środa, 18 listopada 2015

"Klątwa tygrysa. Wyzwanie" - Colleen Houck

Kelsey Hayes mimo wszystko powraca do rodzinnego domu, zapominając o wszystkim, co działo się w ciągu ostatnich miesięcy. Jednak czy to będzie takie proste? Co, jeśli nagle okaże się, że grozi jej większe niebezpieczeństwo niż dotychczas, a nic nie jest takie pewne, jak by się wydawało?
Niestety, zamiast zakończyć serię niebezpiecznych przygód, dziewczyna dopiero je rozpoczęła... 

Na początku chciałabym podziękować za wszystkie miłe słowa w stosunku do wyglądu mojego bloga. Świetnie, że Wam się podoba i dobrze przyjęliście pewne zmiany, z pewnością będę stronę coraz bardziej ulepszać i dążyć do doskonałości!

Jeżeli chodzi o całą otoczkę, morał, czy choćby kilka głupich, podniosłych zdań, które powinnam tu teraz przytoczyć, nie jestem w stanie niczego wymyślić. Co w tej książce było takiego, co dałoby się przerobić na najprostsze, najbanalniejsze przesłanie? Co w tej książce wyłamywało się ze schematów i dawało nadzieję na coś więcej, niż na razie dostaliśmy? Czy cokolwiek pomogło mi odzyskać wiarę w dalszy rozwój tej serii i choćby głupią podświadomość, że autorkę stać na więcej? Nie, zawiodę Was. Nic. Jeżeli zastanawiacie się teraz, czy Houck stoczyła się o wiele bardziej, niż w swojej poprzedniej książce, łudzicie się, że jednak całe moje narzekanie na nią to tylko puste bzdury, również Was zawiodę. Colleen Houck straciła cały potencjał na tę serię i chyba nigdy już nie odzyska sympatii, jaką ją darzyłam.
Będę z Wami w stu procentach szczera: jakiekolwiek pozytywne uczucia, emocje, uśmiechy na mojej twarzy i miłe wspomnienia z tą powieścią mieszczą się w łyżeczce do herbaty, i to dosłownie. Czytając ją, odnosiłam wrażenie, że przesuwam wzrokiem po literach, a nie wywołują one we mnie nic oprócz cały czas narastającej irytacji pomieszanej... ze zdziwieniem - tak, wraz z poirytowaniem wzrastało u mnie uczucie kompletnego zdezorientowania i myśli "kto to w ogóle pozwolił wydać?!". Co sprawiło, że ta pusta, pozbawiona jakiegokolwiek sensu seria zyskała tyle tysięcy czytelników na całym świecie i o dziwo, mimo tych wszystkich niedoróbek ludzie nadal się nią zachwycają? Czy jest to błąd reklamy, nastawienia... czy jest z tym aż tak bardzo źle?
Chyba największym błędem, jaki autorka popełniła w tworzeniu tej książki jest sam zbyt banalny pomysł na fabułę. Jest on tak bezsensowny,  schematyczny i pełen przewidywalności, że nawet "oszałamiająca" końcówka nie wzbudziła u mnie nic poza złością i znudzeniem, utwierdzając mnie w przekonaniu, że chyba do "Klątwy tygrysa" wracać nie będę, a kontynuacje pominę, nie narażając się na kolejne dni pełne nudy i zwątpienia. Każdy, nawet najmniejszy moment przywoływał dziwne wrażenie, że "gdzieś już to było" - praktycznie wszystko zdawało się być ściągnięte z innych historii, innych opowieści i innych, w większości o wiele lepszych autorów. Wielkie, w cudzysłowie, przygody Kelsey i Kishana, jakie przeżywali w drodze do pokonania klątwy, wyszły co najwyżej słabo, a każdy nieudolny zwrot akcji... cóż by tu mówić, po prostu nieudolny.
Styl pisania Houck jest z pozoru lekki, niby przyjemny i całkiem niezły... ale im więcej dialogów i opisów czytałam, tym bardziej miałam wrażenie, jakby wszystko było tam przedłużane i wciskane na siłę. Słownictwo, wcześniej proste - teraz wręcz prostackie, rodem z książki dla dzieci z zerówki i to jeszcze niezbyt dobrej jakości, znalezione w byle jakim słowniku, bez polotu i jakiegokolwiek pomysłu na to, co w danej scenie autorka chciałaby przekazać. Niezdecydowanie głównej bohaterki? Proszę bardzo. Wkurzający do bólu bohater męski? Już, już go wciskam w najmniej dobrym momencie, ale co tam, ludzie lubią oryginalność. Historia łzawej tęsknoty? O, ubarwimy tu, tam, tu dodamy, tam jeszcze jeden... przesadzam, niee, co ty w ogóle gadasz.
A jeżeli już mam mówić o bohaterach... zacznijmy od Kelsey. Niezdecydowana, głupia, zapłakana, stęskniona, zapatrzona w jeden punkt i do bólu przewidywalna. Muszę jeszcze coś dodawać? Kishan i Ren... zdecydowanie bez wad i zbyt idealni, a z drugiej, "mrocznej" strony na siłę przytłoczeni życiem, które ich tak ciężko doświadczyło, że szkoda nawet gadać, najlepiej zapłakać się w poduszkę i wziąć ludzi na litość.
Nie, nie polecam, mimo wszystko. Dam te głupie pięć punktów na dziesięć, bo mimo wszystko nie jest tak źle, a ta czwórka chyba byłaby lekką przesadą, ale jeżeli to ma doprowadzić o takich uczuć, jak teraz moje, to najlepiej nie zaczynać serii w ogóle. Przekonuję, że nie ma to żadnego sensu.

Tytuł: Klątwa tygrysa. Wyzwanie
Tytuł oryginalny: Tiger's Quest
Autor: Collen Houck
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2012
Ocena: 5/10

22 komentarze:

  1. Nie ciągnie mnie zbytnio do tej pozycji :/

    OdpowiedzUsuń
  2. "Styl pisania Houck jest z pozoru lekki, niby przyjemny i całkiem niezły... ale im więcej dialogów i opisów czytałam, tym bardziej miałam wrażenie, jakby wszystko było tam przedłużane i wciskane na siłę." <-- niesamowicie ujęłaś swoje odczucie. W zasadzie tak samo myślałam.
    Czy to nie była ta część, w której Kelsey umawiała się z Chińczykiem? W sumie to był on całkiem w porzadku i mogła sie z nim związać :D Co tam wkurzający Ren? Chińczyk lepszy...
    Ogólnie im dalsze tomy, tym jest gorzej moim zdaniem...
    Książkoprzenikaczka
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Klątwę tygrysa czytałam już dosyć dawno temu i z tego co pamiętam miałam pozytywne odczucia, nie wiem jakby było gdybym przeczytała ją teraz. Mimo wszystko przez drugi tom ledwie przebrnęłam i nie dokończyłam serii. Na Wyzwaniu zakończyłam i nie żałuję:D Pozdrawiam!
    Ich perspektywy

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak po Twojej recenzji Klątwy tygrysa chciałam przeczytać tę książkę, żeby ją po prostu sprawdzić, tak teraz nie mam na to najmniejszej ochoty. Stwierdzam, że jest wiele dużo lepszych książek, podczas których nie czuje się irytacji płynącej wprost od bohaterów :p
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    PS. Uwielbiam nowy wygląd Twojego bloga!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, mam podobne odczucie. Zaufam Twojej opinii, Patty, i chyba sobie daruję tę książkę.

      A wygląd bloga naprawdę świetny! :)

      Erna

      Usuń
  5. Moje zdanie co do chęci przeczytania tej książki się nie zmieniło. Nie mam teraz czasu na czytanie schematycznych i przewidywalnych książek, których - jak widać - kolejne części są coraz gorsze.

    Pozdrawiam,
    papierowe-strony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze chciałam przeczytać tę książkę, ale jakoś nie miałam jeszcze okazji. Szkoda, że ogranicza się do prostackiego słownictwa i ułomnych bohaterów.
    Zmiana bloga - super. Aż początkowo nie poznałam, że to Twój :) Jeśli tylko mogę jakąś konstruktywną uwagę, to nie widzę cytatu - początek zlewa się z książką w tle. Możliwe, że to kwestia ustawień mojego monitora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja. Jest napisana fajnym językiem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż, z Twoją opinią się nie zgadzam (o dziwo), ale każdy ma prawo głosu, czyż nie?? ^^
    "Klątwa tygrysa" to była jedna z pierwszych książek, jakie czytałam i mimo że, przyznaję, momentami jest schematyczna i przesłodzona, podnosiła mnie na duchu w trudnym dla mnie czasie, więc darzę ją dużym szacunkiem i sentymentem ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedna z moich ulubionych serii.. Pokochałam od pierwszej części, chociaż pod koniec już główna bohaterka tak mnie irytowała! A co postaci męskich.. moim faworytem zdecydowanie jest Kishan! *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy jeszcze nie czytałam żadnej powieści z tej serii, ale najwyższy czas to zmienić ;) Miłego czwartku :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ops, to chyba gorzej już być nie może. A miałam nadzieję, że może chociaż dalej coś się rozkręci, coś zaskoczy i będzie lepiej... Szkoda... Ale przynajmniej okładka ładna xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Dawno nie było mnie na Twoim blogu i widzę, że sporo się tutaj zmieniło! Przede wszystkim to, że piszesz coraz lepsze recenzje! <3
    "Klątwa tygrysa" jest serią, od której wszystko się u mnie zaczęło i właśnie dlatego dla mnie była to powieść doskonała. Może wpłynął na to jeszcze fakt, że uwielbiam romanse, klątwy i Indie? Cóż, szkoda, że Tobie ta książka nie przypadła do gustu - ja i tak kocham ją ogromnie, bo gdyby nie ona... nie czytałabym tyle! Ale zgodzę się z jednym - główną bohaterkę dajmy do odstrzału!
    Iza xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak recenzją tomu pierwszego zaintrygowałaś mnie tą powieścią, tak teraz wystarczył wstęp bym powróciła do swoich pierwotnych myśli, że być może nie warto sięgać po tę serię. Lubię, gdy książka napisana jest prostym językiem, ale bez przesady ... Czasami banalny pomysł na fabułę da się wybaczyć, gdy choćby styl autorki jest powalający, ale gdy brak tego i tego, to czego tu szukać w książce?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chcę przekonać się na własnej skórze i przeczytać tom 1... No i ta piękna okładka... Serio jest aż tak źle? D: A co do wyglądu - jest genialny! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuje za informacje na temat tej książki. Zachęcam do czytania mojego bloga http://wniebieksiazek.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  16. No to teraz nabrałam wątpliwości co do tej książki i nie wiem czy ją przeczytać czy nie :D Ponieważ jesteś jedną z połowy osób, którym ta książka się nie do końca spodobała, tzn. połowien osób się podoba, a drugiej połowie nie do końca.
    Pozdrawiam / Juliet ☺

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż... Słyszałam dużo, zarówno dobrego jak i złego o tej książce i nie mam pojęcia, czy się za nią zabierać. Może spróbuję, jednak nic nie obiecuję...
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  18. Pamiętam jak zachwycałam się pierwszą częścią. Z drugą było już o wiele gorzej, więc postanowiłam wrócić do pierwszej i nie odczułam tego co za pierwszym razem. Teraz jak przeczytałam twoją recenzję, uświadomiłam sobie, że gdzieś w głębi czułam to samo tylko nie umiałam tego nazwać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja podziękuje :D
    Mam wiele innych książek do poczytania :D
    zapiskizgredka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Na początku wspomnę o tym, że dopiero teraz widzę jaki piękny masz szablon! Naprawdę cudowna zmiana, nie wiem jak dawno to zrobiłaś, ale wygląda bardzo profesjonalnie :)
    Co do książki to coraz bardziej się załamuję, bo mam całą trylogię na półce, ale mnie jakoś nie ciągnie do czytania. I chyba bez sensu, że akurat te książki dostałam, bo mogłam poprosić o inne :P

    OdpowiedzUsuń