Laia to biedna scholarska dziewczyna, od śmierci swoich rodziców mieszkająca wraz z dziadkami i bratem. Pewnego dnia traci wszystko - rozwścieczona Maska pozbawia ją dotychczasowego życia, zmuszając siedemnastolatkę do odnalezienia w sobie resztek odwagi. Akademia Czarnego Klifu, surowa komendantka i droga do wolności - i jeszcze Elias. Elias, który mimo tego, że jest Maską, okazuje jej niespodziewaną łaskę i współczucie. A to powinno być do niego niepodobne.
Za co kocha się książki? Za oryginalność. Za świat przedstawiony. Za niesamowitą historię, za zwroty akcji w fabule, a czasami tylko za nazwisko ulubionego autora na okładce. Można pokochać powieść za dosłownie wszystko.
I czasami natrafiamy też na takie historie, które kochamy mimo tego, jak bardzo niedoskonałe są. Takie, w których jeden malutki szczegół wywołuje u nas niepowstrzymaną chęć podzielenia się jej wspaniałością ze wszystkimi dookoła. Właśnie taka jest Ember in the Ashes. I właśnie z tego powodu teraz tutaj jestem.
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki mówiła niewiele ponad to, że rozpaczliwie pragnęłam więcej. Następnie, po ochłonięciu i wypiciu czterech szklanek zimnej wody na uspokojenie, stwierdziłam, że wręcz namacalnie obawiam się dalszej części tej historii i złym pomysłem byłoby wystawianie moich słabych nerwów na tak nieprzewidywalną próbę. Lecz gdy data premiery drugiego tomu za granicą ukłuła mnie w oczy swą bolesną odległością od dnia dzisiejszego, bez wahania podeszłam do kalendarza i zaznaczyłam w nim ten dzień krzykliwym, czerwonym kolorem. Dzień, w którym serce zabije mi szybciej, oddech przyspieszy, a oczy ponownie rozgorzeją szalejącymi iskierkami. Dzień, kiedy poczuję się tak, jakbym po raz pierwszy czytała Imperium ognia. Dzień, w którym wszystko to, co niewyjaśnione, wreszcie ujrzy światło dzienne.
Tak, Ember in the Ashes to książka tak bardzo niesamowita.
I kwiecień, i początek maja obfitował w książki dobre. Ba, nie dobre - wspaniałe. Sypały się dziesiątki, dziewiątki, ochy, achy, zachwyty i serduszka, a cukier skrzył się kilogramami w każdej napisanej przeze mnie recenzji. I przez większą ilość czasu, od kiedy moja znajoma zaproponowała mi pożyczenie Imperium ognia, byłam pewna, że tym razem czas przerwać dobrą passę i porządnie skrytykować książkę, którą, nie ukrywajmy, pokochał cały świat. Początek przecież wydał się nudny i mdły, Laia... cóż, okazała się jedną z tych bohaterek, których już mam powyżej uszu, Elias to trochę zbyt rozkapryszony i idealny bachor, który chce uciec przeznaczeniu - czyli nic ciekawego, nie wspominając już nawet o tym, że bez trudu domyśliłam się przebiegu kilku pierwszych wydarzeń. Dobrze, przepraszam. Przepraszam, że zaraz po dostrzeżeniu, jak brutalna i jednocześnie wzruszająca jest ta powieść, nie postanowiłam wysłać do Saby Tahir listu z długim wytłumaczeniem, jak w ogóle mogłam tak pomyśleć. Bo ta autorka to zdecydowanie mistrzyni, która słowami czyni magię.
Klimat tej powieści jest wręcz namacalny. Kiedy bohaterowie odczuwają złość, my również kipimy z gniewu, kiedy boją się, my niepokoimy się o ich losy. Jesteśmy z nimi tak emocjonalnie związani, że zanim dojdziemy do końca powieści, myślimy tak samo jak nasze ulubione postacie; podejmujemy identyczne decyzje, w chwilach zagrożenia przygotowujemy się na najgorsze, choć do prawdziwego niebezpieczeństwa naprawdę nam daleko. Powieść ta jest brutalna, krwawa i odrobinę przerażająca, a jednocześnie przedstawia wszystkie wartości, jakich powinniśmy się trzymać - przekazuje, jak ważna jest przyjaźń w świecie i realiach, w których powinna już dawno zaniknąć. Sabaa Tahir opowiada nam historię dziewczyny, która traci wszystko i chłopaka, który to wszystko dopiero zaczyna odbudowywać: oboje marzą o lepszej przyszłości, o możliwości rozpoczęcia nowego życia w innych miejscach, niż rzucił ich los.
Laia to Scholarka, której złowieszcze Maski zabrały rodzinę - najpierw rodziców i starszą siostrę, potem dziadków i ukochanego brata Darina. Przyzwyczajona do ograniczonych wygód, jakie oferowała jej wioska, do rodzinnego ciepła, jakiego doświadczała od najmłodszych lat, nie jest obyta z ciężką sztuką przeżycia, której musi się nauczyć, by przetrwać. Z biegiem opowieści obserwujemy, jak dziewczyna staje się osobą zgoła inną, niż na początku - bardziej odważną, zdolną do wszystkiego, by uratować tych, na których jej zależy. Już podczas pierwszych przygód wykazuje się ogromną brawurą i zaciętością, choć warunki prawie uniemożliwiły jej dążenie do wcześniej wyznaczonych celów.
Natomiast Elias kończy naukę w brutalnej szkole dla Masek, Akademii Czarnego Klifu. Mimo że należy do jednych z najbardziej zdolnych uczniów w całej szkole, a jego wyników w walce nie można nazwać najgorszymi, chłopak czuje, że nie pasuje do tego miejsca. Nie widzi siebie w roli mordercy, odbierającego życie każdemu, kto tylko przekroczy wąską barierę pomiędzy łamaniem prawa, a jego naginaniem. Oboje doskonale się uzupełniają - Laia pomaga chłopakowi w odzyskaniu własnej duszy, którą, by nie wzbudzać podejrzeń, musiał puścić w niepamięć, za to Elias broni ją przed swoją psychopatyczną matką.
Czy polecam tę książkę? Nie, nie polecam, wręcz zmuszam Was do jej przeczytania. Przygotujcie się na niebezpieczny rollercoaster emocji; na przeżycia, których dawno nie zapomnicie.
Ocena - 9/10
Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl
Czytałam i kocham! Z niecierpliwością czekam na kontynuację! To jedna z książek, które zapadają w pamięć, wyróżniając się niesamowitym światem i akcją. Choć przyznam szczerze, zabrakło mi tu trochę Eliasa, niby był, a jednak nie poznałam go tak dobrze, jakbym chciała. ;-; Mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie go więcej i więcej! Osobiście bardziej podoba mi się te sławne wydanie za granicą, gdzie była mapka i całość była w twardej oprawie, chętnie zakupiłabym tę książkę po angielsku, choćby dla okładki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ^-^
http://natalie-and-books.blogspot.com/
Mnie "Imperium ognia" aż tak nie zachwyciło, chociaż jest to naprawdę porządnie napisany kawałek fantastyki. Uwielbiam świat, jaki stworzyła Sabaa Tahir, ale zaledwie go liznęliśmy, jest jeszcze mnóstwo do odkrycia. "Imperium ognia" to tylko przedsmak tego, co autorka może nam zaprezentować w drugiej części i już nie mogę się doczekać, bo myślę, że kolejny tom może nas wszystkich zaskoczyć i zwalić z nóg.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Uwielbiam książki o takiej tematyce! Imperium ognia jest już na mojej liście "do przeczytania" od dłuższego czasu, ale najpierw musiałam sięgnąć po lekturę szkolną... Mam kaca po "Szklanym mieczu", więc mam nadzieję, że ta pozycja trochę go załagodzi. Bardzo ciekawa recenzja, a Twoja ocena tylko jeszcze bardziej zachęciła mnie to przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńChciałabym również nominować Cię do tagu ===> http://zksiazkawkieszeni.blogspot.com/2016/05/tea-book-tag.html
Pozdrawiam serdecznie!
,,Ember in the Ashes" kilkakrotnie rzucało mi się w oczy, jednak nigdy mnie nie zainteresowało. Sam opis i okładka raczej upewniały mnie, że to nie moja bajka. Teraz widzę jednak, że źle sądziłam. Z pewnością sięgnę po tą książkę, by sprawdzić, czy mnie również wciągnie w swój świat i rozkocha tak, jak Ciebie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne posty :*
Julka z julyinthebookland.blogspot.com
Książka jest niezwykle klimatyczna i czytanie jej sprawiło mi wielką przyjemność :)
OdpowiedzUsuńSą osoby, które kochają tę książkę albo nienawidzą. Jednak Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do przeczytania tej książki. Szczególnie podobało mi się zdanie, w którym napisałaś, że są książki, które kochamy mimo tego, że nie są doskonałe.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Słyszałam juz kiła razy o tej książce i były to tylko pozytywne opinie. Muszę sie za nią zabrać !😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://fanofbooks7.blogspot.com
Niestety póki co nie znam tej serii ale chętnie bym ją poznała :) Szkoda tylko,że czasu mało ;/
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tą książką - chyba nie ma słów, które oddałby to, jak bardzo ją uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńHm.. Nie raz już natknęłam się na tą książkę i recenzje na ten temat. Na razie mam mieszane uczucia, czy warto, ale może kiedyś się skuszę i przeczytam :D
OdpowiedzUsuńTa książka jest cudowna! Bohaterowie są barwni, akcja pędzi jak szalona i styl pisania przyjemny. Nic tylko się zachwycać!
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Jedna z moich ulubionych książek, niesamowita! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Doskonale znam to uczucie, gdy książka choć niedoskonała i tak rozkochuje nas w sobie. Doświadczyłam tego przy lekturze "Czy wspominałam, że cię kocham" i choć nadal wszyscy mi się pytają, co takiego w tej książce widzę, ja nie umiem jej skrytykować, bo naprawdę ją pokochałam :) Tak bardzo zachwycasz się "Imperium ognia", że nie sposób nie zwrócić na tę książkę uwagi, już jakiś czas temu miałam ją na oku, ale potem jakoś pojawiły się inne tytuły i o niej zapomniałam. Teraz z pewnością wielkimi literami zapiszę sobie ten tytuł w moim zeszycie. Choć nie przepadam za fantastyką, to czasem lubię się w tym kierunku przełamać i to będzie chyba jeden z tych wyjątków :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowyŚwiat
Przyznam, że tylko rzuciłam okiem na co drugie zdanie, bo właśnie zaczęłam czytać, ale zdecydowanie zachęca mnie taka wysoka ocena :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo uwielbiam tę książkę!! Jest niesamowita pod każdym względem i jestem nią kompletnie oczarowana! Tak bardzo chciałabym poznać już dalszy ciąg tej historii, bo moment zakończenia tomu pierwszego jest naprawdę frustrujący z perspektywy czytelnika!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
Mam w planach tę pozycję, jestem nią zainteresowana bardzo :D I lubię, gdy przy lekturze towarzyszą mi emocje ^_^
OdpowiedzUsuńCzytałam i jak najbardziej zgadzam się z Twoją opinią. [Imperium ognia] jest po prostu boską, ba, cudowną książkę, która powinna być obowiązkową pozycją dla każdego czytelnika! I te opisy, tak bardzo cieszące umysł... <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Królik z http://bluszczowe-recenzje.blogspot.com/
Słyszałam o tej książce mnóstwo dobrych komentarzy, ale nie spodziewałam się, że będzie ona tak wspaniała! Z czytaniem jednak trochę zaczekam, ponieważ moje serduszko nie da rady czekać tyle czasu na następną część :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jessie
https://lifting-pages.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że ta książka tak ci się spodobała! Sama ją uwielbiam i również ubolewam, że premiera tak daleko :( No cóż... mam nadzieję, że kontynuacja będzie warta czekania. W przeciwieństwie do ciebie Imperium podbiło mnie już od pierwszych stron - a czym dalej, tym byłam pod coraz większym wrażeniem. Podział narracji wyszedł genialnie, bo i Laia, jak i Elias mieli wiele ciekawego do powiedzenia. Mam ogromną ochotę odświeżyć sobie tę powieść, choć wcale AŻ tyle czasu nie minęło odkąd ją przeczytałam. A ten wielki, czerwony krzyżyk w kalendarzu, to świetny pomysł :D
OdpowiedzUsuńTak strasznie chcę ją mieć *.* Wszędzie te pozytywne recenzje, pełne emocji i w ogóle wszystkiego... Do tego dochodzi jeszcze twoja... A ja nadal jej nie mam! Muszę chyba sporządzić listę książek na dzień dziecka :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com