Każda nastolatka byłaby zachwycona, gdyby ojciec postanowił wysłać ją na rok do Paryża - ojczyzny filmu i mody. Siedemnastoletnia Anna woli jednak mieszkać w Atlancie, tam, gdzie jest jej liceum i przyjaciele - dopóki nie pozna Etienne'a St. Claira, chłopaka, który pomoże jej odnaleźć się w nowym otoczeniu. Jak skończy się pobyt dziewczyny w najbardziej romantycznym mieście świata?
Uwielbiam podróże. Kocham mieć możliwość poznawania nowych miejsc i kultur, doświadczania życia innych ludzi nie tylko za pośrednictwem filmów i programów telewizyjnych, ale także na własnej skórze. Zabytki, które dotąd widzi się jedynie na zdjęciach w przewodnikach turystycznych, miasteczka, których plany przez tak wiele czasu śledzi się, szukając miejsc do zorganizowania wycieczek i język, czasami znany z kilkunastu rozmówek turystycznych, kupionych "przezornie" na wypadek każdej sytuacji - wszystko to jest na wyciągnięcie naszej ręki, jeśli tylko wykonamy krok naprzód i postanowimy wyruszyć na wyprawę do miejsca, o którym marzymy. Także Paryż znajduje się na długiej liście znanych miast, w których w przyszłości muszę postawić stopę - wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, miliony kameralnych uliczek z uroczymi kawiarenkami, w których można kupić świeżą kawę i croissanty. I choć nie zapowiada się, bym w najbliższym czasie mogła spełnić to marzenie, Anna i pocałunek w Paryżu sprawiła, że poczułam się tak, jakbym niejednokrotnie już tam była.
Czasami potrzebujemy oderwać się od trudów szarej, nudnej codzienności, jaką nieubłaganie serwuje nam życie. Problemy w szkole, pracy, niekończąca się lista zadań, które musimy wykonać w umówionym terminie - kto nie ma już tego dosyć, szczególnie, jeśli wolnych chwil na odpoczynek w miarę z upływem czasu jest coraz mniej? I, przyznam się, mimo że książka Stephanie Perkins nie należy ani do najlepszych, ani też do najbardziej zapadających w pamięć, to właśnie ona pozwala przenieść się na chwilę do innego świata - zajmuje nasze myśli czymś innym, barwną opowieścią o sile przyjaźni, miłości i odwagi, jaką trzeba w sobie odnaleźć.
Historia przedstawiona w Annie i pocałunku w Paryżu jest z pewnością jedną z bardziej przewidywalnych, jakie dotąd spotkałam w książkach młodzieżowych. Zdarza się, że spotkamy się z lekkim przesłodzeniem, głupotą głównej bohaterki, nierealnym obrotem spraw czy niedopracowaniem kilku szczegółów... ale chyba najbardziej zaskoczył mnie fakt, iż mimo tylu błędów powieść nadal wzbudzała we mnie pozytywne emocje. Stephanie Perkins przedstawiła niezwykle barwną, radosną historię o wzlotach i upadkach siedemnastolatki, dopiero poznającej życie w nieznanym, dużym mieście i odkrywającej uroki nowo otrzymanego życia. Znajdziemy tutaj wszystko, czego potrzeba - chwile, w których będziemy zwijać się ze śmiechu na podłodze, te, w których serce będzie biło nam szybciej ze szczęścia, a także zdarzą się takie, gdzie samotna łza spłynie nam po twarzy, a my będziemy się modlić, by wszystko skończyło się tak, jak przewidywaliśmy.
Tym razem o bohaterach nie mam za dużo do powiedzenia, mimo że ich psychika była jedną z najważniejszych rzeczy podczas lektury tej powieści. Co chyba było do przewidzenia, nie polubiłam Anny - jej ogólne rozterki, chęć wzbudzenia zazdrości i trochę idiotyczne posunięcia, jakie zdarzały się, gdy była pod wpływem emocji poważnie zaważyły na mojej ocenie tej postaci. Nie zaprzeczę, że kilkukrotnie podziwiałam ją za wnioski, do których dochodziła i umiejętność chłodnego myślenia w momentach, w których ja prawdopodobnie stałabym tylko i nie wiedziałabym, co począć - chyba nie nazwałabym jej głupiutką laleczką, która nie ma swojego zdania - aczkolwiek sama w sobie wydawała się jakaś płaska, odrobinę nijaka. Zarówno ona, jak i Etienne nie wyróżniali się zbytnio spośród innych bohaterów młodzieżówek, choć doceniam autorkę za to, że w obu przypadkach postanowiła wykreować oddanych sobie przyjaciół, takich, którzy w gruncie rzeczy zrobią dla siebie wszystko.
Podsumowując, książka ta nie wzbudziła u mnie ogromnych emocji, które szczególnie chciałabym tutaj opisywać. Jest to miła, lekka i wesoła lektura na kilka wieczorów, jeżeli nie mamy ochoty na nic ciężkiego czy traktującego o poważnych tematach - aczkolwiek bardzo ją polecam, jeśli szukacie czegoś, co wciągnie Was bez końca.
Ocena - 7/10
Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl
Jejku. Kiedyś miałam wielką ochotę na tę książkę, ale jakoś z biegiem czasu o niej zapomniałam.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie ją przeczytać
Pozdrawiam i zostaję na dłużej.
http://zapoczytalna.blogspot.com
Czytałam tę książkę tak dawno, że już w sumie sama nie pamiętam, co mnie w niej irytowało, a co nie :D. Teraz kojarzy mi się tylko z przesłodzeniem, ale nie dziwię się, że się tobie spodobała. Takie książki się najlepiej czyta i łatwo je polubić, chociaż wcale nie są bez wad ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Papierowe strony
Mimo że słyszałam wielokrotnie, iż ta książka nie jest taka zła na jaką wygląda i w gruncie rzeczy spore grono osób ją poleca, to raczej po nią nie sięgnę. Ogólnie okładka i tytuł strasznie mnie odrzucają...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
Idealna książka na odstresowanie. Mam nadzieję, że kiedyś po nią sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/
Bardzo lubię czytać Twoje recenzje, moim zdaniem są naprawdę niesamowite i naprawdę mam ochotę przeczytać to co napisałaś od deski do deski. Po tę pozycję raczej nie sięgnę, ponieważ mam do przeczytania wiele, wiele innych książek, ale z pewnością spodobałby mi się klimat Paryża, ja również niesamowicie marzę o zwiedzeniu tego miasta <3
OdpowiedzUsuńO autorce już gdzieś słyszałam, ale po książkę na razie sięgać nie będę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Ojeja to wygląda jak takie tanie romansidło... Nie wzięłabym jej gdbym ją gdzieś zobaczyła, chociaż po Twojej recenzji już by tak nie odstraszała :D
OdpowiedzUsuńhttp://ksiegoteka.blogspot.com/
Nie przepadam za tego typu książkami, generalnie wszelkie powieści dla nastolatek omijam szerokim łukiem. Jedyną rzeczą, do której w zasadzie mogłabym się odnieść, jest pierwsze zdanie z Twojej recenzji. Gdyby chciano mnie wysłać na rok do Paryża, to zapierałabym się rękami i nogami. Już mi wystarczy, że podczas zamachów gorączkowo sprawdzałam na FB, czy moja dobra znajoma (która akurat tam przebywała) jest oznaczona jako "bezpieczna".
OdpowiedzUsuńKiedyś mam nadzieję zapoznać się z tą powieścią i wyrobić sobie swoje zdanie. Paryż bardzo zachęca :D Pewnie klimat miasta jest wyczuwalny przez kartki <3
OdpowiedzUsuńZe względu na tę Francję kiedyś pewnie przeczytam, choć ta główna bohaterka chyba mi się nie spodoba;)
OdpowiedzUsuńCzytałam teraz wiele książek tego pokroju. Na razie szukam czegoś innego, ale może kiedyś po nią sięgnę. Pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :) Ja Anny i Pocałunku w Paryżu jeszcze nie miałam w swoich łapkach, a po Twojej recenzji można wywnioskować, że nawet warto :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://loony-blog.blogspot.com/
WIesz, czytając recenzję, to wywnioskowałam, że niby ci się nie podobała, ale coś w sobie miała, że cię wciągnęła :D
OdpowiedzUsuńMnie już sama okładka odrzuca ;/
Czytałam tę książkę parę lat temu, pamiętam że było to w lato. I w sumie jest to idealna książka właśnie na tę porę roku. Niezwykle lekka, nieco przesłodzona, ale szybko się ją czyta (a przynajmniej ja odczułam takie wrażenie), ogólnie wspominam ją bardzo dobrze, mimo że nie jest arcydziełem w tej kategorii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
http://natalie-and-books.blogspot.com/
Nie lubię przewidywalnych historii, wolę jakies zaskakujące. Ale skoro w tej książce znajdę porządną dawkę humoru... To może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o niej słyszałam i chociaż okładka mnie w ogóle nie przekonuje, to coraz bardziej mam ochotę ją przeczytać :D To przez takich ludzi, jak Ty, świnka skarbonka nie wyrabia, a ja i tak kupuję, bo ktoś polecił... Wychodzę! Ale jeszcze tu wrócę :p
OdpowiedzUsuń~Paulina
Książki nie czytałam i nie mam takiego zamiaru. Postać Anny wydaje się - tak jak to ujęłaś - nijaka, a to co mnie odrzuca w powieściach to właśnie źle nakreślona bohaterki. Najczęściej brak im konsekwencji i jakiegokolwiek pomysłu. Autorzy brną według schematów przez co wiele postaci jest prawie identycznych -wszystkie szare, mało oryginalne i zmieniające zdanie co dwie sekundy. Sam motyw Paryżu również do mnie nie przejawia. Niby to wspaniałe i romantyczne miasto jednakże nie jest dla mnie na tyle interesujące, by rzucić wszystko inne i czytać jakąś pozycję tylko dlatego, że tłem dla fabuły jest Francja.
OdpowiedzUsuńhttp://wielopasja.blogspot.com/
Dawno żadna książka mnie wciągnęła mnie do końca- trochę moja wina, bo tyle mam roboty, że odciąga mnie to od czytania...
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o Stephanie Perkins, ale czytałam zbyt wiele książek z głupimi głównymi bohaterkami na ten moment, więc muszę od nich odsapnąć, bo zwariuję! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nie Poczytalna z nie-poczytalna.blogspot.com
Jeżeli nie będę miała co czytać, to na pewno sięgnę po tę książkę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! Dolina Książek
PS: Wstyd się przyznać, ale nie miałam pojęcia gdzie u Ciebie znajduje się przycisk do obserwowania :D Teraz już wiem i zostaję tu na dłużej :D
Czuję wobec tej książki dokładnie to samo! Niby nic specjalnego, główna bohaterka ma tendencję do dramatyzowania i zachowywania się jak idiotka, a jednak człowiek potrafi naprawdę się zrelaksować czytając to cudo. :) Osobiście, polecam tom drugi, nie wiem, miałam wrażenie, że on w przeciwieństwie do jedynki coś sobą niesie. Nie coś wielkiego, ale jednak był tam skryty jakiś przekaz. Plus Lola jest... szalona i pomysłowa, a to zawsze plus. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Jak znajdę w sklepie to na pewno kupię. Ta książka zbiera tyle pozytywnych opini, że szkodą byłoby ją ominąć obojętnie w księgarni. Ja na razie nie mogę tego wyczaić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
krainamoliksiazkowych. blogspot. con