źródło: www.empik.com |
Tytuł oryginalny: Fangirl
Autor: Rainbow Rowell
Ilość stron: 453
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2013
Ocena: 6/10
Cath Avery to dziewczyna o dwóch twarzach - z jednej strony studentka uniwersytetu, z drugiej blogerka, prowadząca najbardziej popularny blog o Simonie Snow (bohaterze bestsellerowej książki autorstwa Gemmy T. Leslie). Jednak czy zmiana otoczenia dobrze wpłynie na zamkniętą w sobie Cather? Co zmieni się w jej życiu, czego w ogóle by się wcześniej nie spodziewała?
Nie ukrywajmy - we współczesnym świecie, by książka dobrze się sprzedała, najważniejsza jest reklama. Nie sam fakt, że jest interesująca, nie fakt, że napisał ją znany na świecie autor, nazywany niekiedy mistrzem danego gatunku, a już broń Boże oryginalna historia i wplecione wątki, które zachwyciły przedpremierowych czytelników i sprawiły, że teraz WSZYSCY za pozycją szaleją. Nic bardziej mylnego. Najważniejszą rzeczą jest ogłoszenie jej istnienia WSZĘDZIE, od telewizji po internety, jak największymi literami, wciśnięcie jej w sam początek rankingu sklepów internetowych, postawienie na honorowych półkach w miejskich księgarniach, obdarzenie pastelową okładką i porównanie do wszystkich powieści, które dobrze się sprzedały, a obok których daną wstyd byłoby postawić. Takie życie - jednak czy coś wspólnego ma z tym "Fangirl"?
Zacznijmy może od tego, że z pewnością ta pozycja wzbudziła duże, ba! bardzo duże emocje wśród czytelników - niektórym się podobała, niektórym mniej, niektórzy wychwalali autorkę, niektórzy potępiali, a jeszcze inni pozostali w stu procentach obojętni... no cóż, procedura postępowania praktycznie z każdą książką, która wejdzie na polski rynek i tuż po jej wydaniu zyska wiele opinii różnych blogerów. Dlatego ciężko, bym jeszcze przed jej premierą nie zastanawiała się, co Rowell wymyśliła takiego, że cały świat szaleje na punkcie jej książek, obdarowuje ją mianem mistrza gatunku i zasypuje tuzinami informacji zanim jeszcze zdąży się do końca wyjaśnić, o co chodziło. Co jest takiego w jej stylu pisania, że na samą wzmiankę o nim czytelnicy zaczynają piszczeć z radości i wychwalać jej elokwencję? Co jest w historiach, które prowadzi, bohaterach, których kreuje, zwrotach akcji... co jest w tym takiego, że nikt nie przechodzi obok Rainbow obojętnie?
Pierwsze sto czterdzieści jeden (dokładnie) stron było dla mnie mordęgą. Nudną jak flaki z olejem, bezpłciową powieścią dla młodzieży, bez przesłania, morału, czegokolwiek oryginalnego, stuprocentowe odgrzewane kotlety... aż nie mogę wyrazić emocji, jakie towarzyszyły mi przy przewracaniu kolejnych kartek. Tak, przyznaję się, że przez dłuższy okres czasu książka ta leżała u mnie na biurku i tylko nastręczała kłopotów - zostawić, nie zostawić, kończyć, nie kończyć, męczyć się czy wziąć się za coś przyjemniejszego. Brałam pod uwagę dodanie kilkuzdaniowej recenzji okraszonej ogromną jedynką na dziesięć czy po prostu przemilczenie sprawy - jednak postanowiłam dać Rowell szansę na rozkochanie mnie w powieści, tak jak było z "Eleonorą i Parkiem".
Historia, jaką autorka przedstawiła na kartach "Fangirl" jest dosyć ciekawa. Dosyć. Mamy pierwszoroczną studentkę, która zaczyna życie na uniwersytecie, mamy jej przebojową siostrę bliźniaczkę Wren, mamy Simona Snow i fanfika, który pod pseudonimem Magicath pisze nasza główna bohaterka. Mówiąc szczerze, to kiedyś lubowałam się w pisaniu tego typu opowiadań i mimo braku czasu wciąż staram się coś raz na ruski rok naskrobać - dlatego właśnie wydawałam się rozumieć styl bycia Cather i po części, jako wielka fanka Harry'ego Pottera wczułam się w rolę tej wielkiej fangirl, która kocha powieści ulubionej autorki całym sercem. Nie ukrywajmy, że Rowell nawet nie starała się zamaskować podobieństwa Simona do bohatera książek J. K. Rowling... lecz jeśli dobrze mi się wydaje, nie było to spowodowane lenistwem czy opieszałością autorki, lecz jej miłością do serii, dlatego jako stuprocentowa potterhead wybaczam jej to posunięcie.
Styl pisania Rowell jest dobry. Nie nazbyt elokwentny, jeśli chcecie poznać moje zdanie, nie nazbyt wysublimowany ani intrygujący, ale biorąc pod uwagę inne jego aspekty, mieści się w rubryce
"zadowalający". Z drugiej strony, czego można oczekiwać po młodzieżówce - ale jednak pewne rzeczy w nim nie zachwyciły mnie tak bardzo, jak w "Eleonorze i Parku". Owszem, wyrażenia używane przez autorkę były całkiem lekkie i przyjemne, jednak czasem brakowało mi trochę bardziej "poważnego" podejścia do sytuacji.
Gwoździem do trumny, niestety, są bohaterowie. Cath to dziewczyna bardzo nieśmiała, trochę zamknięta w sobie i mało przebojowa - większość czytelniczek utożsamiało się z nią i praktycznie zachwycało się doskonałym odwzorowaniem postaci, lecz mnie po prostu ona irytowała. Irytowała każdym krokiem, każdym słowem, dziecinnym zachowaniem i kompletnym niezdecydowaniem. Nienawidziłam każdej sekundy, w jakiej musiałam się z nią użerać... więc chyba to najbardziej zaważyło na ocenie, której dałam tej powieści.
Podsumowując... czytajcie. Mimo wszystko, nie polecam, też nie odradzam, bo wiem, że gusta bywają różne, a 6/10 to w gruncie rzeczy nie aż tak zła ocena. Może Wam przypadnie do gustu bardziej.
Raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Książkę od jakiegoś czasu mam na swojej liście. Na pewno w najbliższym czasie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A mnie "Fangirl" naprawdę się podobała i to chyba na równi z "E&P" ^^
OdpowiedzUsuńTo lekka historia do której na pewno będę wracać w przyszłości - nie jest to arcydzieło ale z pewnością książka warta uwagi, przynajmniej jak dla mnie :)
Pozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Ja jestem fangirl!! Lektura dla mnie obowiązkowa!!
OdpowiedzUsuńCzytałam "E&P". Kiedy wszyscy się tym zachwycali, ja nie potrafiłam zrozumieć, co w tej książce jest takiego niesamowitego. Nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, pomijając znużenie oczywiście. Ale dobrnęłam do końca.
OdpowiedzUsuń"Fangirl" było chyba jeszcze bardziej rozreklamowane i wszyscy się nim zachwycali, jak tylko mogli. Tematyka bardziej do mnie przemówiła, więc pożyczyłam to od przyjaciółki. I co? Po cholerę w domu to trzymałam, to ja nie wiem. Z trudem dobrnęłam do połowy, a potem olałam tą książkę. Pomijałam wszystkie fragmenty związane z Simonem Snowem, bo mnie irytowały. Ogólnie kompletnie mi się ta książka nie spodobała.
Nie rozumiem fenomenu tej autorki. Zdecydowana większość osób uznaje ją za wybitną i wspaniałą. A jak dla mnie jest po prostu przeciętna.
Rainbow Rowell nie powalila mnie Eleonora & Parkiem, ktorego w okolicach dnia premiery zachwalano wszem i wobec, tak jak ostatnio Fangirl, ktorej jeszcze nie mialam okazji czytac. Teraz panuja rozne opinie na temat tej ksiazki, jednak ja mam ochote sie z nia zapoznac. Tematyka wydaje sie mi znajoma z mojego wlasnego zycia, wiec ciekawym doswiedczeniem moze byc przeczytanie o tym na kartach Fangirl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Ta książka obowiązkowo musi znaleźć się w mojej biblioteczce :*
OdpowiedzUsuńMi "Eleonora i Park" podobała się właśnie tak średnio, więc obawiam się, że z "Fangirl" może być podobnie. Jedyne co mi się podoba w historii to nawiązania do pisania fanfików Pottera - sama kiedyś uwielbiałam takie czytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Kupiłam sobie Fangirl na tegorocznych Targach Książki w Krakowie. Mam nadzieję, że w listopadzie znajdę czas, aby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MonicasBooks
http://monicas-reviews.blogspot.com/
Jeśli tylko uda mi się zdobyć tą książkę to ją przeczytam
OdpowiedzUsuńCóż, moją opinię już znasz, wiesz, że była bardzo podobna. Ciekawi mnie jednak, dlaczego Snow kojarzy się wszystkim z HP- przecież nie ma wielu elementów wspólnych, raczej wykorzystuje elementy strasznie typowe dla fantastyki ogólnie. I to nie najlepszej fantastyki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Szara kawiarenka
Niestety, pierwszy akapit taki prawdziwy :/.
OdpowiedzUsuńCóż, jesteś kolejną osobą, która potwierdza pewną zależność, że albo się lubi E&P, albo Fangirl właśnie :). Chociaż widzę z komentarzy wyżej, że nie zawsze się ona zgadza :P. Mnie zdecydowanie przeszła ochota na E&P - odrzucił mnie cukier :P. Za to pomimo pojawiających się krytycznych recenzji Fangirl, to mam nadzieję, że kiedyś dorwę i przeczytam ^^.
Cath brzmi dokładnie jak ja, no co poradzić :P. Będę mogła sobie pofangirlować :>.
Ciekawi mnie też ten wątek Simon/Harry, zwłaszcza że teraz czytam od nowa całą serię :).
City of Dreaming Books
Kiedyś bardzo chciałam przeczytać Fangirl, a teraz mi to przeszło. Głównie przez to, że było tak rozreklamowane i w pewnym momencie po prostu miałam już jej dosyć.
OdpowiedzUsuńZ prozą Rowell na razie się nie zapoznałam, ale chciałabym to zmienić! Może niekoniecznie Eleonorą i Parkiem, a właśnie Fangirl. Uwielbiam motyw bliźniaków w literaturze, więc już samo to mnie zachęca do przeczytania. :P Nieco obawiam się Cath, bo choć zapewne jestem do niej w jakimś stopniu podobna, to strasznie irytują mnie w książkach bohaterki mojego typu. XD Dziwne? Być może, ale tak już mam. :P Hm, więc są pewne za i przeciw... Ale w końcu moja (co prawda zawodna, ale co tam :P) intuicja podpowiada mi, że powinnam przeczytać, więc chcę się za to zabrać... kiedyś.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie rozumiem fenomenu tej książki. Takie ogromne zainteresowanie to, być może faktycznie, kwestia reklamy. O "Fangirl" można usłyszeć właściwie wszędzie: od blogów rozpoczynając, przez Tumblr, księgarnie, a ostatnio nawet widziałam kilka osób w komunikacji miejskiej, czytających tę powieść. Jedynie co to w telewizji (jeszcze?) nie widziałam jej reklamy. Mnie kompletnie nie ciągnie do prozy Rowell i nie czytałam ani "Eleanory i Parka", ani "Fangirl". I raczej nie nadrobię tego w niedalekim czasie.
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Mi się "Fangirl" bardzo podobało :)
OdpowiedzUsuńNa początku nie mogłam się wciągnąć, ale jak się rozkręciło...nie mogłam się oderwać :D
I przeraża mnie to jak Cath przypomina mnie...
Taka lekka lektura na jeden dzień :) Nie ma w sobie nic wielkiego, ale jednak wciąga.
Chociaż szał na Fangirl rzeczywiście jest przesadzony.
http://ksiazki-na-polkach.blogspot.com/
Chcę po nią sięgnąć, ale obawiam się, że to będzie taka "sympatyczna ksiązeczka na jeden wieczór, która nic do mojego życia nie wniesie''...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Ja uwielbiam Fangirl (<3 <3 <3) z kolei E&P według mnie była bez-na-dziej-na! Nie rozumiem czemu ludzie tak bardzo chwalą tę historię skoro jest nudna, a bohaterzy godni wrzucenia do otchłani Tartaru... Uważam, że Fangirl jest znacznie lepsza niż poprzednie książko podobne coś zwane Eleonorą i Parkiem tejże autorki.
OdpowiedzUsuńhttp://moje-buki.blogspot.com/
Może to głupie, ale Twoja krytyczna (i muszę dodać, że świetna!!!) recenzja bardzo mnie zachęciła Fangirl, choć już wcześniej bardzo chciałam ją przeczytać. Najbardziej zaintrygowałaś mnie opisując bohaterkę. W recenzjach na ogół spotykałam się właśnie z tym, że czytelnik łatwo utożsamia się z Cath. Wydaje się, że to taka normalna dziewczyna, jak Ty czy ja. Może właśnie to było takie nudne i irytujące? Że nie było w tym nic nowego, świeżego, innego, czegoś co byłoby w stanie oderwać od "tu i teraz"?
OdpowiedzUsuńJak już wspominałam na początku Fangirl mam w planie, szczególnie, że mnie "E&P" oczarowała. Była taka ... inna. Słodka i gorzka jednocześnie. Taka idealna z nieidealnymi bohaterami. I to zakończenie do którego wciąż mam mieszane uczucia - z jednej strony nie rozumiem, jak autorka mogła tak to zakończyć, a z drugiem mam wrażenie, że to dobry koniec.
Kochana, proponuję abyś zrobiła sobie stronę "Spis recenzji", czy coś tego typu, ponieważ tak czytelnikowi będzie łatwiej odnaleźć starszą recenzję. Sama właśnie teraz chciałam odnaleźć recenzję "E&P" i udało mi się, ale tylko dlatego, że masz jeszcze dość małe archiwum, ale za kilka miesięcy, potencjalny czytelnik może się poddać w tych poszukiwaniach ^^
Dzięki za sugestię, w przyszłości postaram się pomyśleć o czymś takim, więc kiedy tylko znajdę chwilę czasu, zabieram się do roboty :)
UsuńJa jeszcze z tą książką nie miałam do czynienia, mimo że pojawia się ona wszędzie. Jakoś nie miałam okazji jej nabyć, bo zawsze wplatały mi się tytuły, które były dla mnie ważniejsze. Ogólnie czytałam bardzo dużo pozytywny recenzji tej książki i stwierdziłam, że chętnie ją przeczytać żeby się przekonać czy rzeczywiście jest tak dobra. Mimo wszystko, po nią sięgnę, ale nie teraz. Wolę przeczytać powieść (tym bardziej jeżeli jest ona wszędzie) trochę później, nie być kompletnie na świeżo z różnymi opiniami. Także ja poczekam i w przyszłości bliższej czy dalszej, zapewne sięgnę po Fangirl. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
To chyba pierwsza krytyczna recenzja "Fangirl" z jaką się spotkałam. Muszę dodać, że bardzo się cieszę, bo jakoś nie miałam ochoty póki co czytać tej książki, więc ja sobie na razie podaruję. Możliwe, że zostanę jedyna osobą na świecie, która jej nie czytała ;)
OdpowiedzUsuńhttp://atociwynalazek.blogspot.com/
Ta książka rzeczywiście była tylko "zadowalająca" i ciężko ją polecić ogółowi... Jak powiedziałaś, gusta bywają różne.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja :)
a ja muszę przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o tą pozycję nie zwracam uwagi na złe opinie. mniej więcej będę wiedziała, czego wypatrywać, ale mimo wszystko i tak po nią sięgnę :)
Chyba po raz pierwszy spotykam się z krytyką wobec "Fangirl", ale odnosząc się do samej autorki czyli Rainbow Rowell mam podobne wrażenia, więc jak najbardziej popieram twoją opinię :) Świetna, szczera recenzja!
OdpowiedzUsuńPondzia x
Sama nie wiem, czy przeczytać... Z każdą recenzją mam mniejszą ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPlanowałam przeczytać tą książkę, ale opinie są średnie i nie wiem, czy się w końcu zdecyduje.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
http://zaczytanawysnilamsen.blogspot.com/2015/10/lba-liebster-blog-award.html
Pozdrawiam
WysnilamSen
Po Twoich recenzjach wnioskuję, ze masz świetny gust literacki i dość zbliżony do mojego ;)
OdpowiedzUsuńRainbow Rowell miałam okazję poznać przy "Eleonora&Park" tak, że zdążyłam ją całkiem polubić na zasadzie autorki, która mi poprawi humor, napisze dobre słówko, chociaż niezbyt realistycznie, bo dużo było koloryzacji. (tutaj recenzja: http://ksiegoteka.blogspot.com/2015/05/wyciskacze-ez-eleonora.html )
Co prawda, słyszałam, że "Fangirl" jest lepsze, więc może kiedyś się skuszę
Tę książkę też posiadam, ale w sumie... kupiłam żeby mieć :P
OdpowiedzUsuń