poniedziałek, 28 marca 2016

"Miasto upadłych aniołów" i "Miasto zagubionych dusz" - Cassandra Clare

W krótkich słowach - niby pokonano zło, a jednak go nie pokonano, Jace nadal ma problemy z Clary, Magnus kłóci się z Alekiem, a nawet Maryse Lightwood traci zimną krew i bardziej niż sprawy rodzinne intrygują ją decyzje Clave. Przy okazji, Jordan spotyka osobę, której miał nadzieję nigdy nie spotkać, co oczywiście jest najbardziej zaskakującą rzeczą w ciągu całej historii. Nie zapominajmy, że Sebastian nie śpi...

Cassandra Clare to, nie ukrywajmy, autorka, która wśród czytelników młodzieżówek zebrała już niemałą rzeszę fanów. Publikując najpierw jedną, potem drugą, a od niedawna już trzecią serię książek, na dobre już wpisała termin "Nocni Łowcy" do obszernego gatunku urban fantasy, wywołując przy tym skrajne emocje. Niektórzy mogą już nazywać się oficjalnymi fanami autorki, inni zaś potępiają i krytykują każdą wydaną przez nią powieść. Jeszcze kilka miesięcy temu ogłosiłabym się czytelniczką bezgranicznie zakochaną w porywającej twórczości Clare - lecz czy ponowne spotkanie z Clary, Alekiem, Jacem, Simonem i Isabelle wypadło tak różowo, jak mogłabym się spodziewać? Przypuszczam, że moja odpowiedź w pewnym sensie Was zaskoczy. Lecz po dokładniejsze wyjaśnienia zapraszam do dalszej części recenzji.
Nie owijając w bawełnę, czwarty i piąty tom "Darów anioła" był jak dla mnie po prostu beznadziejny. Przez bity tydzień próbowałam wykrzesać z tej nieudolnej lektury kolejnych przygód Clary i Jace'a jakiekolwiek pozytywne emocje, jednak im dalej brnęłam w ich nudne perypetie, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że jest to po prostu niemożliwe. Nie będę już liczyć, ile razy przysięgałam, że za chwilę rzucę książką o ścianę, a ile razy biłam się w pierś, że już nigdy nie sięgnę po nic autorstwa Clare. Zawód z każdą chwilą rósł i nawet teraz, dobrych kilka tygodni po zakończeniu "przygody" z jej powieściami, odczuwam go wręcz namacalnie - jak można było zmarnować ogromny potencjał tak koszmarnym wykonaniem? Teraz więc, po wstępnym zebraniu myśli, jestem w stanie oficjalnie stwierdzić, co czuję do tej książki - i jak na razie nic oprócz narastającej niechęci nie jestem w stanie wyodrębnić.
Historia toczy się w kółko wokół tego samego, a jeśli mam być szczera, to określenie nie jest ani trochę przesadzone. Z każdą stroną oczekiwałam, że nareszcie cokolwiek się rozkręci, że bohaterowie nareszcie wezmą się w garść, a kiedy spostrzegłam się, że docieram już do końca książki, okazało się, że oprócz nieustannej gonitwy "za złem" nic się w tej powieści nie działo. Owszem, powalczyli z demonami, zwyciężyli antagonistów, przeżyli milion, ba, trylion prywatnych wzlotów i upadków, ale czym różni się to od każdej innej fabuły tego typu? Będę z Wami szczera -  przez większość książki autorka skupiała się jedynie na relacjach pomiędzy bohaterami, a główna akcja leciała gdzieś z tyłu, traktowana zupełnie po macoszemu. Dlaczego więc w tym momencie seria straciła ten nadzwyczajny, wspaniały polot, jakiego szukałam, sięgając po nią? Tak, kochani, Cassandra Clare poległa, poległa na całej linii i wątpię, by kiedykolwiek naprawiła reputację, jaką u mnie już zatraciła.
A teraz, moi drodzy, ulubiony aspekt każdej recenzji na tym blogu, a mianowicie, bohaterowie. Po raz pierwszy poużywam sobie w tym momencie i na Clary, i na jej złotowłosym Nocnym Łowcy - autorka gdzieś po drodze totalnie zgubiła to cudowne poczucie humoru, iskierkę życia, jaką ich zwyczajem obdarzała. Dziewczyna jest zupełnie niezdecydowana, dziecinna i zagubiona w "wielkim świecie", stara się o wszystko obwiniać własną osobę, zamiast, jak to normalnie bywało, znaleźć najlepsze rozwiązanie na każdy problem. Wielu ludzi właśnie za to podziwia Clary i Jace'a - za niezmierną wiarę we własne zwycięstwo, w to, że uczucia takie jak miłość czy przyjaźń nie tylko wyniszczają człowieka swoją siłą, co pomagają przetrwać w ciężkich czasach. Błagam Was - jeżeli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać tych tomów, nie nastawiajcie się, że ich ponadczasowa relacja podniesie Was na duchu i wspomoże w podjęciu lepszego życia.
Kończąc już tą recenzyjną tyranię, podsumuję moje odczucia w dwóch słowach - nie polecam. Sama nie wiem, czy dobrze przelałam moje chaotyczne emocje na pustą kartę nowego postu, ale mam nadzieję, że przynajmniej teraz nie będziecie podchodzić do tej serii z tak dużym entuzjazmem, jak dotychczas.

Ocena - 3/10

Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl

17 komentarzy:

  1. Muszę się z Tobą zgodzić, niestety całość ma tendencję spadkową i im dalej tym gorzej, a finałowy tom rozczarował mnie chyba najbardziej ze wszystkich :/ Również zaczynałam od bycia wielką fanką wszystkiego co wyszło spod pióra Clare, zaś ostatnie dwie części były niczym kubeł zimnej wody na mój zapał. Seria mogła spokojnie zakończyć się na Mieście szkła czy już maksymalnie na Mieście upadłych aniołów, wtedy zostałaby o wiele lepszym wspomnieniem u wielu czytelników.
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho. Też mnie tom 4 i 5 zawiódł, ale na szczęście nie aż tak, jak Ciebie. Choć minusów było dużo i do tej pory nie mam ochoty sięgać po ostatni...

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Znalazłam jedną jedyna osobę na świecie, która nienawidzi tej serii tak samo jak ja! Przeczytałam pierwszy tom i wymiękłam. Po prostu wymiękłam. Nie mogłam ścierpieć wątku miłosnego, bohaterów, stylu pisania Clare, tego świata, fabuły i generalnie wszystkiego. Zawsze jak ktoś rozmawia o tej serii w moim towarzystwie, to mam ochotę wręcz wydrapać oczy tej osobie ;) Nienawidzę tej serii i nigdy jej nie ścierpię :/ Pozdrawiam♥

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham TRYLOGIĘ Dary Anioła, ale SERIA mnie zawiodła. Tomy 4, 5, i 6 były pisane jakby na siłę. Czytając tom 4 czułam się zagubiona, nie wiedziałam o co chodzi. W piątym trochę wszystko się wyklarowało, jednak, tak jak wspomniałaś, cała akcja toczyła się wokół perypetii Clary & Jace'a, Aleca & Magunsa i Izzy & Simona. Jedyne co mi się w tych tomach podobało, to ta mroczna otoczka wokół fabuły, chociaż to i tak nie pasowało do pierwszych trzech tomów. Poza tym zabrakło mi tej iskierki w postaciach, która sprawia, że się je kocha. Tom piąty czytałam 2 razy. Za pierwszym to była tak ekscytacja i "Bony, jaka akcja", jednak potem uświadomiłam sobie, że coś było nie tak i przeczytałam drugi raz. Przy drugim razie zauważyła, że ekscytowałam się tak, ponieważ kochałam te postacie i chciałam poznać zakończenie ich historii. W samej książce nie było prawie nic nadzwyczajnego, chociaż i tak, moim zdaniem, była lepsza niż tom 4 i 5. Trochę się rozpisałam, ale musiałam napisać wszystko, co o tym sądzę. Po prostu C. Calre poległa na całej linii. Gdyby nie zdecydowała się przedłużyć trylogii i zrobić z niej serii to sądzę, że nie byłaby tak hejtowana. Bo właśnie przez to przedłużenie powstało także wiele niedociągnięć i nieścisłości, których nie było w Mieście kości, Mieście szkła i Mieście popiołów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, że dla mnie cała ta historia skończyła się na trzecim tomie (nic dziwnego, w końcu to miała być trylogia). Do całości podchodziłam dwa razy - za pierwszym dotarłam do piątego, ale porzuciłam, za drugim już początek czwartego mnie zanudził. Pierwsze trzy tomy naprawdę są godne polecenia, ale kolejne części to już naciągactwo, aby zarobić więcej na sukcesie pierwszych. I to w sumie smutne.
    Twoja ocena mnie nie dziwi, nic a nic. ;)
    Pozdrawiam, Koneko
    recenzje-koneko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O tego się nie spodziewałam... Wszędize widze recenzje wychwalające "Dary anioła" pod niebiosa... Ostatnio popularny się zrobił tag nawiązujący też do serialu, a tutaj... No cóż. Sama chciałam przeczytać, ale skoro 4. tom tak zawodzi, to nie wiem, czy opłaca się podniecać na 1.
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlatego ja nie czytam tego typu książek, a niestety w mojej bibliotece tylko takie dokupują i to w ilościach hurtowych - widać wzięcie mają. To się nazywa odcinaniem kuponów od stworzonej przez siebie marki. Niektórzy twórcy gier też tak mają.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuuu przeleciałam tylko recenzje wzrokiem, ponieważ seria dopiero przede mną. Jednak widzę strasznie niską ocenę. Myślę, że jednak mnie to nie odstrasza i muszę się przekonać na własnej skórze, czy seria mi się spodoba, czy też nie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Te dwa tomy akurat przede mną i szczerze mówiąc, zaczęłam się bać. ;) Ale wcześniejsze tomy też mnie jakoś bardzo nie porwały.

    OdpowiedzUsuń
  10. W swoim życiu naczytałam mnóstwo młodzieżówek i właściwie tylko dwie serie są mi nadal bliskie - "Igrzyska śmierci" i właśnie "Dary Anioła" oczywiście razem z "Diabelskimi Maszynami" jednak przyznać muszę, że dwa dodatkowe tomy już mocno mnie rozczarowały (ostatni dopiero przede mną) i właściwie zastanawiam się czy trylogia nie powinna nią pozostać, bo choć dopisany początek całej historii (czyli Diabelskie Maszyny) bardzo mi się podobał to jej koniec okazał się jak na razie rozczarowujący.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co ja widzę? Moja ukochana seria nie przypadła Ci do gustu? :/ Cóż, każdy ma swoje zdanie :) Ale uwierz mi, że szósty tom zdecydowanie powala na łopatki :) Cassandra łamie serce czytelnikowi :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej, strasznie kiepska ocena! Ja chyba z czystym sercem mogę nazwać się oficjalną fanką twórczości Cassie, ale tutaj muszę po części przyznać Ci rację - czwarty tom uważam za najgorszy w całej serii. Piąty uwielbiam ze względu na "podróże", ale poza tym niezbyt podbił moje serduszko. Co nie zmienia faktu, że Dary Anioła to moja ulubiona seria i nikt ani nic tego nie zmieni :D
    Pozdrawiam! :*
    Biblioteczka Blanki

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś sięgnęłam po Dary Anioła, ale czuję się do nich zrażona. Moje koleżanki, jeszcze jak byłam w gimnazjum, cały czas nawijały o tej serii, bo to ich ukochana, a gdy zapowiedziano serial i miał wyjść ostatni tom, to już w ogóle opanował je dziki szał - codziennie, na każdej przerwie, a nawet na lekcjach słyszałam tylko i wyłącznie o Darach Anioła - to było straszne :D Oczywiście rozumiem ten szał, bo jak kocha się jakieś książki, to można o nich gadać i gadać, ale przez to wszystko obrzydziły mi tę serię i gdy już po nią sięgnęłam miałam jej dość od samego początku, dlatego nie dobrnęłam do końca. Ale na pewno zrobię drugie podejście, za kilka lat, kiedy minie mi to uprzedzenie. Jednak teraz nieźle mnie nastraszyłaś, takiej ostrej recenzji o Darach, to ja chyba jeszcze nie widziałam :D I powiem ci, że nawet mnie to cieszy, bo już zaczęłam się przejmować tym, że każdy tak chwali tę serię, a ja po prostu nie mogę jej przeczytać, bo tymczasowo czuję do niej ogromny wstręt :/ Kocham, kocham, kocham twoje recenzje z pazurkiem ♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  14. W czasie, kiedy czytałam Dary Anioła pochłaniałam jeden tom za drugim totalnie owładnięta tym światem. I w tym "szale" nawet nie zwracałam uwagi takie "szczegóły" jak, np. bohaterowie... Cóż, nadal jestem fanką tej serii i pani Clare, ale zobaczymy czy zmieni się to, gdy przeczytam Panią Noc... :D
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Do tej serii jeszcze nie siegnełam, ale wiem o niej dość sporo i wiekszość rzeczy z tego cyklu mam zaspoilerowane. Od początku mam jednak wrażenie, że autorka pociągnęła tą serie, tylko by na niej zarobić, robiąc to na siłę. Nie zmienia, to jednak faktu, że chcę sięgnąć po ta serie i wkońcu poznać oraz odkryć teb fenomen.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam tylko pierwszą część i obeszło się bez echa. Recenzja książki świetna:) zapraszam na nowości na moim blogu:)
    http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam całą serię i mam do niej ogromny sentyment, ale mówiąc szczerze, podobał mi się jedynie tom pierwszy i ostatni. Cassandra Clare jest dobrą pisarką, naprawdę mi imponuje. Naprawdę wiele razy wywołała uśmiech na mojej twarzy i mogę ją uznać za wybawicielkę! ^^
    Te tomy faktycznie były słabe, ale szósty jest niezaprzeczalnie boski!
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Hopeless",
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń