. Powinnam była dać jej szanse, no ale cóż...
OdpowiedzUsuńBędę powtarzać to zdanie do cholernej śmierci - uwielbiam całą trylogię, nienawidzę końcówki. Czy pani Oliver przypadkiem nie zapomniała o paru rozdziałach? Ogólnie nie przepadam za otwartymi zakończeniami, zdecydowanie wolę wiedzieć co się stało z bohaterami ;).
OdpowiedzUsuńMoja siostra kolekcjonuje sobie tę serię, więc z całą pewnością zajrzę jej pod okładkę prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńMiałam wrócić i wróciłam. Mam nadzieję, że choć troszkę pamiętasz mój wymagający komentarz spod "Pandemonium". Teraz troszkę powiem o tym tomie. Był naprawdę dobry i kocham go jak i całą trylogię, ale troszkę chyba się zawiodłam. Po pierwsze zacznę od tego, że troszkę brakowało mi tu relacji Lena-Aleks, ale to taka drobnostka. Plusem natomiast był podział rozdziałów na Lenę i Hanę, choć początkowo nie byłam tym zachwycona. Dużym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że to Hanna stoi za wydaniem Leny i to był cios prosto w serce, właściwie przez całą książkę wątek przyjaźni dziewczyn cisnął mi łzy do oczu, ale gdy Lauren ujawniła tę wielką tajemnicę, to rozbiła mnie do reszty. A ty co o tym sądzisz? Nie do koca odpowiadało mi samo zakończenie, to jak pożegnaliśmy Hanę, która tak po prostu się zmyła, ani to jak zakończył się tak wyczekiwany przeze mnie finał trójkąta Leny, Aleksa i Juliana. Znaczy od początku byłam za Aleksem i tu pod tym względem się cieszę, ale samo zakończenie, nie usatysfakcjonowało mnie. Nie mam nic do otwartych zakończeń, ale Lauren zostawiła zbyt wiele niedopowiedzeń i ogólnie nie zadbała o nie tak, jak w poprzednich tomach. Bardzo mało było o tym co Aleks przeżył w Kryptach, czy o mate Leny, być może jest troszkę o tym w opowiadaniach do trylogii, ale ich jeszcze nie czytałam. Podsumowując uważam, że to najsłabsza część trylogii, ale wciąż przeze mnie kochana, przez co mam mieszane uczucia :)
OdpowiedzUsuńJasne, że pamiętam Twój komentarz, więc cieszę się, że i przy tym poście pozostawiłaś swoje zdanie.
UsuńJeśli chodzi o moje zdanie w stosunku do Hany, to naprawdę zraniło mnie to, co zrobiła. Wiedziałam, że w pewnej chwili w pierwszej części ich przyjaźń - to kiedy dziewczyna zaczęła chodzić na nielegalne przyjęcia, a Lena odmawiała - troszeczkę zmieniła swój bieg, ale po tym, jak się pogodziły, na pewno nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy. Uważam, że ta książka wspaniale pokazuje, do czego potrafi doprowadzić zazdrość, nawet jeśli chodzi o relacje pomiędzy najlepszymi przyjaciółkami. :)
Pozdrawiam!
Widzę, że wciąż jesteś zachwycona tą serią :D! Na pewno po nie kiedyś sięgnę :). No ale wiesz, najpierw powinnam chyba wygrać w totka i obkupić się we wszystkie te książki, które chcę przeczytać ;D.
OdpowiedzUsuńAle po twoich recenzjach będę mieć "Delirium" na liście priorytetów ^^. Jeśli książka wciąga i przeżywamy wszystko razem z bohaterami, to już ma duże szanse na przyjemną lekturę ^^.
Uh, tak, nie ma nic gorszego od infantylnej bohaterki :P. A nie, czekaj, jest. Infantylna bohaterka, która ma dwóch pupilków i dylematy, którego kocha bardziej. -.-
City of Dreaming Books