Nadchodzi ostateczne starcie. Nathaniel zyskuje znaczącą przewagę, coraz bardziej terroryzując świat i narzucając mu swoje wizje - za wszelką cenę chce pozyskać Akademię Cimmeria. Allie, zrozpaczona, próbuje zagrzewać uczniów do walki, wciąż dążąc do odzyskania Cartera z rąk wroga - jednak czy cokolwiek da się zrobić? Czy warto toczyć nieustanne boje z Nathanielem, gdy można się po prostu... poddać? Co zrobią podopieczni Isabelle w obliczu największego, jak dotąd, zła?
Czasami natrafiamy na serie, które chcemy po prostu skończyć - pożegnać bohaterów, zatrzasnąć z hukiem okładkę, cisnąć z powrotem na półkę i jak najszybciej zapomnieć, że kiedykolwiek zaczęliśmy nędzną przygodę z jej mdłą, nieciekawą fabułą.
Raz na jakiś czas spotkamy się z historią, która swoją schematycznością i przewidywalnością wciska nas głęboko w dołek irytacji, a decyzje głównej bohaterki same podnoszą nasze ręce do nieba w niemym geście rozpaczy.
Parę razy wciskamy się w sam środek idiotycznych rozterek postaci, niedokonanych wyborów, rozdarcia, paniki i totalnej niedojrzałości, jaką, w solidnych dawkach, podaje nam autor.
Nie zaszokuję Was chyba, napomykając, iż Nocna szkoła była dla mnie właśnie swoistą męką, ciągnącą się jak flaki z olejem przez bite pięć tomów, ale nadszedł w końcu dzień podsumowania - dzień, w którym przysięgnę na wszystkie skarby świata, że już nigdy nie zbliżę się do niczego, co spod pióra Daugherty.
Pewnie już czytając recenzje poprzednich tomów zdążyliście się zorientować, że Allie Sheridan i jej zwariowane perypetie nigdy nie trafią na półkę książek, z których czytania mogę być dumna. Powtórzę się już chyba ostatni raz - schematy, przewidywalność, nieciekawość, sama durnowata Allie, jej decyzje, a raczej ich brak, rozterki, umysł dwuletniego, rozkapryszonego dziecka... nienawiść do tych czy tamtych cech typowej, przeciętnej młodzieżówki narastała dosłownie o kilkanaście procent przy okazji lektury kolejnych tomów, aby w końcu, w tym ostatnim, cudownie wyczekiwanym od tylu miesięcy tomie Nocnej szkoły osiągnąć apogeum. Nie mówię, że ta książka jest zła, szczególnie zasługująca na potępienie czy niegodna miana tej rzekomo "bestsellerowej sagi", jak głosi ogromny napis na okładce. Chodzi o to, że mimo wszystkich nadziei, jakie już kiedyś pokładałam w Daugherty i złamanych jej niepowodzeniami pisarskimi serc, dawałam jej swoistego rodzaju iskierkę wiary, że może być lepiej. Może zaserwować Nocnej szkole takie zakończenie, że zamuruje mnie, wciśnie w fotel i jeszcze raz otworzy usta ze zdziwienia. Jak się jednak pewnie już domyśliliście, C. J. Daugherty zawiodła mnie po raz kolejny. Na szczęście, po raz ostatni.
Fabuła Niezłomnych była, nie upiększając, nudna. Przez większość książki odczuwałam niepojęte wrażenie, jakoby akcja kręciła się wkoło dwóch tych samych rzeczy - Allie coś zawini i wyląduje na dywaniku u Isabelle, albo Allie bawi się w superbohaterkę i ratuje Cartera z rąk Nathaniela, kierując oczywiście wszystkim jak najbardziej doświadczony strateg. Przepotwornie irytował i mnie sposób, w jaki C. J. Daugherty planowała przebieg wydarzeń - niejednokrotnie gubiłam się w licznych, zawiłych wątkach, potem nic się nie działo, aż nagle natłok informacji spadał na nas dosłownie w ciągu kilkunastu stron. Także niektóre tematy, takie jak nieustanna tęsknota Allie za Carterem, nierozwiązane sprawy z Sylvainem, kłótnie między przyjaciółkami, które chyba miały dodać serii smaczku codzienności, wydawały się po prostu wepchnięte na siłę i niewspółgrające z resztą informacji. Autorka czasem sprawiała wrażenie niemożności skupienia się na jednej ze spraw - przez większość powieści to wciskała się do prywatnych spraw bohaterów, to znowu wskakiwała w nurt obrony Cimmerii, to wymyślała jeszcze jeden wątek, niepasujący i do jednego, i do drugiego tematu, poza tym psujący ogólny wizerunek powieści.
Bohaterowie... sama nie wiem, czy opłaca się po raz kolejny wymieniać wszystkie cechy, jakie mnie w nich irytowały. Już przy okazji recenzji poprzedniej części wspominałam Wam, że znienawidziłam Allie za wybór, którego dokonała, wybór, na którego pomyślne rozwiązanie czekałam cztery bite, pięciusetstronicowe tomy - a teraz, kiedy złość, tęsknota i jej zwyczajowa niedojrzałość zmieszały się w jedną, udręczoną losem dziewczynę, miałam ochotę zamknąć książkę i kompletnie zapomnieć, że kiedykolwiek istniała. Jeśli mam być szczera, reszta bohaterów w głównej mierze nie istniała, wyraźnie pokazując się w czasie powieści może raz czy dwa. Już raz użyłam tego stwierdzenia, także pozwólcie, że powtórzę: są jak wycięci z białego papieru i ożywieni, niezbyt skutecznie, piłą mechaniczną.
Podsumowując, nie polecam Wam tej serii. Na świecie jest wiele, wiele innych powieści, za które warto się zabrać - a seria Daugherty do nich nie należy, więc radzę Wam po prostu nie marnować czasu.
Ocena - 4/10
Zdjęcie pochodzi ze strony www.lubimyczytac.pl, tam też znajduje się moja recenzja: *klik*
Ah, trochę szkoda :P Wygrałam dawno temu chyba trzecią część i do tej pory leży, kurząc się na mojej półce. Szkoda mi było pieniędzy na inwestowanie w początkowe tomy - to najwyraźniej była dobra decyzja ;)
OdpowiedzUsuńGłównym plusem całej serii dla mnie było to, że czytało się ją bardzo szybko :D
OdpowiedzUsuńNie raz i nie dwa słyszłam już o tej serii. Nie mniej jednak nigdy się na nią nie zdecydowałam. Jakoś mnie do niej nie ciągnie. Widzę, że dobrze robię omijając ją szerokim łukiem. Po twojej recenzji widzę, że nie jest to nic wybitnego i szkoda na nią czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
swiat-pelen-liter.blogspot.com
Podziwiam, że miałaś cierpliwość przejść przez wszystkie części, ale ja zawsze postępuję podobnie. Dotyczy to książek, seriali, wszystkiego. :D Chociaż umieram z nudy, denerwuję się, to muszę skończyć, inaczej robię się jeszcze bardziej zła. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Przeczytałam cztery tomy i nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie, ale też w trakcie czytania nie odniosłam wrażenie, że są kompletnym dnem. Jednak czytałam tę serię już dość dawno, więc nie pamiętam z niej zbyt dużo. Zaraz po przeczytaniu czwartego tomu chciałam brać się za ostatni, aby dowiedzieć się jaki będzie finał, ale premiera była bardzo odległa, a potem zwyczajnie cała seria wyleciała mi z głowy, tak, że przeminęła ochota na ponowne wkroczenie w świat Allie i zderzenie z jej problemami. Jasne, dalej w jakimś stopniu ciekawi mnie jak C.J. Daugherty postanowiła finalnie to rozegrać, ale chyba nie aż tak, aby brać się za Niezłomych przed wszystkimi gorącymi tytułami, które już na mnie czekają :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
W ogóle nie znam serii, ale najgorsze co moze być w każdej to słabe zakończenie... Dlatego chyba mam juz podświadomą awersję do ostatnich tomów, zwłaszcza jeśli dwa poprzednie mnie zachwyciły. Boję się, ze sielanka się skończy i, tak jak tutaj, będzie mnie czekać jeden wielki zawód.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulinka z http://ksiegoteka.blogspot.com/
To po co czytać dalej? :D Ja jak mi się coś nie podoba, nawet tego nie kontynuuję :D Albo czasem nawet, jak coś mi się podobało, ale nie oczekiwałam zbyt wiele od kolejnej części to nie kontynuowałam ^^
OdpowiedzUsuńJa kocham Tajemny ogień spod pióra Daughtery i Rozenfield (o ile dobrze napisałam te nazwiska, a pewne nie :D) Przy czym tam lepsza część wyszła spod pióra tej drugiej autorki.
Podziwiam cię! Nie wiem, czy byłabym tak twardą i zawziętą czytelniczką, by przeczytać całą serię, która tak marnie wypadłaby w moich oczach. Naprawdę - podziwiam i gratuluję! Ja musiałabym ze sobą walczy, by dokończyć choćby jeden tom i to były już sukces :D Jak widziałaś w NAJKACH, ostatnio miałam okazję trafić na dwa bardzo fajne posty - o tym, jak czytać głupie książki oraz 10 mantr, które pomagają przebrnąć przez schematyczną lekturę i mam nadzieję, że te sposoby pomogę mi walczyć z gniotami, które trafiają w moje ręce i więcej się nie poddam! :D
OdpowiedzUsuńA analizując twoje słowa i tak jestem zaskoczona, ze byłaś tak dobra i dałaś tej książce aż 4/10 ^^
Cieplutko pozdrawiam ♥
Mi osobiście seria się podobała ale jak dla mnie było tam nieco za dużo polityki.
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszą recenzje!
http://i-think-this-book-is-funny.blogspot.com/
Najpierw muszę zabrać się za część trzecią, potem pomyślimy o czwartej, a po piątą sięgnę, jeśli książki naprawdę mi się spodobają.
OdpowiedzUsuńPani Daugherty nie przypadła mi zbyt do gustu, ale mam zamiar brnąć dalej!
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Tej serii raczej nie dokończę - Allie tak bardzo mnie irytowała ciągłą zmianą zdania, że raczej sobie daruję :p
OdpowiedzUsuńGeneralnie ta seria nie należy według mnie do najlepszych - chociaż Tajemny Ogień, który C.J współtworzyła jest według mnie świetny <3
Pozdrawiam ^.~
http://my-life-in-bookland.blogspot.com/
Seria zbiera różnorodne, często bardzo skrajne, opinie, dlatego wydaje mi się, że najlepiej będzie jak sama przekonam się, jakie wrażenie wywrze na mnie - tym bardziej, że "Wybrani" czekają na półce. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale chyba sobie odpuszczę, skoro według ciebie jest tak słaba.../Klaudia
OdpowiedzUsuńPierwsze trzy tomy całkiem mi się spodobały ze względu na klimat Cimmerii, ale niestety później było już tylko gorzej. Podczas czytania dwóch ostatnich części, miałam wrażenie, że są pisane nieco na siłę, a Allie okropnie mnie denerwowała. Koniec końców, moje odczucia co do "Nocnej szkoły" są dość mieszane.
OdpowiedzUsuńNie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale przyznam szczerze, że nie przeczytałam recenzji. Nie dlatego, że mi się nie chce, ale, że książka wciąż przede mną i nie chce mieć ani okrucha żadnego spoileru. Mam nadzieję, że zrozumiesz :)
OdpowiedzUsuńJest to moja ukochana seria i jakoś nie moge się przełamać żeby skończyć ją czytać, ja się wręcz tego boję, tak bardzo ją pokochałam! :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Nie czytałam w ogóle tej serii, ale miałam w planach. Recenzja mnie trochę zniechęciła, bo nie przepadam właśnie za takim typem bohaterek, jak tutaj Allie (Zoey z Domu Nocy na przykład denerwowała mnie jej ciągłymi problemami miłosnymi i coraz nowszymi chłopakami). Ale możliwe, że i tak sięgnę po tę serię, aby wyrobić sobie własne zdanie :)
OdpowiedzUsuńChciałam Ci powiedzieć, że masz cudowny wygląd bloga (zazdroszczę! ♥) i świetny styl pisania. Z chęcią obserwuję i będę wpadać możliwie jak najczęściej.
Pozdrawiam,
Ania z natchniona-slowami.blogspot.com
nie czytałam tej książki i może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńhttp://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/
Twoje recenzje tych książek to naprawdę dużo jadu :D Ale widocznie zasłużonego. Ja nie miałam jeszcze (nie)przyjemności zapoznania się z twórczością tej autorki i chyba teraz już nie zamierzam. Wolę poświęcić czas czemuś godnemu uwagi :)
OdpowiedzUsuńDałam sobie spokój po czwartym tomie, bo myślałam, że Allie doprowadzi mnie za chwilę do szału. Jest to typowy przykład najbardziej irytującej bohaterki na świecie. Do tego okładka ostatniego tomu jest brzydka jak noc listopadowa...
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
Haha, ciekawe, jak mi się spodoba ta część xD Choć nie zapowiada się, bym szybko dostała ją w ręce... czuję, że jednak przypadnie mi do gustu bardziej niż Tobie :P
OdpowiedzUsuń